ROZDZIAŁ 38

329 36 3
                                    

-Cześć tato.-rzuciła Justynka wchodząc z koleżanką do salonu.-Gdzie mama?-spytała.

-Musiała coś załatwić.-mruknąłem ledwo powstrzymując płacz.-Zróbcie sobie śniadanie.

-Dobrze.-uśmiechnęła się.-Chodź Wiki.-zwróciła się do przyjaciółki. Zakryłem twarz w dłoniach i zacząłem cicho szlochać.
Chwycilem telefon do ręki i zadzwoniłem do Filipa.

-Paweł? Jak się trzymasz?-spytał.

-Chciałem tylko o coś zapytać.-mruknąłem.

-Mów.-rozkazał.

-Znaleźli mojego ojca?-spytałem.

-Paweł, ehh... Nie, przykro mi. Ale robimy co w naszej mocy.-wyjaśnił.

-Cholera, nie potraficie schwytac mordercy?-wydarłem się do telefonu.

-To nie jest łatwe. Mówiłeś już Justynce?

-Nie i nie powiem jej o ojcu.-oznajmiłem.

-Jak to?-zdziwił się.-To co jej powiesz?-zaciekawił się.

-Że Ada miała wypadek.-odpowiedziałem.

-A jeśli się dowie?

-Nie dowie.-podnioslem głos.-Nie powiecie jej, rozumiesz?

-Tak.-odpowiedział.-Muszę kończyć. Trzymaj się stary. Cześć.

-Narazie.-mruknąłem i rozlaczylem się.

Jeżeli oni GO nie znajdą to ja to zrobię.

***

-Tato? Mama jeszcze nie wróciła. Czy coś się stało?-Justynka podeszła do mnie.

-Gdzie Wiki?-spytałem i głośno westchnąłem.

-Poszła już do domu.-odpowiedziała dziewczynka.

-Usiądź, proszę.-wskazałem na miejsce obok.-Mama... O-ona dziś... Miała wypadek... Wpadła w poślizg.-sklamalem.

-Co? Gdzie ona jest?!-krzyknęła, a jej oddech przyspieszył.

-Nie żyje.-wydusilem z siebie po chwili ciszy.-Nie żyje. Nie żyje.-powtarzałem i zacząłem płakać.

-Nie.-szepnęła i wstała z kanapy i zrobila krok w tył.-Nie. Tato, powiedz, że to nieprawda. Błagam.-zaczęła płakać i upadła bezwładnie na podłogę zanosząc się płaczem.

-Chciałbym tak powiedzieć.-ukleknąłem obok niej.-Poradzimy sobie.-powiedziałem i przytulilem córkę.-Damy radę. Obiecuje.-pocalowalem ją w głowę.

To było straszne. Musiałem oklamac własne dziecko... Musiałem powiedzieć jej o śmierci matki...

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now