Nieznana #17

7.3K 725 51
                                    

Weszliśmy do jego domu. Od poranku nic się tutaj nie zmieniło. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać dla siebie zieloną herbatę. Do tego przygotowałam kilka kanapek z serem i czymś zielonym (mam nadzieję, że to jest jadalne). Tak jestem kobietą, ale jakoś nigdy nie było okazji, żebym nauczyła się gotować. Zazwyczaj jadałam w tawernach lub kiedy nie było niczego takiego w pobliżu, spożywałam konserwy.
Co poskutkowało tym, że w wieku dwudziestu lat nawet rosół jest dla mnie wyzwaniem.

Mniejsza z tym. Wzięłam przygotowane przeze mnie jedzenie i usiadłam przy stole. Naprzeciwko mnie spoczął Carter. Widać było po nim, że jest lekko zdenerwowany i nie wie, od czego zacząć, wiec ułatwiłam mu zadanie, rozpoczynając rozmowę.

- Czemu Chris był u ciebie? - zapytałam.

- Miał problem z jednym z podwładnych i poprosił mnie o radę. Wiesz, wciąż jesteśmy kumplami.

-Dobra. Jedna sprawa z głowy. W takim razie czym jesteś?

-I tu mamy sporo do nadrobienia. Dla tego nie przerywaj, pytania na końcu.

-Tak panie profesorze- odburknęłam lekko zirytowana.

- Zacznijmy od tego, że nie jesteśmy ludźmi. Oboje jesteśmy dragonami.

-Kim...-chciałam zapytać, ale mi przerwano.

-Shh! Dragoni, był to gatunek dumny. Odznaczał się wielką odwagą, inteligencją, bla, bla, bla. Dla tego potrafili pojednać sobie smoki. Każdy dragon miał swojego smoka, który był mu przeznaczony, był jego towarzyszem. Kiedy umierał dragon, wraz z nim umierał jego smok, lecz gdy zginął smok, dragon czuł w sobie pustkę, której nie był w stanie zapełnić niczym. Rangę smoków określały ich kolory.

Na ostatnim miejscu były smoki pomarańczowe i żółte.
Następnie różowe i fioletowe.
Kolejne były brązowe oraz szare.
Następnie granatowe i czerwone.
Później w hierarchii były zielone i niebieskie
Na drugim miejscu były złote lub srebrne.

Smoki pochodziły z jaskini...

-Chwila. Jakie smoki były na pierwszym miejscu - przerwałam mu, na co zmarszczył gniewnie brwi, ale odpowiedział.

-I tu się sprawa komplikuje. Na pierwszym miejscu w hierarchii były smoki czarny i biały, król i królowa, najpotężniejsze z najpotężniejszych, lecz nikt nie posiadł nigdy białego ani czarnego smoka, nikt tak naprawdę też ich nie widział, były to stworzenia legendarne, ale wracając do rzeczy... - mówiąc to, zabrał moją herbatę i upił dość spory łyk, za co pod stołem oberwał całkiem mocno ode mnie w goleń. - Dragoni zamieszkiwali planetę Ragnagar. Był to najpotężniejszy świat ze wszystkich światów. Pewnego razu wybuchła wojna domowa. Król i królowa, która była w ciąży nawiasem mówiąc, stanęli przeciw zwolennikom wolnego świata. Według tych zwolenników w idealnym świecie smoki miały nie być naszymi sojusznikami czy braćmi, lecz służącymi. Jak się domyślasz król i królowa nie poparli tego planu, lecz zwolennicy zyskali spore poparcie społeczeństwa. W większości poparły ich osoby, które straciły smoka i po prostu szukały zemsty. Rodzina Królewska musiała uciekać, wielcy magowie ( rada królestwa Ragnagar) stworzyła portal na inną planetę, lecz ostrzegali, że jeżeli uciekną, nie będzie możliwości powrotu przez kolejne dwadzieścia cztery lata. Król z królową, kiedy usłyszeli przepowiednie od rady, wiedzieli, że na razie nie ma ratunku, wiec weszli w portal. Wraz z nimi udali się w podróż ich najlepsi przyjaciele, czyli pewne małżeństwo ze swoim synem i brat króla. Trafili oni tutaj na ziemię i żyli swoim życiem. Pytania?

-Taa... jesteś straszny, jeśli chodzi o opowiadania. Po pierwsze, jaka przepowiednia?

-Na pewno twoja matka ci ją kiedyś opowiedziała.

Przez światów drzwi
Przechodzi dwoje
Dwie dusze tworzące jedność
Ale jednak osobne
Przekraczają granicę
Osobno śmiertelni
Razem niezwyciężeni
Jeśli zwyciężą
Mur stworzony runie
Świat się odrodzi
Jeśli zawiodą
Mur stanie się wieczny
Smoki wyginą
Jeźdźcy przepadną
Biel i czerń
Takie ich kolory

-Czyli to jest przepowiednia, dobrze wiedzieć mamo- mruknęłam prawie niesłyszalnie. Po namyśle dodałam głośniej.- Jak się dostawało smoka?

- Każdy w wieku dwunastu lat przechodził pewna uroczystość. Wraz z grupą innych dwunastolatków szedł w góry do pewnej jaskini, siedliska smoków. Tam, do każdego z osobna przylatywał jego smok.

-Yhym, to gdzie jest ten król i królowa i ci wszyscy co z nimi przeszli przez portal?

-Królowa po trafieniu na ziemię urodziła syna, żyli spokojnie na obrzeżach Dark Fall. Jakiś czas później władczyni po raz drugi zaszła w ciążę. Urodziła córkę. Ciebie Laro.

-Yhym.

-Rafael jest jedynym wtajemniczonym człowiekiem.

-A rodzina z dzieckiem to ty tak? Znaczy, to ty byłeś tym dzieckiem?

-Tak, byłem wtedy niemowlakiem, miałem zaledwie kilka miesięcy.

-No dobra. Załóżmy, że wierzę w tę całą legendę i przepowiednie. Co mam z tym wszystkim zrobić? Znaczy, dalej nie wiem... jak by to ująć... co to do cholery wszystko znaczy?!-powiedziałam lekko zirytowana.

-Uspokój się, też wszystkiego nie rozumiem, a byłem przygotowywany do tego od urodzenia. W przeciwieństwie do ciebie.

-Ja jestem spokojna -powiedziała, przez zaciśnięte zęby. - Uważasz mnie z gorszą?! Masz jakiś problem?!

-Tak, ciebie.

-To mógłbyś mnie zostawić w świętym spokoju, tak jak ci proponuje od pewnego czasu.

-Gdybym mógł, już dawno bym się ciebie pozbył.

-No to w czym masz problem?

-Że w przepowiedni jest "przez światów drzwi przechodzi dwoje". Moja matka kazała mi cię pilnować.

-Po pierwsze. Może w tej przepowiedni chodzi o Chrisa?! Po drugie. Nawet nie znam twojej matki. Po trzecie. Jestem dużą dziewczynką i poradzę sobie sama.

-To nie może być Chris, bo jest "biel i czerń " w przepowiedni. Tak jak jest król i królowa smoków. Czy to jest takie trudne do rozgryzienia? Czy po prostu ty masz jakieś problemy. Zresztą, moja matka, kiedy żyła na Ragnagar, zajmowała się starożytnymi, tekstami, księgami i legendami. Kto jak kto, ale ona na pewno się nie pomyliła.

-Problemy to masz ty- powiedziałam i wstałam z zamiarem wyjścia z pomieszczenia.

Skierowałam się do drzwi. Zawisłam w pół kroku, gdy usłyszałam słowa Blacka.

-Mała dziewczynka wychodzi obrażona w połowie rozmowy. Takie podobne do ciebie.

-Po prostu, duża dziewczynka wychodzi, zanim cię poważnie uszkodzi.

-Nie masz ze mną szans. Zresztą udowodniłaś to podczas naszych ostatnich dwóch walk.

-Wiesz jak to mówią: "do trzech razy sztuka".

-Chcesz powtórkę z rozrywki?

W tym momencie obraz zaczął mi wirować. Próbowałam ustać prosto, ale nie mogłam złapać równowagi. Oparłam się o framugę drzwi.

-Wszystko w porządku? - zapytał, a ja jego głos ledwo usłyszałam. Jak gdybym miała założone zatyczki.

Powieki zaczęły stawać się coraz cięższe, a nogi miałam jak z waty. Zjechałam w dol. Upadłam, opierając się o drzwi.

Ujrzałam przez mgłę Cartera, który zrywa się z krzesła. Postawił kilka kroków w moją stronę, ale zaczął się chwiać na nogach. Upadł na podłogę tak jak wcześniej ja.

Nie miałam siły już dłużej powstrzymywać zamykających się oczu. Po raz kolejny opanowała mnie ciemność.

Od autorki.

Hej! Teraz, w komentarzach pod tym rozdziałem możesz zadać pytania do DOWOLNEJ postaci z "Nieznanej". Każda z postaci odpowie na zadane pytania w kolejnym rozdziale. Możecie pytać o wszystko. ☺
Robię to po to, bo nie jestem pewna czy nie za bardzo poplątałam ich historię... Miałam lekki problem z ujęciem jasno tego wszystkiego. :/

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz