ROZDZIAŁ 23

497 49 0
                                    

-Przerwa dziewczyny.-poinformowała nas Natalia, gdy była godzina piętnasta.-Za pół godziny zaczynamy. Od razu pobieglam schodami na górę żeby wyjąć test ze spodni i poszłam do łazienki.

Dwie kreski. Jestem w ciąży. Nie! Nie mogę! Jak mam wychować to dziecko? Mam piętnaście lat. Jestem w burdelu i nie mam domu. Stałam zamknięta w jednej z kabin i stałam patrząc w test jak wryta. Nie mogę w to uwierzyc. Co ja mam teraz zrobić? Będę mamą.
-Ada... Ada jesteś tam?-usłyszałam znajomy głos. To była Marta.
-T... Tak.-odpowiedziałam cicho.
-Wszystko w porządku? Siedzisz tam już czterdzieści minut. Przerwa dawno się skończyła.
-Tak. Wszystko dobrze. Idź stąd. Zaraz przyjdę.
-Dobrze.-powiedziała i usłyszałam jak Marta zamykala za sobą drzwi. Wrzuciłam test do kosza na śmieci i wyszłam.
-Wiesz że przerwa trwa trzydzieści minut, a nie czterdzieści?!-wrzasnęła Natalia a ja tylko obojętnie kiwnelam głową. Dziewczyna spojrzała na mnie wściekła i wyszła kierując się w stronę łazienki.

Dzień minął szybko. Bałam się wieczoru. Nie chciałam iść tam ponownie. Postanowiłam tańczyć jak najgorzej by nikt mnie nie chciał.

Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Zauważyłam że Ci mężczyźni co byli wczoraj wzięli tą samą dziewczynę co poprzedniego dnia. Widocznie zawsze je biorą. Ja boję się mężczyzny którego wczoraj oszukalam. Muszę coś wymyślić zanim wróci. O tak... To było pewne.
Nikt mnie nie wziął byłam szczęśliwa ale też cały czas myślałam o tym co zrobię gdy wszyscy zauważą że jestem w ciąży. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i myślałam. Nagle do mojego pokoju wparowała Natalia, krzycząc coś, ale nie zrozumiałam co.
-Normalna jesteś? Co się wydzierasz?!-wrzasnęłam.
-Co to ma być?-krzyknęła rzucając we mnie test ciążowy. Mój test ciążowy!
-Skąd to masz?-spytalam przestraszona. Co będzie teraz ze mną i z dzieckiem?
-Poszłam do łazienki od razu gdy z niej wyszłaś. Wiedziałam że coś jest nie tak.
-Błagam nie mów nikomu. Proszę Cię Natalia.
-Masz szczęście że to ja znalazłam a nie ktoś inny. Nie powiem nikomu. Nie mam zamiaru tego robić.
-Co? Naprawdę?
-Tak.
-Ja... Myślałam że Ty...
-Zwariowalas? Nie jestem aż taka zła...
-Wiem, ale nigdy nikomu nie pokazujesz tego.-zasmialam się cicho.-Czemu jesteś taka niemiła dla wszystkich innych?
-To miejsce mnie zniszczyło. Zninawidzilam cały świat. Kiedyś byłam w ciąży. Usunęli mi ją. Uspili a gdy się obudziłam dziecka już nie miałam. Jestem teraz bezpłodna. Zaczęłam brać narkotyki by zapomnieć o tym wszystkim. Nie cierpię tych wszystkich oblesnych mężczyzn.
-Tak bardzo mi przykro Natalko.
-Musimy coś zrobić.-powiedziała dziewczyna patrząc przez okno.
-Słucham?
-Emm... Dobrze słyszysz.
-Chcesz mi pomóc?
-Tak.
-Czemu?
-Nie możesz wychowywać dziecka w burdelu...-samotna łza spłynęła po jej policzku.-Poza tym pewnie i tak nie będziesz mogła go wychować bo jak ktoś się dowie to albo usuną twoja ciąże albo jeśli to będzie dziewczynka sprzedadzą.
-A jeśli chłopiec?
-To wtedy zabiorą Ci go i będą wychowywać na mordercę. Kim jest Paweł?-spytała tym samym zmieniając temat.
-Slyszalas rozmowe rano na sali?
-Tak.
-Pomógł mi, gdy nie miałam gdzie mieszkać ponieważ zamordowano moją mame. Zabil ją jego ojciec czyli ten facet, ktory byl tu dzis rano. Jest moim chłopakiem. Kocham go, ale on mnie oklamywal przez cały czas.
-Bal się odrzucenia z twojej strony.
-Wiem, ale ja nie potrafię z nim tak po prostu mieszkać jakby nic się nie stało.
-Stało się. Nikt nie będzie udawał że nie.-powiedziała przenosząc wzrok na mnie.
-Ale on jest tak strasznie do niego podobny...-zaczęłam płakać.
-Ale to nie jego wina. Zastanów się nad tym. Ja pomyślę jak Cię stąd wydostać.-powiedziała i wyszła zostawiając mnie samą.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now