Nieustraszona #7

3.6K 388 32
                                    

Obudziłam się z powodu gorąca. Niechętnie otworzyłam powieki, rozglądając się dookoła. Thea wraz z Aaronem spali przy bocznych ścianach jaskini, natomiast Carter siedział przy ognisku grzejąc się. Tuż obok niego leżała dość spora ilość drewna, zapewne przeznaczonego na opał.

-Hej - powiedziałam niepewnie do Cartera.

-Już wstałaś? Jak się czujesz?

-Już lepiej - odpowiedziałam, ściągając z siebie tę niezliczoną ilość ubrań i koców, którymi byłam opatulona, zostawiając na sobie tylko jeden ciepły płaszcz. - Nie jest ci zimno? - Zapytałam, wysuwając do niego w tym samym momencie rękę z jakąś grubszą kurtką.

-Nawet nie - odpowiedział, uśmiechając się delikatnie, ale jednak wziął ode mnie kurtkę.

-Słuchaj... ja chciałabym cię... no... przeprosić za to, że wjechałam, nie informując cię o tym.

- Co ty sobie myślałaś, wyjeżdżając? - zapytał zdenerwowany, a uśmiech szybko zszedł mu z twarzy. - Pewnie nie myślałaś. Przecież jesteś królową! Masz obowiązki względem narodu! A ty, bez jakiejkolwiek wiadomości wzięłaś sobie urlop! - Teraz już krzyczał rozwścieczony.

-Musiałam szukać brata, a ty na pewno byś mi nie pozwolił jechać za nim aż tutaj.

-I miałem rację! Gdyby nie ja zamarzłabyś tutaj - warknął, zrywając się z miejsca.

Carter zaczął chodzić po jaskini wkurzony.

-Przestańcie się zachowywać jak dzieci- warknął nagle Aaron. - Jesteście władcami i zachowujcie się jak oni. Rozumiem, Lara postąpiła źle, nie mówiąc nam o tym, ale teraz nie jest najlepszy czas na roztrząsanie tego. Pytanie, co dalej będziemy robić.

-Jak to co? Wracamy do domu.

- Nie ma mowy, nie po to, jak to stwierdziłeś, prawie umarłam, żeby się tu dostać, żeby teraz wracać do domu.

- Nie pozwolę ci szukać Chrisa na obcej ziemi bez wsparcia.

- Ty przecież jesteś moim wsparciem. Razem damy rade.

-A jak nie? To zostawimy królestwo bez władcy?

-Przecież jeszcze jest Jeremy.

- To jeszcze dziecko!

-Już nie jest dzieckiem od dłuższego czasu, a po drugie na pewno nie przegramy. Znajdziemy Christophera, zabierzemy go całego i zdrowego do domu, a następnie zajmiemy się problemem Wikingów.

-Jesteś nie do wytrzymania. Wracamy do domu. Koniec kropka.

-W takim razie ty sobie wracaj, ja zostaję.

-Thea powiedz im coś, bo zaraz dostanę migreny - odezwał się Aaron.

-Lara, Carter ma racje, powinniście wrócić, nie można zostawiać państwa bez opieki, żeby ratować jedną osobę.

-Ale to Chris! - krzyknęłam żałośnie.- to nie jest jakaś tam osoba, tylko mój brat !

-Kochanie, Lara ma racje, my swoich nie zostawiamy - odparł Aaron.

-Nie zostawimy królestwa samego sobie! - warknęła na swojego męża Thea.

-Przecież tam jest Jeremy! - wtrąciłam się.

-I co z tego? - odwarknęli w tym samym momencie mój mąż i moja smoczyca.

-Jeremy zajmie się przez jakiś czas państwem, przecież to logiczne, nie znikniemy na całe życie tylko na kilka dni.

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz