ROZDZIAŁ 27

480 50 0
                                    

(ADA)

Rano obudziłam się w ciepłej różowej pościeli.
-Natala.-powiedzialam sama do siebie.-Paweł mnie kocha. Filip uratował mnie. Boże. Jestem wolna.-
Nagle do pokoju wszedł Paweł.
-Jak się czujesz?-spytał. Spojrzałam na niego. Był zaniepokojony i pewnie zmęczony. Miał podkrążone oczy. Wlaśnie... Jego oczy... Jego ojciec... O nie.
-Muszę ci coś powiedzieć.-zignorowalam jego pytanie i mówiłam nie patrząc mu w oczy.
-Powiedz.-ponaglił mnie
-Jestem w ciąży...
-To oni Ci to zrobili? Zabije ich wszystkich!-wrzasnął i chciał już wychodzić z pokoju.
-Z tobą. Nie uprawiałam z nikim seksu tam.
-Ze... Ze mną? Będę ojcem? Chryste Panie. Będę ojcem.-uśmiechnął się.
-Tak. Ale Paweł... Ja mam przecież dopiero szesnaście lat.
-Nie usuniesz chyba?
-Nie.
-Poradzimy sobie. Zasze sobie radzilismy. To drugi miesiąc prawda?
-Tak. Powinnam pójść do lekarza.
-Nie możesz. Złapią nas.
-Wiem, ale jeśli coś się będzie działo?
-To wtedy bedzieny myśleć nad tym. Narazie nic nie róbmy.
-Dobrze.
-Nadal nie mogę uwierzyć że będę tatusiem.
-Tak... Muszę odpocząć.
-Emm... Dobrze. Pójdę do Filipa, Daniela i Blanki.
-Blanka?
-Żona Filipa. A Filip to mój...
-Kuzyn.-dokonczylam- mówił mi. Idź już.
-Dobrze skarbie.

(PAWEL)

Będę ojcem. To takie świetne uczucie.
-I co z Adą?-spytała Blanka
-Będziemy rodzicami?
-Co?!-krzyknął Filip i zachłysnął się kawą którą właśnie pił.
-Ada jest w ciąży.-wyjaśniłem.-Ze mną.
-Skąd masz taką pewność? Wiesz gdzie była.-spytał Daniel.
-Mówiła że nie pieprzyła się z nikim. Wierzę jej.
-Ona ma szesnaście lat.-zauważyła Blanka
-Wiem, ale stało się. Poradzimy sobie. Musimy.-odpowiedzialem
-Nie możecie mieszkać na ulicy teraz. Dziecku może się coś stać. Wiesz... No na ulicy nie ma odpowiednich warunków.-powiedział Filip
-Za cztery miesiące kończę osiemnaście lat. Damy radę.
-Nie Paweł...
-Zaufaj mi.
-Pomogę im.-wtrącił Daniel.
-Właśnie. Jutro wracamy do magazynu.-poinformowalem
-Ale po co się tak spieszycie?-zapytała Blanka.
-Jutro wracamy i koniec.-warknąłem
-Na pewno? Myślę że nie jest to dobry pomysł.
-Jest okej. Zobaczysz.-mruknąłem.-Idę się przejść. Muszę to wszystko przemyśleć. Co dalej. Wrócę wieczorem.
-Dobrze.-odpowiedzieli chórem.

Szedłem w ciszy warszawskimi ulicami. Było nawet spokojnie jak na Warszawę. Wiem że Ada potrzebuje teraz fachowej opieki lekarzy. Ona i nasze dziecko jest dla mnie najważniejsze. Ale boję się. Nie chce pokazać że nie potrafię się nimi zająć. Chce być silny. Wiem że prędzej czy później będziemy musieli poprosić o pomoc kogoś z opieki społecznej. Musimy się ujawnić. Ale chce zrobić to jak najpóźniej się da.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now