Nieustraszona #9

3K 458 33
                                    


Wzięłam głęboki wdech, starałam się uspokoić mocno bijące serce. Postawiłam pierwszy krok do przodu, wchodząc do ciemnego tunelu. Usłyszałam za sobą, jak Chris przeklina pod nosem, jednak ruszył za mną.

Korytarz był ciemny, mało starannie wykopany w ziemi, albo skale. Na ścianach wciąż widoczne były ślady po narzędziach, które wydrążyły ten tunel. Pachniało tu zgnilizną i błotem, powietrze było zatęchłe. Niepewnie stawiałam kroki, starając się uniknąć pułapki, która najprawdopodobniej mogła być tu zamontowana.

Szłam do przodu z pochylona głową, starając się nie uderzyć się o nisko zawieszony sufit. Chris musiał iść prawie że zgięty w pół, żeby nic mu się nie stało, jednak i tak kilka razy usłyszałam przekleństwo padające z jego ust, zaraz po tym, jak się potknął lub, kiedy sufit stawał się odrobinę niżej położony niż wcześniej.

Po dziesięciu, a może po dwudziestu minutach ciągłego marszu, nareszcie doszliśmy do końca tunelu. Nie było tam drzwi, ścian czy też pomieszczenia. Tam była przepaść. Czarna otchłań, gdzie nawet ja nie była w stanie zobaczyć jej dna.

-Jest wyjście? - zapytał Chris za mną, ponieważ nie mieściliśmy się, stojąc obok siebie, a ponadto zasłaniałam mu widok swoim ciałem.

-Nie - warknęłam zezłoszczona i kopnęłam najbliższy kamień. Ten poleciał w dół przepaści, obijając się o ściany. Odwróciłam się, zamierzając wrócić do celi, kiedy ledwo słyszalnie rozległ się plusk wody. Zaciekawiona ponownie obróciłam się przodem do otchłani. Kucnęłam na jej krawędzi, a następnie wzięłam pierwszy pod ręką, większy kamień.

-Lara, co ty wyprawiasz ? -zapytał Chris, a ja czułam jego wzrok wlepiony w moje plecy.

-Shh - uciszyłam go.

Wyciągnęłam rękę przed siebie i wypuściłam kamyk. Następnie nasłuchiwałam, wyostrzając dźwięk. Nic. Zupełnie nic nie dało się usłyszeć oprócz naszych, odrobinę nie równych, oddechów. Po mniej więcej trzydziestu sekundach, do moich uszu dotarł plusk wody.

-Słyszałeś ? Tam jest woda - zwróciłam się do brata.

-I? -zapytał, a ja oczami wyobraźni widziałam, jak unosi jedną brew, zresztą zawsze to robił, kiedy nie rozumiał, o co chodziło jego rozmówcy. -To pewnie jakaś kałuża. No wiesz... śnieg topnieje, wsiąka w ziemie i płynie sobie aż do takiej jaskini, czasami tworząc kałuże -tłumaczył mi jak idiotce.

-Ale to był plusk. Sam plusk, bez jakiegokolwiek dźwięku zderzenia się z ziemią, co miałoby miejsce, jeśli rzeczywiście kamień wpadłby do kałuży.

-Może to jest większa kałuża. A zresztą, co to ma za znaczenie? Chodź, wracamy -mruknął, zawracając.

-Nie mam zamiaru wracać do tamtej klatki -prychnęłam.

-To może masz lepszy pomysł?- zapytał z ironią.

-Słuchaj... Chris... Ja tam nie wracam. Carter potrzebuje pomocy, a uwięzieni mu nie pomożemy. Nie jesteśmy w stanie tych istot też zabić, więc nie ma mowy o ucieczce. Jeśli chcesz, to wróć, nie karze ci ze sobą iść - powiedziałam, robiąc mały krok do tyłu, a połowa moich stóp wystawała poza krawędź. - Tam może był podziemne jezioro, nie zmarnuje takiej okazji.

-Zawirowałaś!? -uniósł głos. - Jakiej okazji?! Co ty wogóle mówisz?! Chyba okazji do samobójstwa! W klatce mu nie pomożemy, ale martwi tym bardziej na nic się nie zdamy! Lara, nie wiesz, jak głębokie jest to jezioro, ani czy wogóle to jest jezioro. A co jeśli wytworzyły się tam te... stalagmity? Stalaktyty? Myślałaś o tym!?

-Do zobaczenia Chris - powiedziałam.

Serce biło mi jak młotem, a adrenalina buzowała w moich żyłach. Nim Christopher zdążył mnie złapać, zrobiłam jeden, duży krok w tył. Straciłam grunt pod nogami. Zaczęłam spadać z coraz większą szybkością, odczuwałam lekkie mdłości, a w głowie przewinęło mi się setki czarnych scenariuszy.

-Lara! - w uszach rozbrzmiewał mi krzyk mojego brata.

Jednak nie było już odwrotu. O dziwo, nie żałowałam, ani przez sekundę, czułam, że to było jedyne wyjście z tej sytuacji.

Nastąpiło zderzenie.

Pierwsze co poczułam to zimno. Nie ziemia, nie woda, jedynie chłód.
Dopiero później nadeszło uczucie wszechogarniającej mnie cieczy. Zaczęłam szybko płynąć w górę, dopóki nie wyłoniłam się z jeziora. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się pod nosem.

-Lara! Lara! Lara ty idiotko! Nie rób mi tego! Odezwij się! Lara! - słyszałam krzyki Christophera, które odbijały się echem od ścian tej naprawdę głębokiej jaskini.

-Chris! - krzyknęłam do brata, cofając się pod ścianę.

-Lara!? Ty żyjesz?! Ty żyjesz! - Krzyczał, a ja ledwo mogłam go zrozumieć przez echo.

-Czekaj! Sprawdzę, czy jest stąd wyjście! - poinformowałam go.

Zaczęłam płynąć wzdłuż jednej ze ścian w poszukiwaniu jakiegoś przejścia. W końcu natrafiłam na jakiś wąski korytarz, którym bez problemu mogliśmy przejść. Kiedy miałam go wołać, usłyszałam głos mojego brata, który skutecznie mnie uciszył.

- Puśćcie mnie! - Krzyknął, co było dla mnie znakiem, że w tunelu, na górze nie było już bezpiecznie.

Usłyszałam dźwięki szamotaniny. Przylgnęłam do ściany, licząc na to, że Chrisowi jednak uda się skoczyć.

Jednak sekundy mijały, a dziwne dźwięki ustały. Już myślałam, że wikingowie zaciągnęli go z powrotem do celi. Jednak nagle przed oczami Przemkiem mi sylwetka, która zderzyła się z taflą wody. Wpatrywałam się w tamto miejsce jak zaklęta.

W cieniu byłam niewidoczna, co stanowiło dla mnie przewagę, jeśli osobą pod wodą nie był Chris. Po kilku sekundach ktoś wypłynął na powierzchnię.

-Lara? - usłyszałam ledwo dosłyszalny szept.

-Shh- uciszyłam go, najciszej jak potrafiłam, a następnie podpłynęłam do brata i chwyciłam jego rękę, ciągnąc go do możliwego wyjścia.

Wydostaliśmy się z podziemnego jeziora, wchodząc do korytarza.

Od autorki.

Coś wasza aktywność maleje :(

Przepraszam was, (chyba po raz dziesiąty) za tak rzadkie dodawanie rozdziałów, lecz nie mogę znaleźć czasu, a jak mam czas to nie mam chęci...
Mam nadzieję, że to rozumiecie i mi wybaczcie...

Niestety w przyszłym tygodniu nie wstawię ani jednego rozdziału. :( Dużo nauki, a do tego w weekend wyjeżdżam i na pewno nie będę mieć wtedy czasu na pisanie...

Jednak, nie przychodzę do was z samymi złymi wiadomościami. Spostrzegawczy zauważyli, że napisałam nowe opowiadanie, które zaczęłam już kilka miesięcy temu i w końcu je udostępniłam. Potrzebowałam przerywnika od "Nieznanej", a "Gra aniołów" idealnie wpasowała się w to miejsce.

Dla tego jeśli podoba ci się mój styl pisania, to zapraszam. ;)
Nie jest to tak brutalne opowiadanie jak "Nieznana" choć pojawi się kilka drastyczniejszych momentów ;).

Jeszcze raz was przepraszam i do przeczytania!

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz