ROZDZIAŁ 7

711 55 0
                                    

(ADA)

Gdy rano się obudziłam Paweł jeszcze spał. Musiał zasnąć bardzo późno, bo zazwyczaj to on budził się szybciej. Spojrzałam na niego. Nawet jak spał i tak był bardzo przystojny.
-Nie patrz się tak na mnie, bo się zawstydze.-zaśmiał się cicho
-Nie patrzę się.-zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
-Ta jasne.-uśmiechnął się ironicznie i zaczęliśmy się śmiać.-Zbieraj się księżniczko.
-Po co?
-Musimy załatwić parę spraw.
-Nie chce mi się. Odpuśćmy sobie dziś.
-Nie idziemy do pracy. Poza tym Ty jeszcze nie masz pracy.
-Dobra. Odwróć się bo muszę się przebrać.
-Nie krępuj się.-odpowiedział z głupim usmieszkiem na ustach patrząc na mnie. Przewróciłam oczami na co chłopak lekko się zaśmiał.- Dobra dobra już się odwracam.
-Już. Idę robić śniadanko.-powiedziałam gdy zakonczylam czynność.
-Teraz moja kolej.-powiedział i zaczął się przebierać. Miał cudownie umieśniony brzuch. Wyglądał idealnie.
-Znowu się patrzysz.
-Sory.-przeprosilam i poczułam jak robię się czerwona na twarzy.
-Ale burak z ciebie.-zaśmiał się
-Idziemy?-zmieniłam temat, a Paweł kiwnął głową.
Szliśmy parę minut, a następnie skreciliśmy i ujrzałam chlopaka machającego do nas. Miał na na sobie szare dresy i czarną bluzę, a na głowie kaptur. Spod niego wystawało kilka jasnych kosmykow. Podeszliśmy do niego i chłopcy przywitali się jak starzy znajomi. Nieznajomy miał jasną karnacje, zielone oczy i pełne usta. Uśmiechał się do nas.
-Siema stary. Twoja dziewczyna?
-Nie!-krzyknelismy jednocześnie z Pawłem na co chłopak głośno się zaśmiał
-Okej rozumiem. Jestem Daniel.-przedstawił się i podał mi rękę
-Ada.
-Jest sprawa. Potrzebujemy gitarę.-odezwał się Paweł
-Mam jakieś połamane skrzypce -powiedział i obaj spojrzeli na mnie pytająco.
-Nie umiem grać na skrzypcach tylko na gitarze.-wytlumaczyłam
-Dajcie mi trochę czasu. Zobaczę co da się załatwić. Paweł, wiesz gdzie mnie znaleźć. Ile dostanę za tą gitarę?
-Siedem.
-Śmieszny jesteś. Piętnaście.
-Wiesz ile to kasy? Poza tym pewnie znajdziesz jakieś połamane gówno.
-Zawsze cos. Poza tyn stary dzięki niej zarobisz dużo więcej.
-Dziesięć i biorę.
-Trzynaście i koniec. Będziesz miał jeszcze na chleb.
-Och... Zgoda.-jeknął Paweł.- Niech Ci będzie. Trzymaj się. Do następnego.
-No nara. A i jeszcze jedno. Ładnie ze sobą wyglądacie.-powiedział i puścił nam oczko.
-Skąd go znasz?-zapytałam gdy się pożegnaliśmy
-To mój brat.--odparł Paweł.
-Nie mówiłeś, że masz brata.
-Wiesz, mało o sobie mówiłem z tego co pamiętam.- zakpił i uśmiechnął się do mnie.
-To może coś o sobie w końcu opowiesz, co?
-Innym razem.
-Nie.-zaprzeczylam stanowczo.-Dlaczego?
-Bo nie mam ochoty o tym rozmawiać. Okej? Chodź już. -warknął na mnie i poszedł, a ja oczywiście za nim.
Co to było takiego że nic nie chciał mi o sobie powiedzieć? Zresztą ja też nie jestem lepsza. Sama mu o sobie nie mówię za dużo. Może powinniśmy na spokojnie o wszystkim pogadać? Muszę spróbować to zrobić. Ale wiem, że nie będzie łatwo.
Gdy wróciliśmy do domu. Boże... Jakiego domu? Czy mogę nazywać to domem? Mieszkam tu, więc chyba tak. No więc gdy wróciliśmy Paweł zrobił nam kanapki, zjadł swoją porcję, wziął plecak i wyszedł bez słowa. Tak, tak naprawdę. Nic nie powiedział, tak po prostu sobie wyszedł. Super Paweł. Bardzo mi jest milo. O co mu chodzi? Przeciez nic mu nie zrobiłam. Chciałam tylko coś o nim wiedzieć. Siedziałam chwilę, a następnie poszłam się przejść.

(PAWEL)

Byłem na nią trochę zły, że chciała coś wiedzieć. Ale przecież to normalne. Ja też chce coś o niej wiedzieć. Nie mogę się tak zachowywać i ciągle uciekać. Ona będzie dopytywała o moje życie. Po pracy postanowiłem wrócić i przeprosić ją. Wieczorem, gdy skończyłem szybko pobiegłem do domu, ale jej nie było.
-Nie zostawiła cię przecież debilu-powiedziałem sam do siebie. Czekałem zniecierpliwiony jej nieobecnością. Nie mogłem usiedzieć w miejscu więc wstałem i zacząłem chodzić w kółko. Zacząłem się zbierać już by jej szukać, ale wtedy weszła do pomieszczenia Ada.
-Ada!-krzyknąłem, podniosłem ją i mocno do siebie przytulilem- Przepraszam. Przepraszam Ada. Nie rób mi tego więcej. Błagam.
-Ej. Spokojnie. Przecież jestem. Poszłam się tylko przejść.
-Dwie godziny czekałem. Myślałem, że coś Ci się stało.
-Nic mi nie jest.-zaśmiała sie i usiadła na śpiworze.
-Nie znikaj więcej na tak długo. Proszę Cię.
-Co Ty tak się przejmujesz mną?
-Zależy mi na tobie.- powiedzialem a jej oczy rozszerzyly się i uśmiechnęła się, a potem przytulila mnie.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now