Budząc się rano, nie byłam ani trochę zdziwiona, kiedy w pasie obejmowała mnie ręka Cartera. Dobrze wiedziałam, że mężczyzna mnie na pewno nie posłucha, ale lubiłam się z mim droczyć, a denerwowanie go sprawiało mi satysfakcję. Szczególnie kiedy sobie na to zasłużył.
Wstałam z łóżka, wkładając buty i pelerynę. Broń zostawioną wczoraj wieczorem na stoliku, schowałam na swoje miejsce. Miecz wsadziłam do pochwy, kilka dłuższych i krótszych noży przypięłam do paska, a dwa najmniejsze noże schowałam do butów. Wyślizgnęłam się z pomieszczenia, nie budząc Blacka. Miałam misję, a on za wszelką cenę chciałby mnie powstrzymać. Wyszłam z baru, uprzednio płacąc połowę za pokój. Na zewnątrz już czekała na mnie Thea, niestety w towarzystwie Aarona.
Nie zwracając na nich uwagi, poszłam do najbliższego sklepu, zaopatrując się w prowiant. Kupiłam kilka puszek, suszone mięso w dość dużej ilości, kilka paczek suszonych owoców i kilkanaście butelek słodkiej wody.
Zapakowałam to wszystko na Thee, sprawdzając dwa razy, czy wszystko, aby na pewno jest dobrze przymocowane. Następnie usiadłam na grzbiecie smoka.-Lecimy bez Cartera?
-Tak, nie spodobałby się mu mój pomysł. Leć - rozkazałam, a Thea posłusznie wzbiła się w powietrze.
-To nie jest dobry pomysł - mamrotała.
-Jeszcze nie wiesz, co chce zrobić.
-Podejrzewam. Gdzie lecimy? - Zapytała.
-Najpierw do tego miasteczka, które wczoraj zaatakowali wikingowie.
Dolecieliśmy tam w piętnaście minut. Z wioski nic nie zostało. Wszystko było doszczętnie spalone.
-Widzisz tu gdzieś Chrisa? - Zapytałam smoczycę, ponieważ ona miała lepszy wzrok niż ja.
-Nie - odparła po dłuższej chwili smutno. - Wracamy?
-Nie. Leć nad morze północne - odpowiedziałam pewnie.
-Ale Laro...
-Leć - warknęłam.
Byłam pewna, że Christopher został porwany przez te potwory. Może i nie miałam dowodów, ale czułam, że nie jest na terenie państwa. Nazwijcie to, jak chcecie, przeczucie, więź między rodzeństwem, ja po prostu byłam tego pewna. Dlatego zachowałam się samolubnie i może odrobinę nie odpowiedzialnie.
Kiedy minęliśmy góry mgliste, naszym oczom ukazała się ogromna tafla wody. Morze jak na razie było spokojne, chociaż z moim szczęściem zapewne nie na długo.
Thea chciała się już zatrzymać, wylądować, ale zmusiłam ją do dalszego lotu.
Przez kilka godzin nie wiedziałam nic oprócz słonej wody oraz błękitnego nieba. Niestety ten obraz w trakcie trwania czwartej z rzędu godziny drastycznie się zmienił. Niebo stało się ciemne, a ocean wzburzony. Silne wiatry przeszkadzały w locie, a wręcz go uniemożliwiały. Zaraz później zaczęła się burza. Pioruny uderzyły wszędzie. Metry, centymetry, kilometry od nas. Pochyliłam się do przodu, zbliżając swoje ciało do Thei. Miałam wrażenie, że temperatura nagle spadła o dwadzieścia stopni, jak nie więcej. Trzęsłam się z zimna. Czułam, jak moje policzki zamarzały oraz widziałam jak ubranie, włosy, a nawet pakunki przymocowane do Thei pokrywały się szronem.
- Thea, ja już nie dam rady - powiedziałam słabo.
-Lara, musisz wytrzymać! Jeszcze trochę! - krzyczała, ale ja słyszałam ją jakby z oddali. Robiło mi się coraz zimniej. Nie czułam już rąk i stóp, a tym bardziej uszu czy nosa. Zachciało mi się spać. Powieki same zaczęły opadać, a ja im na to pozwoliłam, zapadłam w głęboki sen.
Carter POV
Obudziłem się dosyć wcześnie jak na mnie. Było około wpół do dziesiątej.
Przeciągnąłem się chcąc przytulić Larę, ale jej nie było po drugiej stronie łóżka. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Na krześle leżała tylko moja broń i peleryna, a koło łóżka były tylko moje buty. Nie było tu niczego należącego do dziewczyny. Zerwałem się z łóżka, ubierając się i chowając broń. Zbiegiem jak najszybciej po schodach. Licząc, że zostanę ją jedzącą śniadanie w barze, lecz na dole był jedynie barman, który przygotowywał lokal.-Szła tędy królowa? - Zapytałem.
- Dzień dobry, panie. Tak, wyjechała o świcie z lokalu, płacąc za swój pobyt - odparł mężczyzna, przecierając szmatką w czerwoną kratkę blat baru.
-Nie wiesz, gdzie poszła?
-Poleciała na swoim smoku, wcześniej zrobiła duże zakupy w sklepie naprzeciwko.
Wyjąłem z kieszeni pieniądze i zostawiłem je na blacie, jako zapłatę za nocleg, następnie wybiegłem z lokalu. Przed drzwiami już czekał na mnie Aaron, a wokół uzbierał się spory tłum.
-Aaron lecimy.
-Gdzie?
-Po dziewczyny - warknąłem, wsiadając na smoka.
-A co z królestwem?
-Szlag, może po drodze zahaczymy o nasze północne oddziały.
Tak jak postanowiłem, tak zrobiliśmy. Aaron najpierw poleciał nad spalone miasteczko, lecz nie było tam po nich śladu, następnie udaliśmy się do oddziałów wojsk, stacjonujących niedaleko. Przekazałem im informację, że wyjeżdżam, na dłużej niż to było ustalone i rozkazałam przekazać tę informację na zamek. Kiedy pakowałem ciepłe ubrania i koce, Aaron usłyszał w umyśle wiadomość od Thei.
-Carter, musimy się pośpieszyć.
-Co się stało?
-Lara ma kłopoty.
- Wiedziałem, że tak będzie - warknąłem, czym prędzej kończąc pakowanie i dosiadając mojego smoka. - Gdzie są?
-Thea właśnie wylądowała na ziemiach północnych.
-Lecimy - rozkazałem i w tym samym momencie oderwaliśmy się od ziemi.-Leć tak szybko, jak się da.
![](https://img.wattpad.com/cover/63211380-288-k298987.jpg)
CZYTASZ
Nieznana
FantasyNikt jej nie widział. Chociaż każdy ją zna. Nazywają ją Nieznana, a oto jej historia... ~~~ I - ,,Nieznana" II - ,,Niepokonana" III - ,,Nieustraszona" #1 w fantasy przez jakiś czas 😉 ~~~ Pojawia się przemoc! ~~~ Data opublikowania- czerwiec 2016 Da...