Nieznana #9

7.7K 783 16
                                    

Obudziłam się tuż przed świtem. Podeszłam do koszyka, w którym znajdował się mój prowiant i wyjęłam bochenek chleba. Usiadłam u wylotu jaskini i urwałam sobie spory kawałek pieczywa. Usłyszałam kroki, zbliżające się w kierunku mojego schronienia. Wstałam, zostawiając chleb na ziemi i dobywając miecza z którym się praktycznie nie rozstawałam od wizyty u Rafaela. Nawet teraz czułam dziwną więź pomiędzy mną, a tym kawałkiem metalu. Ustawiłam się plecami do ściany i nasłuchiwałam. Osoba była coraz bliżej. Nagle krzaki u wejścia się poruszyły ukazując sylwetkę kobiety. To była Lucy. Odetchnęłam z ulgą. Przyjaciółka spojrzała na mnie, a potem na broń trzymaną w moim ręku, następnie całą mnie przeskanowała spojrzeniem.

-To tak się wita gości? - zapytała.

W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i schowałam mój miecz do pochwy.

-Przepraszam, że nie przyszłam wczoraj, ale po tej całej sytuacji na rynku, rodzice nie chcieli mnie wypuścić z domu.

-W porządku - powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Widzę, że nie próżnowałaś. Bo z tego co pamiętam, jeszcze przedwczoraj wyglądałaś jak bezdomna, a teraz -mówiąc to spojrzała na moje ubranie i uniosła brwi lekko do góry.-Wyglądasz nieziemsko. Tylko te włosy - pokręciła głową. - Zaraz zrobię z nimi porzadek.

Ja się w odpowiedzi tylko roześmiałam. Nigdy jakoś nie miałam wystarczająco czasu aby dbać o wygląd. Nie było też dla kogo. Moje brązowe włosy sięgały już do połowy pleców, miałam też rozdwojone końcówki. Pielęgnacja moich włosów do tej pory polegała jedynie na myciu, rozczesywaniu i spinaniu w warkocza, który potrafił przetrwać kilka dni. Często nawet, nie miałam czasu na rozczesywanie.

-Siadaj na tym kamieniu - rozkazała. Sama za to uklękła za mną. - Podaj mi jakiś nóż.

Wykonałam jej polecenie. Następnie rozpusciłam włosy. Wolałam nie myśleć o tym co się dzieje z nimi w tym momencie więc rozpoczęłam rozmowę.

-Słuchaj, Lucy, słyszłaś wczoraj o tej bójce? Na targu, mężczyzna powalił siedmiu gwardzistów.

-Obiło mi się o uszy. A co?

-Wiesz kim był ten mężczyzna? Muszę go znaleźć. Mam dla niego paczkę.

-Wiem gdzie mieszka, zaprowadzę cię po południu. Mogę wiedzieć co to za paczka?

-Spłacam dług, to nic takiego.

-Eh w porzadku, nie chcesz mówić to nie mów. Teraz ja mam do ciebie pytanie. Wczoraj cały dzień o tym myślałam - przerwała na chwilę, lecz zaraz kontynuowała swoją wypowiedź.- Dlaczego nie uwolniłaś się wcześniej? Znaczy, emm pewnie jechałaś jakiś czas i... no... czemu tak późno uciekłaś?

-Ponieważ taki miałam plan.

-Dobra, teraz nic już nie rozumiem - westchnęła.

-To proste. Kiedy postanowiłam odnaleźć Go i sprawić, aby cierpiał za wszystko co zrobił mi i każdej innej osobie. Miałam jeden zasadniczy problem. Nie wiedziałam gdzie mam go znaleźć. Wiedziałam, że to kwestia czasu, aż zastawi na mnie półapkę. Udałam się do Dark Fall, ponieważ byłam przekonana, że jego ludzie patrolują te tereny, w razie gdybym chciała tutaj wrócić. Podróżowałam powoli, zachowując się naturalnie, żeby nie wywęszył podstępu. Po jakimś czasie, nareszcie postanowił mnie złapać. Broniłam się, to fakt, ale stać mnie było na więcej. Jedynym nie zaplanowanym elementem było spotkanie Chrisa- zamilkłam na chwilę po czym dodałam szeptem.- Myślałam, że nie żyje.

Przez kolejne dwadzieścia minut siedziałyśmy w ciszy.

-Gotowe - powiedziała Lucy.

Wstałam z kamienia i wyjęłam mój miecz. Przeglądnęłam się w jego klindze. Moje jasno niebieskie oczy były zimne jak lód. Już od dawna nie okazuje uczuć. Ale nie to teraz zwróciło moją uwagę. Włosy, niegdyś długie teraz dochodziły mi ledwo do ramion. Rozczesyane, opadały na moje plecy.

-Nareszcie wyglądasz jak człowiek- stwierdziła z uśmiechem Lucy.

-Dzięki.

Nagle spowarzniała. Po chwili zaczęła rozmowę.

-Słuchaj ja... ja nawet sobie nie wyobrażam jak musiało ci być ciężko. To co się stało wtedy musiało być okropne. Znaczy myślałas, że Chris też nie żyje. W wieku siedmiu lat musiałaś uciekać, wtedy byłaś sama i chciałam cię przeprosić, że nie było mnie przy tobie. Chciałam ci powiedzieć, że teraz już jestem i nie jesteś już dłużej sama. I... emm... chciałam ci podziękować za ratunek i wogóle gdyby nie ty, wolę nawet nie myśleć co by mogło się ze mną stać.

Uśmiechnęłam się lekko na jej słowa. Jak zawsze uśmiech był wymuszony. Od wydarzeń, które miały miejsce trzynaście lat temu, ani razu się szczerze nie roześmiałam, nawet nie byłam w stanie się uśmiechnąć.

-Wiem, dziękuję i nie ma sprawy - powiedziałam cicho.

Od autorki

Taki krótszy rozdzialik, mało się dzieje. Następną częścią postaram się nadrobić.

Mały spoiler w ramach rekompensaty.😈
Dowiemy się czegoś nowego z dawnego życia Nieznanej. Niby tylko jedno słowo ale...

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz