Nieznana #4

9.7K 823 72
                                    

-Witaj, siostrzyczko.

Chris, mój starszy brat. Boże, co On z nim zrobił...

Korzystając z mojej nieuwagi, Christopher jednym susem znalazł się za mną.

Poczułam ból z tyłu głowy, potem była już tylko ciemność.

###

Przeglądałam po raz setny moją książkę. Jaka ona była wspaniała. O rodzeństwie, które było w stanie poświęcić dla siebie nawet życie. Cudo!

Dostałam ją rok temu od mamusi na moje szóste urodziny. Tak strasznie chciałam mieć jakąś książkę. Anna miała ich dziesięć, a Lucy aż dwanaście!
Moich rodziców nie było stać na prawdziwą książkę, więc mama sama mi ją napisała, ale i tak była wspaniała. Obiecałam sobie, że będę codziennie czytać po stronie, żeby jak najdłużej mi wystarczyła. Przez rok nauczyłam się jej na pamięć, słowo w słowo.

Leżałam na swoim posłaniu, przeglądając ją już po raz tysięczny. Wtedy do pokoju wpadł mój starszy brat, Chris był o cztery lata starszy ode mnie.

-Chodź się pobawić! Mama pozwoliła nam iść na łąkę!! Tylko mamy jej znaleźć i przynieść jakieś ładne kwiatki do ogrodu.

Zerwałam się jak oparzona. Porwałam moją czarną pelerynę i wybiegłam na pole goniąc Chrisa. Szliśmy przez las, aż dotarliśmy na rozległą polanę. Znajdowała się ona pół godziny marszu od naszego domu. Na jej obrzeżach rosły krzaki róż, a reszta polany usłana była wieloma różnymi kwiatami.

-Berek!!- krzyknął mój brat klepiąc mnie w ramię.

Śmialiśmy się i bawiliśmy jak nigdy. Teraz ja byłam berkiem. Już go prawie doganiałam kiedy potknęłam się o wystający korzeń. Poleciałam jak długa na ziemie. Poczułam okropny ból w nodze. Gdy tam spojrzałam, zobaczyłam ogromną ranę. Ciągła się od połowy golenia po kolano.

Chris podbiegł do mnie jak najszybciej. Nie chciałam dać po sobie poznać jak bardzo mnie boli, nie przed starszym bratem dla niego takie przetarcie to pewnie nic. Usiłowałam wstać, ale to nie był dobry pomysł. Ból w nodze stał się nie do zniesienia, a z moich ust mimowolnie wydarł syk spowodowany bólem.

Chris nie odezwał się tylko podszedł bliżej i wziął mnie na ręce. Niósł mnie trzy kilometry do domu. Pytając się co chwilę czy jest mi wygodnie, lub czy bardzo boli.

#####

Był chłodny wieczór w przeddzień moich siódmych urodzin. Mama z tatą pozwolili mi i Chrisowi zorganizować ognisko z naszymi przyjaciółmi.
Zaprosiłam na tą imprezę Anne, Lucy i Marie, a mój braciszek zaprosił całą swoją paczkę czyli Thomasa, Mata, Simona i Cartera. Chłopcy zajęli się ogniskiem, a ja z dziewczynami nabijałam chleb i mięso na kijki.

Gdy już upiekliśmy kiełbaski, rozsiedliśmy się wygodnie wokół ognia.

-Wiecie co jest najlepsze w ogniskach?-wypalił nagle Matt.

- Oświeć nas - odpowiedział z lekką niechęcią Thom.

-Straaaaszneee hiistoooooorieeee- oznajmił Matt próbując naśladować wycie ducha.

Chłopak był niskim szatynem o brązowych oczach. W grupie, był typem osoby która potrafi zawsze wszystkich rozśmieszyć.

-O nie! Ja nie chcę!- Wrzasnęła Ana.

-To musicie sobie stąd pójść. Pff te baby.

Cała grupa moich przyjaciółek, nie potrzebowała drugiej zachęty. Wszystkie wstały i odeszły od ogniska, rozmawiając o swoich ulubionych książkach.

-Ty co? Zostajesz? - Zapytał się Carter, spoglądając na mnie

Jego, z całego towarzystwa mojego brata, nie lubiłam. Albo raczej mnie przerażał. Zawsze chodził w ciemnych ubraniach i miał nóż myśliwski za paskiem. Jego czarne jak noc włosy idealnie pasowały do jego ubioru. A gdy tylko spojrzał na mnie swoimi niebieskimi jak ocean podczas sztormu oczami, chciałam zapaść się pod ziemię.

-Nie jestem strachliwa. - powiedziałam patrząc mu w oczy i lekko unosząc głowę do góry.

Zasada numer trzy: nigdy nie okazuj strachu.

Spojrzał na mnie kpiąco i odwrócił spojrzenie.

Matt szykował się do rozpoczęcia swojej opowieści. Przez następne trzydzieści minut,opowiadał o nawiedzonym przez klauna-morderce domu.

Jego historia była kiepska. Większość jej była śmieszna, a nie straszna.

Odeszłam od ogniska kiedy zaczął się temat sportu, przyłączyłam się do siedzących z boku dziewczyn. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, chyba z godzinę. Kiedy spostrzegłam, że przy ognisku zaczęła nawiązywać się kłótnia, podeszłam bliżej. W ciągu sekundy, wymiana zdań przeszła w bójkę. Carter rzucił się z pięściami w stronę mojego brata. Reszta chłopców utworzyła krąg wokół nich. Nie mogłam patrzeć, jak mój brat obrywa. Stanęłam po środku bójki i wydarłam się na cały głos.

-Stop!!! Carter nie ruszaj się bo zaraz będziesz miał podbite oko - pogroziłam mu zaciskając rękę w pięść i podnosząc ją trochę do góry.- To samo się tyczy ciebie Chris! Koniec ogniska! Do domów! - serce biło mi jak szalone. Nie wierzę, że postawiłam się Carterowi, co prawda był rok młodszy od mojego brata, a z Chrisem często się biłam.

Przecież on mnie za to zabije! - pomyślałam.

Strach mnie sparaliżował. Oczami wyobraźni widziałam Cartera, wyciągającego zza paska nóż i idącego z nim na mnie.

On tylko wstał i otrzepał spodnie z ziemi, po czym spojrzał na mnie. Na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmiech. Następnie, jak gdyby nigdy nic, bez słowa, poszedł w kierunku drogi.

Tyle strachu, nie najadłam się jak dotąd nigdy. W całym moim siedmioletnim życiu.

Ale cóż zrobić. Brata nie zostawiłabym w potrzebie. Tak samo jak on nigdy nie zostawiłby mnie.

#####

Powoli otworzyłam oczy. To był błąd. Było za jasno od razu je mocno zacisnęłam. Ból głowy był nie do zniesienia. Powoli otworzyłam jedno oko, potem drugie. Gdy złapały one ostrość, zobaczyłam w oddali Dark Fall.

Jechałam przerzucona przez konia, jak jakieś zwierzę. Nogi miałam związane liną, która przechodząc pod koniem, również krępowała mi ręce.

Na drugim koniu jechał Chris.

Postanowiłam przerwać ciszę.

-Ekhm... -odchrząknęłam-gdzie jedziemy?

-Zamknij się - Odpowiedział.

-Mogę wody?-Zapytałam, a ten wyjął butelkę i chlusnął mi jej zawartością w twarz.

-Na zdrowie - powiedział unosząc rękę, w której trzymał pojemniczek z wodą. Następnie nie dotykając ustami butelki, tak abym widziała strużkę wody lecącą do jego ust, wypił całą moją wodę.

Później, już nawet nie próbowałam się odzywać. Zastanawiałam się nad wspomnieniami, które nawiedziły mnie we śnie. Wiem że gdzieś w tym prostaku, który mnie porwał jest mój Chris, a ja go znajdę.

Rodziny nie zostawia się w potrzebie.

Notka od autorki.

Hej wszystkim! Podobał się rozdział? Mam nadzieje, że tak. Starałam się w nim przybliżyć wam jak blisko była nieznana ze swoim bratem w dzieciństwie. Mam nadzieję, że chociaż troszeczkę mi się to udało :P

Pytanka ode mnie do was:

Co myślicie o Carterze?

Czy podoba wam się pomysł z " kodeksem nieznanej"?(kodeks nieznanej: są to zasady jakimi kieruje się główna bohaterka w życiu) i czy chcielibyście, żeby takowe zasady się pojawiały?

Myślicie, że Chris jest stracony czy do uratowania?

Kim według was może być On albo inaczej Pan?

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz