ROZDZIAŁ 11

587 53 0
                                    

(ADA)

Po kilku godzinach udaliśmy się na pasterkę. Chłopcy niechętnie tam poszli, ale nie mieli innego wyjścia. Gdy wyszliśmy Daniel wrócił już do domu. Proponowaliśmy mu żeby został na noc, ale on odpowiedział z wielkim uśmiechem na ustach.

-Nie nie, jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, nie?

-Jesteś szczęśliwy?-spytałam

-Co? Nie rozumiem.

-Powiedziałeś na swój magazyn dom z wielkim uśmiechem na twarzy...

-A ty jak mówisz na miejsce, w którym mieszkasz z Pawłem?-przerwał mi, a miedzy nami zapadła głucha cisza, którą przerwałam dopiero po kilku minutach

-Dom.

-Właśnie.-powiedział i uśmiechnął się do mnie po czym poszedł w swoją stronę. Wracaliśmy w ciszy, w domu przebraliśmy się i położyliśmy na śpiworach. Widziałam jak kątem oka Paweł zerkał na mnie. Uśmiechał się, nagle oparł się na rękach po obu stronach i zawisł nade mną. Następnie pocałował mnie, mimowolnie oddawałam pocałunki, wsunął język do moich ust i rozpoczęła się walka o dominacje. Jego usta skierowały się na moją szyje i składały na niej mokre pocałunki, następnie wrócił do moich ust.

Rano obudziłam się przytulona do Pawła. On jeszcze spał. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Całowałam się z nim. To był cudowny dzień. Nie spodziewałam się tego. Patrzyłam na niego chwilę i zaczęłam robić coś do jedzenia.

-Dzień dobry słoneczko.-zamruczał i uśmiechnął się do mnie.
-Cześć Paweł.-powiedziałam I pocałowałam go w policzek.-Zrobiłam śniadanko. Smacznego.

-Mmm, dziękuje.-powiedział i mocno mnie przytulił po czym zaczął jeść śniadanie.-Powiedz mi czy ten mężczyzna... Czy widziałaś go jeszcze?

-Nie. Nie musisz się martwić, widocznie chciał sobie ze mnie zażartować.

-Taa...

-Co jest? Ej... Wszystko będzie dobrze. Może mnie z kimś pomylił.

-Pewnie tak. Po prostu się o ciebie boję.

-Spokojnie Paweł.-powiedziałam i zaczęłam się ubierać.

-Ada...

-Hmm?

-Powiedziałaś mi o swojej mamie. Uważam, że także powinienem o sobie opowiedzieć.-stwierdził smutnym głosem

-Jeżeli nie chcesz to nie musisz.

-Muszę. Powinienem być z tobą szczery.

-Dobrze.-powiedziałam i usiadłam obok niego

-Moja i Daniela mama popełniła samobójstwo przez mojego ojca. Bił nas, znęcał się nad nami. Jest mordercą... Miałem wtedy piętnaście lat, Daniel trzynaście. Mama popiła jakieś leki wódką. Wróciliśmy z Danielem wieczorem do domu. Mamy nie było, więc spytałem gdzie jest, a ojciec bez żadnych emocji powiedział nam wprost, że się zabiła. To bym dla nas szok. Mama ojcu była całkowicie obojętna. Daniel zaczął płakać, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Zaprowadziłem go do swojego pokoju i rozmawiałem z nim całą noc. Myślałem, że poradzimy sobie z ojcem, ale następnego dnia on sprowadził swoich kumpli, także morderców. Zrobili sobie z naszego domu ich baze. Musieliśmy uciec. Kazałem Danielowi spakować się i w nocy uciekliśmy. Spaliśmy na ulicy, przystankach, dworcach, magazynach. Gdzie się tylko dało. Ojciec nawet nie próbował nas szukać, rozumiesz? Nie zależało mu na nas. Opiekowałem się Danielem rok, ale wiedziałem, że nigdy nie zastąpię mu ojca, a tym bardziej matki. Nie potrafiłem, sam nie znałem dobrze tego uczucia. Mama była chora psychicznie i też nie dawała nam tyle miłości ile powinna. Postanowiliśmy się rozstać. Chcieliśmy tego oboje. Poszliśmy w swoje strony, ale nigdy nie straciliśmy kontaktu ze sobą. W końcu mieliśmy tylko siebie. On zamieszkał w jakimś magazynie, a ja tu gdzie jesteśmy teraz. Mimo młodego wieku radzimy sobie, ja rapuje, a on zbiera różne rzeczy i sprzedaje je. Był taki moment gdzie ojciec nas znalazł i groził, że zabije nas, gdy go wydamy. Nie zrobiliśmy tego do dziś. Nie widziałem go od dwóch lat.

-A policja? Nie znaleźli go? Jest przecież mordercą.

-Płatnym , bardzo dobrym mordercą. Nie mogą go znaleźć.

-To... To jest straszne. Ja... Ja nie wiem co mam ci powiedzieć.-zaczęłam się jąkać

-Nie musisz nic mówić. Po prostu nie odchodź ode mnie, nie zostawiaj mnie, bo to ty nauczyłaś mnie kochać. Kocham cię Ada.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now