Natepnego dnia postanowiliśmy pochodzić trochę po sklepach i pokupowac koce i jakieś cieplejsze rzeczy dla Pawła. Jego kurtka była już cala zniszczona i nie ogrzewała go. Oczywiście najpierw się upierał, że ich nie potrzebuje ale potem jednak go namówiłam.
-Ada. Naprawdę nie potrzebuje nowej kurtki - powiedział gdy wchodzilismy do czwartego sklepu z ubraniami.
-Spójrz na siebie. Poza tym mówisz że to będzie bardzo ostra zima więc potrzebujesz czegoś cieplejszego. Tym bardziej że stoisz całe dnie na mrozie.-powiedziałam i pociagnęłam chłopaka za sobą. Wskazalam na czarną ciepłą kurtkę i kazalam Pawłowi ją przymierzyć. Zrobił to o co go prosiłam. Bardzo dobrze w niej wyglądał więc postanowiliśmy ją kupić. Zapłaciliśmy sto złotych. Teraz zostało mi sześćset złoty. Potem poszliśmy zakupić koce. Kupiliśmy dwa ciepłe koce. Zapłaciliśmy za nie pięćdziesiąt złoty.
-Jeju dotknij jakie cieplusie.-powiedziałam, gdy dotknełam kocyka, gdy siedzieliśmy już w domu.
-Dużo zaplacilas? Za kurtkę wiem ale za te koce.
-Nie powiem Ci. Specjalnie weszlam do sklepu sama.
-Ale ty jesteś uparta.-jęknął i przewrócił oczami.-Idziemy do mojego brata.- Szliśmy kilka minut i zauważyłam sylwetkę Daniela. Machał nam.
-Cześć.-powiedział i uśmiechnął się. W ręku trzymał jakąś starą gitarę. Widać było, że był z siebie dumny.
-Masz te trzynaście złoty i dawaj tą gitare. -powiedział Paweł.
-Bardzo proszę braciszku.-uśmiechnął się triumfalnie
-Dzięki stary.
-Widzę że byliście na zakupach?-zaśmiał się
-Tak. Musieliśmy w końcu kupić porządną kurtkę dla tego upartego osła.-powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach i wskazałam ręką na chłopaka na co Daniel lekko się zaśmiał
-Tak. Pewnie. Śmiejcie się.-Powiedział i udawał obrażonego. Po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać.-Chodź Ada. Idziemy. Musisz ogarnąć tą gitarę. Pa Daniel.
-Papa braciszku.-uśmiechnął się i pomachał nam na pożegnanie.
Wracaliśmy do domu w ciszy. Nie przeszkadzała nam ona.
-Idziesz dziś do pracy?-przerwalam
-Tak.
-A ja?
-Zależy... Zależy od tego czy ta gitara nadaje się do grania.
-Nadaje. Można na niej grać. Kilka strun jest wyrwanych ale czymś je zastąpie.
-W takim razie idziemy razem. Ale będziesz musiała iść w inne miejsce. Gdzieś dalej.
-Dlaczego?
-Bo twoja gra będzie mi przeszkadzala.
-Aaa, okej.
Gdy zjedliśmy obiad zaczęłam naprawiać gitare. Paweł poszedł się przejść więc bez skrępowania zaczęłam grać i śpiewać.
-Masz cudowny głos księżniczko.-usłyszałam znajomy głos i wystraszona odwrocilam się.
-Kiedy tu przyszedłeś?
-Kilka minut temu.-odpowiedział Paweł z głupim usmieszkiem na ustach, a moja twarz zaczęła się robić czerwona.-Nie masz się czego wstydzić. Pięknie grasz i pięknie spiewasz.
-Dziękuję.
-Zagrasz coś jeszcze?-pyta
-Nie. Nie chce.
-Dobrze. W takim razie idźmy. Zobaczymy ile zarobisz za pierwszym razem.
Po godzinie szukania odpowiedniego miejsca usiadłam na jednej z ławce gdzie było dużo ludzi i zaczęłam grać i śpiewać. Ludzie się zatrzynywali i wrzucali pieniążki do plastikowego kubeczka. Siedziałam tam jakieś dwie godziny. Zaczęłam zamarzac i w dodatku zaczęło mnie strasznie boleć gardło. Zaczęłam się pakować i gdy już wracałam do domu odwrocilam sie i spojrzałam na czarny samochód z ciemnymi szybami. Jechał za mną powoli. Mężczyzna w nim uśmiechał sie do mnie. Ma czarne krótkie włosy i zielone oczy. Pomachał mi i puścił oczko po czym ruszył przed siebie z piskiem opon. Przestraszona zaczęłam biec. Wpadłam do pomieszczenia jak oparzona.
-Co się stało? -zapytał zdezorientowany Paweł.
-Nic. Nic.
-Nie kłam. Przecież widzę. Jesteś przestraszona.
-No... Po prostu gdy wracałam jechał za mną chwilę jakiś facet.
-Rozmawiałaś z nim? Jak wyglądał?- chłopak był zdenerwowany
-Nie rozmawiałam. Miał czarne, krótko ścięte włosy. Siedział w czarnym aucie.(PAWEL)
Dobrze wiem kim jest ten mężczyzna. To kumpel mojego beznadziejnego ojca. Co on od niej chciał. I skąd wie że znam Ade.
-Idź spać. Ja muszę coś załatwić.-mówię stanowczo
-Co się stało
-Nic. Będę niedługo. Śpij.
Szybko pobiegłem do magazynu, w którym często spał mój brat. Wparowałem tam i obudziłem śpiącego Daniela.
-Normalny jesteś?-wydarł się na mnie.
-Prawdopodobnie ten kumpel naszego ojca jechał dziś za Adą kiedy wracała z pracy.
-Co? Skąd wiedział że mieszka z tobą?
-Nie wiem. Myślisz że powinienem tam pójść?
-Nie. Daj spokój na razie. Jeśli powtórzy się to jeszcze raz zareaguj. Niech nie pracuje przez jakiś czas.
-Boję się o nią.
-Co?-zapytał zdziwiony Daniel- Myślałem, że już nigdy się nie zakochasz.-zaśmiał się.
-Nie kocham jej idioto. Po prostu lubię.
-Nie kłam. Widzę to. Znam Cię stary. Zakochałeś się. Zależy ci na niej. Mówiłeś jej?
-Nie.-mówię cicho i spuszczam głowę w dół.-Wracam już do niej. Nie chce by była długo sama.
-Ta. Biegnij do swojej księżniczki.
-Spadaj.-powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać.
Gdy wróciłem Ada już spała.
YOU ARE READING
Miłość na ulicy
Teen FictionAda ma piętnaście lat kiedy jej matka zostaje zamordowana i ma trafić do domu dziecka. Ucieka na ulice gdzie poznaje starszego o dwa lata Pawła, który wtajemnicza ją w życie na ulicy. Akcja rozgrywa się w Warszawie.