Dwanaście lat później
-Powinniście gdzieś iść.-namawiala nas Blanka.-W ogóle nie wychodzicie. Ciągle tylko dom, praca, dziecko, dom, praca, dziecko.
-Mam już trzynaście lat. Nie jestem dzieckiem.-w progu stanęła oburzona Justynka.
-Och oczywiście.-zaśmiała sie Blanla.-Wybacz skarbie.
-Rzeczywiście nigdzie razem nie chodzimy.-powiedziałam.
-No właśnie.-odpowiedział Filip.
-No, ale co z Justyną?-zapytał Paweł.
-Mogę zostać sama.-wtrąciła się nasza córka.
-Zajmiemy się nią.-oboje zadeklarowali Blanka z Filipem.
-Nie. Wolę zostać sama. Nie jestem już dzieckiem.-klóciła się Justynka.
-Nie ma mowy. Jeśli mamy już gdzieś iść to Ty zostajesz z ciocią i wujkiem.-poinformował Paweł.
-A mogę chociaż zaprosić Wiktorie?
-Oczywiście, że możesz.-odpowiedziała z uśmiechem Blanka.
-Świetnie.-klasnela w dłonie dziewczynka.
-Wczoraj w nocy z dnia pietnastego na szesnastego grudnia z więzienia w Warszawie uciekł Tomasz W. znany morderca...
-Ten człowiek...-wskazałam palcem na ekran telewizora, w którym było ukazane zdjęcie uciekiniera.
-Ojciec.-szepnął przerażony Paweł.
-Chryste.-Blanka gwałtownie wstała.
-Mamo? Kto to?-Justynka podeszła do mnie.-Znasz go?
-N-nie.-zająknęłam się.-Idź do swojego pokoju.-rozkazałam ciągle patrząc w telewizor.
-Dobrze.-mruknęła i wyszła.
-I co teraz? Załatwić wam ochronę?-zapytał Filip.
-Tak. Przede wszystkim dla Justyny.-wyjaśnił Paweł.
-Nic nam nie zrobi, prawda?-spytałam zaniepokojona.
-Nie wiem.-mruknął Paweł i przytulił mnie.-Musimy chronić nasze dziecko.-pocalował mnie w czoło.
-Załatwię jej zwolnienie od lekarza na jakiś czas.-powiedziała Blanka.
-Dzięki.-powiedzieliśmy jednocześnie z moim mężem.
-Czyli z waszego wyjścia nic nie będzie?-wtrąciła się Justyna.
-Mówiłam ci że masz iść do pokoju.-warknęłam.
-Ada...-Blanka chwycila mnie za ramię.-Spokojnie.
-Przepraszam.-mruknelam i zakrylam twarz w dłoniach.
-Nie będę chodziła do szkoły? Czemu?
-Tylko jakis czas.-odpowiedziałam
-Czemu?-zaciekawiła się nasza córka.
-Porozmawiamy o tym potem. Idź rób lekcje.
-Okej.-mruknęła i wyszła.
-Jadę na komisariat.-poinformował Filip.
-Ja pójdę do Piotra. Załatwi młodej zwolnienie. Do jutra.-pożegnała się Blanka.
-Cześć. -mruknelam.-Paweł? Co teraz będzie?
-Nie wiem. Musimy czekać. Zobaczymy czy coś się wydarzy.
-Myślisz, że... Że zrobi krzywdę Justysi?
-Nie można tak nawet myśleć skarbie.-powiedział, a się rozpłakałam.
-Mamo...-zaczęła nasza córka.-Czemu mama płacze?!-krzyknęła na Pawła.
-Spokojnie. Nic mi nie jest.-poinformowalam.
-Przecież widzę.-oznajmiła dziewczynka.
-Powiedz co chciałaś.-zmieniłam temat.
-Czy Wika może przyjść na noc.
-Pewnie. Dzwoń do niej.-usmiechnelam się do córki.
-Dzięki.
Justyna
-Siema Just.-powiedziała Wiktoria, gdy weszła do mojego domu. Znajomi mówią mi Just, bo twierdzą że moje imię jest za długie i trochę je skrocili.
-Cześć. Co oglądamy?-spytałam wchodząc schodami na górę do mojego pokoju.
-Hmm... Niee wieeem.-otworzyła drzwi do mojego pokoju i od razu wskoczyla na łóżko.-Masz świetne łóżko.-zachichotała.
-Mówisz mi to za każdym razem gdy jesteś u mnie.-zaśmiałam się i zaczęłam szukać filmu. Znalazłam trzy płyty.-Co chcesz? Wredne dziewczyny, Po prostu walcz czy może Nie jesteś sobą?
-Eee... Po prostu walcz. Uwielbiam ten film.
-Yhy, chyba aktora grającego główną rolę.-zaczęłam się śmiać.
-Oj tam, ale film też jest niezły.-odpowiedziała ze śmiechem. Pokręciłam głową z rozbawieniem i włączyłam film.
YOU ARE READING
Miłość na ulicy
Teen FictionAda ma piętnaście lat kiedy jej matka zostaje zamordowana i ma trafić do domu dziecka. Ucieka na ulice gdzie poznaje starszego o dwa lata Pawła, który wtajemnicza ją w życie na ulicy. Akcja rozgrywa się w Warszawie.