Wypłynęłam na powierzchnię i zaczerpnęłam głęboki oddech. Nieznajomy wynurzył się kilka sekund później niż ja. W ramach zemsty, gdy tylko usłyszałam, że zaczerpnął oddech, położyłam rękę na jego głowie i nacisnęłam w dół, trzymając jego głowę pod taflą wody. Nie pozwalałam mu się wynurzyć przez dziesięć sekund. Później poczułam ręce oplatające się wokół mojej kostki i przez gwałtowne szarpnięcie ponownie wylądowałam pod wodą.
Wyłoniliśmy się tym razem w tym samym momencie.
Zaczęłam się śmiać. Po raz drugi jednego dnia, ale w tamtej chwili było mi dobrze. Nie było Christophera, Jego, problemów. Byłam tylko ja, jezioro i ten idiota za mną.
Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam zakapturzonego. Na jego ustach widniał szeroki uśmiech, ale coś było nie tak. Mokry kaptur zleciał z jego głowy, ukazując mi jego twarz.
Przede mną pływał mężczyzna, dwudziesto cztero letni, o kruczo-czarnych włosach i z ciemno-niebieskimi, prawie czarnymi oczami. Miał wręcz idealne rysy twarzy.
Ja znam te oczy. To spojrzenie. O cholera.
~14 lat wcześniej~
Maj. Miesiąc kwitnących kwiatów.
Ubrałam się w moją różową sukienkę, którą uszyła mi mama. Christopher siedział z tatą w warsztacie i próbowali wybudować karmnik dla ptaków. Wyszłam z domu i skierowałam się na spacer po lesie. Tak mam sześć lat, ale znam te lasy jak własną kieszonkę w sukience. Szłam ścieżką koło skalnej granicy. Nagle z jednej z jaskiń coś na mnie wyskoczyło. To był Hertyd.
Zaczęłam piszczeć, kiedy stworzenie mnie powaliło. Podrapało mi całe ręce swoimi pazurami. W pewnym momencie usłyszałam za sobą śmiech, lecz nie skupiłam się na nim za bardzo, wciąż próbując bronić się przed zwierzęciem. W tym samym momencie zobaczyłam nogę lecącą w moją stronę, ale nie trafiła ona mnie tylko Hertyda. Zwierzak zawył z bólu, odlatując przez siłę kopnięcia kilka metrów na bok. Szybko zerwałam się na nogi i schowałam za plecami mojego wybawiciela. To był nowy, najlepszy przyjaciel mojego brata.
-Ty jesteś głupia, czy tylko tak się zachowujesz?- zapytał mnie.
Przez chwilę nie mogłam pojąć sensu jego słów. Adrenalina wciąż buzowała w moim organizmie. Gdy już pojęłam to, co powiedział, zrobiłam się cała czerwona. Przez to, że tak długo zastanawiałam się nad odpowiedzią, naprawdę mogłam wyjść na głupią.
-Ymm... Ja... Emmm
-Czyli jednak głupia. Mam nadzieję, że to niezaraźliwe.
Nie wytrzymałam. Jako dama powinnam puścić taką obelgę mimo uszu, ale moje maniery postanowiły na chwilę się wyłączyć.
-Nie martw się, nawet jak się zarazisz, to głupszym i tak bardziej się już być nie da.
-Coś ty powiedziała?!-O. Ktoś się wkurzył, punkt dla mnie.
-Głuchy też jesteś? Nie widzę dla ciebie świetlanej przyszłości z takimi ubytkami.
On już się gotował ze złości, zaczął iść szybkim krokiem w moim kierunku. Przez Chwilę myślałam, że mnie chce uderzyć, ale on tylko przeszedł obok mnie.
###
Kilka dni po incydencie z Hertydem szłam wraz z Lucy do szkoły. Przekraczałyśmy właśnie próg budynku, kiedy do naszych uszu dotarły śmiechy. Obejrzałam się w tamtym kierunku. Pod ścianą stała grupka uczniów, cała grupa mojego braciszka oprócz samego Christophera. W centrum zamieszania stał on.
Wraz z Lucy zaczęłyśmy podchodzić w stronę znajomych.
-...a ona zaczęła piszczeć i płakać, a na dodatek się posikała!- dotarły do mnie jego słowa.
CZYTASZ
Nieznana
FantasyNikt jej nie widział. Chociaż każdy ją zna. Nazywają ją Nieznana, a oto jej historia... ~~~ I - ,,Nieznana" II - ,,Niepokonana" III - ,,Nieustraszona" #1 w fantasy przez jakiś czas 😉 ~~~ Pojawia się przemoc! ~~~ Data opublikowania- czerwiec 2016 Da...