ROZDZIAŁ 22

492 49 0
                                    

(PAWEŁ)

-Dzień dobry pani.-powiedziałem do niskiej, szczupłej kobiety, gdy wszedłem do kwiaciarni.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Chciałbym o coś Panią zapytać.
-Słucham.
-Pamięta Pani może pewną dziewczynę? Grała tu na gitarze.-wskazałem ręką ławkę na której najczęściej siedziała Ada.
-Tak. Ma bardzo dużo talent. A o co chodzi?
-Czy wchodziła do jakiegoś samochodu?
-Nie. Nie przypominam sobie. A kim Ty jesteś?
-Jej... Jej chłopakiem.
-Rozumiem. Czy coś jej się stało? Zadzwonić na policję?
-Nie!-wrzasnąłem.-Emm... Przepraszam. Chodzi o to że się o nią martwię i chciałbym wiedzieć czy nikt jej nie zaczepia.
-Zapytaj jej.-wzruszyła ramionami.
-Ona mi nie powie by mnie nie denerwować. Pomoże pani?-spytałem i usmiechnalem się.
-No dobrze. Co chcesz jeszcze wiedzieć?
-Zaczepial ją ktoś?
-Był tu dwa razy taki facet w czarnym BMW.
-Rozmawiali?
-Za pierwszym razem nie, ale za drugim gdy tu przyjechał podszedł do niej. Rozmawiali chwilę. Patrzyłam na nich. Ada była chwilę bardzo spieta, ale na koniec rozmowy nawet się do niego uśmiechnęła. Dał jej jakąś karteczkę i odjechał, a ona prawdopodobnie wróciła do domu. Czy ten facet mógłby być niebezpieczny?
-Eee... Nie nie. Wszystko dobrze. Znam tego mężczyznę. Proszę się nie martwić. Do widzenia.-powiedziałem i wyszedłem z kwiaciarni
-Do widzenia.

Całą drogę myślałem nad tym co powiedziała mi ta kwiaciarka. Dlaczego Ada nie mówiła mi, że widziała tego faceta znowu i, że z nim gadała. I czemu się do niego uśmiechnęła? O co tu chodzi? Jedno tylko było pewne. Ada poszła tam z własnej woli.

(ADA)

-Wstawaj śpiąca krolewno.-powiedział jakiś facet. Nie widziałam jak się nazywa ale widziałam że to jeden ze wspólników szefa.-Czas do pracy!-krzyknął, a ja omal nie spadlam z łóżka.
-Już wstaje.-odpowiedziałam i wyszłam spod ciepłej kołdry.-Będzie Pan tu tak stał? Chce się przebrać.
-Nie krepuj się.-zakpił
-Może Pan wyjść?
-Nie.-odpowiedział stanowczo.-Pośpiesz się, bo za dwadzieścia minut zaczynacie. Pierwsi goście niedługo będą przychodzić.
-Naprawdę będzie Pan tu stał?
-Tak.-powiedział. No więc byłam zmuszona przebierać się przy innym mężczyźnie.-W szafie są ubrania.
-Dobrze.-odpowiedziałam nie patrząc na niego. Otworzyłam małą szafę gdzie rzeczywiście były ubrania. Wzięłam czarne rurki i białą koszulkę.-Skąd wiedzieliście jaki mam rozmiar?
-My wiemy wszystko.-zaśmiał się. Potem poszłam do łazienki. Na szczęście już bez tego kolesia. Umyłam twarz, zęby i związałam włosy w kucyka. Zeszlam na dół gdzie dziewczyny wszystko już szykowaly.
-Cześć.-rzuciłam smutno.-Co mogę robić? Naczyń jeszcze nie ma.
-Pomóż Gosi rozkładać talerze, kieliszki i sztućce na stołach.-rozkazała Natalia
-Gosia?
-To ja.-odpowiedziała wysoka, chuda szatynka stojąca obok drzwi.-Jestem tu kelnerką. W wolnym czasie możesz mi pomagać na sali, bo czasem nie nadążam, chociaż jest tam jeszcze Diana, która zbiera zamówienia. Ja sprzątam talerze i podaję dania.
-Rozumiem. Już idę.-mruknęłam i wyszłam na dużą salę.
-Ooo... Widzę że księżniczka się obudziła.-zakpił szef.-Podejdź. Przedstawię Ci kogoś.-obok niego stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Przypominał mi kogoś, ale nie za bardzo wiedziałam kogo.
-Dzień dobry panu.-podeszłam i przywitalam się. Wtedy spojrzałam mu prosto w oczy. Mimowolnie cofnelam się o dwa kroki i poczułam silne scisniecie. Za mną stało dwóch mężczyzn, którzy mocno mnie trzymali.-Poście mnie!-krzyknęła.-To boli.
-Widzę że mnie poznalas.
-Ty pieprzony morderco.
- Masz mnie. Mój synek pewnie ci o mnie mówił.
-Synek?
-Ach... Paweł nie wspominał że ma ojca morderce?
-C... Co?
-Tyle czasu Cię oklamywal... Wiedział od samego początku. Odkąd powiedziałaś mu że widziałaś mnie, a szczególnie moje oczy.-oboje zaczęli się śmiać a ja wyrwalam się i ucieklam do kuchni.

Nie mogłam uwierzyć. Czemu mi nie powiedział. Oni są tak podobni do siebie. Te kasztanowe oczy. Nigdy ich nie zapomne. Dlaczego nie zauwazylam tego wczesniej? Ale czy to by cos zmieniło? Paweł jest młodszą wersją tego faceta...

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now