Trzy tygodnie pozniej
-Wstawaj Pawel. Święta są dziś. Wigilia.
-Nie stać nas na wigilię.-powiedział zaspanym głosem Paweł.
-Ty durniu. To wigilia. Zawsze obchodzilam święta i teraz też będę to robiła. Rozumiesz? Trzeba śpiewać kolędy i łamać się opłatkiem...
-Przez dwa lata jej nie obchodzilem. Za dużo z tym zachodu-przerwał mi Paweł.
-Wstawaj do cholery! - wydarłam się.
-Oj już wstaje. Nie krzycz. Przygotuj śniadanie.
-A magiczne słówko?
-Proszę...-powiedział i przewrócił oczami. Zaśmiałam się lekko i zaczęłam przygotowywać kanapki. Szybko się ubrałam i wyszłam do sklepu by kupić jedzenie.
-Posprzątaj tu.-rozkazałam jak już wychodziłam.Przez ostatnie trzy tygonie ani razu nie spotkałam ponownie mężczyzny z czarnego samochodu. Cieszyłam się. Pewnie ktoś chciał sobie ze mnie zażartować. Weszłam do jednego ze sklepów, wzięłam koszyk do ręki i zaczęłam brać rzeczy z półek potrzebne do dzisiejszego wieczoru. Kupiłam obrus, plastikowe talerzyki, sztućce, kubeczki, chleb, wodę, soki, ciasto i trochę sałatki. Niestety nie miałam możliwości by ją zrobić sama. Potem poszłam do kościoła na mszę, a następnie po opłatek. Postanowiłam, że pójdziemy dziś na pasterkę. Wróciłam do domu, w którym było już posprzątane.
-No no. Postarales się Paweł.-usmiechnelam się.-Idę na basen. Muszę się wykąpać. Ty też. I ubierz się elegancko jak na Wigilię.
-Boże. To zwykły dzien. Po Co się tak tym przejmujesz?-spytał znudzony
-Bo ten dzień musi być wyjątkowy. Zawsze taki był.
-Niech Ci będzie. Chodźmy.Po dwóch godzinach byliśmy już gotowi. Ubrałam czarną sukienkę jaką wzięłam ze sobą z domu. Paweł miał ciemne jeansy i białą koszule. Zdziwiłam się, że miał jeszcze takie ubrania. Na siedemnastą zaprosiłam Daniela, bo Wigilie spędza sie z rodziną. Zaczęliśmy układać wszystko na obrusie, który rozłożyłam na ziemi. Nie mogłam się już doczekać.
-Cześć-przywitał się Daniel
-Co ty tu robisz?-Spytał Paweł
-Zaprosiłam go, bo jest Wigilia i takie dni spędza się z rodziną.-odpowiedziałam
-No dobrze, zaczynamy?
-Pewnie.-odpowiedziałam pełna entuzjazmu i podałam wszystkim opłatek.-Wszystkiego dobrego Paweł-powiedziałam, gdy podeszłam do chłopaka, a on przytulił mnie i także złożył życzenia. Potem powtórzyłam czynność podchodząc do Daniela. Po kilku minutach zaczęliśmy śpiewać kolędy.
(DANIEL)
Bardzo się zdziwiłem, gdy Ada do mnie przyszła i zaprosiła na Wigilie. Przecież Paweł nigdy jej nie obchodził od śmierci mamy. Zawsze mówił, że Wigilia bez niej nie ma znaczenia. Była dla niego bardzo ważna. Obwinia się o jej śmierć. Tłumaczyłem mu, że to nie jego wina, ale on zawsze jest mądrzejszy.
-Cześć.-przywitałem się ze wszystkimi
-Co ty tu robisz?-spytał mój brat.
-Zaprosiłam go, bo jest Wigilia i takie dni spędza się z rodziną.-powiedziała uśmiechnięta Ada
-No dobrze, zaczynamy?
-Pewnie.
Zaczęli składać sobie życzenia. Paweł był uśmiechnięty jak nigdy. To był najszczerszy uśmiech jaki widziałem u niego po śmierci matki. Przytulił ją. Potem podszedł do mnie.
-Kocham cię bracie.-powiedział szczerze i przytulił mnie, nigdy mi tego nie mówił
-Ja ciebie też.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą, następnie podeszła do mnie Ada.-Zmień go dziewczyno, proszę. Naucz go kochać.-szepnąłem, a ona spojrzała na mnie zdziwiona, ale zaraz uśmiechnęła się, przytuliłem ją. Potem zaczęliśmy śpiewać kolędy. Paweł patrzył cały czas na Adę. Jest... Jest szczęśliwy. Zakochał się. Tak, mój brat kocha tą dziewczynę. Nigdy bym nie sądził, że się zakocha. Przecież stracił sens życia. Wszystko było mu obojętne. Miał w dupie ludzi, a teraz stoi i śpiewa z nami kolędy. To jest naprawdę niesamowite. Czy to możliwe żeby Ada zmieniła nasze życie?
![](https://img.wattpad.com/cover/63310913-288-k231739.jpg)
YOU ARE READING
Miłość na ulicy
Teen FictionAda ma piętnaście lat kiedy jej matka zostaje zamordowana i ma trafić do domu dziecka. Ucieka na ulice gdzie poznaje starszego o dwa lata Pawła, który wtajemnicza ją w życie na ulicy. Akcja rozgrywa się w Warszawie.