ROZDZIAŁ 15

522 45 0
                                    

-Wstawaj szybko!-Paweł wrzasnął budząc mnie
-Co jest? Co się stało?!-krzyknelam
-Pakuj się.
-Co? O co chodzi?
-Jutro po tej fabryce nie będzie śladu.
-Nie rozumiem. Skąd wiesz?
-Na dole wisi kartka, że wszyscy, którzy tu mieszkają mają się wynieść stąd, bo jutro o godzinie dziesiątej budynek zostanie zburzony. Zruwnany z ziemią.-powiedział ostatnie zdanie smutnym głosem.
-To niemożliwe! Nie mogą!
-Mogą Ada. Pakuj się.-powtórzył
-A gdzie pójdziemy?
-Gadałem niedawno z Danielem. Możemy u niego mieszkać do czasu, gdy nie znajdziemy czegoś nowego.
-Dobrze.-powiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Nie płacz. Proszę. Będzie dobrze kochanie.-podszedł i otarł mi łze.
-Wiem.-powiedziałam i usmiechnęłam się do niego lekko. Zaczęłam pakować wszystkie rzeczy. Gdy wychodziliśmy z fabryki widziałam dużo bezdomnych, którzy płakali przez utratę dachu nad głową. Nawet nie wiedziałam, że jest ich aż tak dużo.
-Co z nimi będzie?-spytalam patrząc na tych biednych ludzi
-Znajdą nowy dom.-odpowiedział spokojnie Paweł
-A jeśli nie? Co się z nimi stanie? Zima będzie jeszcze długo trwała.
-Jeśli nie znajdą domu prawdopodobnie zamarzną. Ale wiem, że większość ich znajdzie dach nad głową. Będzie dobrze. Zobaczysz.-po tych słowach przytulił mnie, a ja zobaczyłam na jednym z pięter kobietę z niemowlakiem na rękach i obok stojącym chłopcu. Miał może z osiem lat. To był straszny widok.
-Paweł...-powiedziałam o wskazalam ręką na kobietę
-Spokojnie. Poradzi sobie. Pewnie pójdzie do jakiegoś schroniska czy czegoś podobnego.
-To czemu tu mieszka.
-Znam ją. To pewnie tylko chwilowe. Może nie było miejsc. To silna kobieta. Na pewno ją teraz przyjmą.
-Skąd wiesz?
-Muszą jej pomóc. Nie zostawią samotnej matki z niemowlakiem i dzieckiem na zimnie. Da sobie radę. Chodź już aniołku.-powiedział i poszliśmy do magazynu gdzie mieszka Daniel. Szliśmy w ciszy, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało.
-Jesteśmy.-odezwał się w końcu Paweł.- Siema braciszku.-powiedział uśmiechając się do Daniela.
-Cześć. Tam zrobiłem dla Was miejsce.-wskazał ręką na miejsce między kartonami
-Dzięki. Jesteśmy Ci naprawdę wdzięczni, że nam pomagasz.
-Oj przestań. Ty też byś mi pomógł gdybym potrzebował pomocy.
-No tak, ale i tak Ci dziękujemy. Chodź Ada. Rozpakujemy się.
-Dobrze.-odparłam smutno po czym rozlożyłam śpiwór.
-Toalety są za magazynem. Niesty trzeba płacić. Dwa złote. Siedzi tam taka babka.-wtrącił Daniel- W tym czerwonym kubeczku mam pieniądze na toaletę więc możecie sobie brać.
-Mamy jeszcze trochę kasy, ale dzięki.

Wieczorem rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Poszliśmy spać naprawdę późno.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now