Niepokonana #19

5.8K 537 40
                                    

Już po chwili znalazłem się u wrót naszej jaskini. Wszedłem do środka, a zaraz za mną Aaron. Jeremy został przy wejściu. Zastałem Tobiasza wraz z Christopherem siedzących przy stole. Zawzięcie o czymś dyskutowali, nawet nie zauważyli, że szedłem do środka. Stanąłem obok stołu i odchrząknąłem. Dopiero wtedy mnie zauważyli.

-Carter!? Gdzieś ty był!? - krzyknąć mój przyjaciel, w końcu się odezwał.

-Musicie mnie wysłuchać - powiedziałem, siadając na jednym z krzeseł. - Nie możemy siedzieć bezczynnie po tym, co Matt zrobił. Musimy spróbować kolejnego ataku i ja postawiłem już pewne kroki w tej sprawie. Przenosimy się do smoczej jaskini. Zebrałem tam kilka osób, które nam pomogą, a mam zamiar zebrać ich jeszcze więcej. Ojcze, ty się zajmiesz szkoleniem, Christopher ty zajmiesz się zaopatrzeniem. Będziemy potrzebować miecze, łuki, kusze tyle broni ile zbierzesz do tego pancerze dla smoków oraz zbroje dla dragonów. Będziemy misteli zająć się również obozowiskiem, ale to może się udać. Samemu na pewno nie dam rady pokonać zwolenników. To jak pomożecie mi? - wyłożyłem całą sprawę opanowanym, wypranym z emocji tonem głosu.

Chris z Tobiaszem popatrzyli zdziwieni po sobie. Przez chwilę panowała głucha cisza.

-Jasne - odezwał się w końcu Christopher. - jeśli tylko masz jakiś plan i jeśli oni nam pomogą, to wchodzi w to.

-Ja też.

-W takim razie pora sie zbierać. Weźmiemy stąd najpotrzebniejsze rzeczy. Czyli koce, jedzenie, plany zamku i tym podobne.

Kiedy wyszliśmy z potrzebnymi rzeczami, nie obyło się od pytań dotyczących Jeremiego. Szybko im wytłumaczyłem, kim był oraz jak się tutaj znalazł. Kiedy mieliśmy to już za sobą, wsiedliśmy na smoki. Ja leciałam na Aaronie wraz z Jeremim, a Tobiasz razem z Chrisem na Kaspianie.

-Jak to się stało, że masz czarnego smoka? - Zapytał Jeremy.

-Nie gadaj - uciszyłem go.

Nie miałem najmniejszej ochoty na rozmowę. Cała podróż minęła w ciszy, dolecieliśmy do smoczej jamy. Tam czekał już na nas kupiec wraz z Barry. Porozkładaliśmy koce, na których będziemy spać, do tego daliśmy poduszki, dla naszych ludzi.

- Carter, materiały schowajmy do mojej jamy. Będą tam bezpieczniejsze - zaproponował Aaron.

Kiedy się nad tym zastanowiłem, to nie był głupi pomysł. Już po chwili wszystko przenieśliśmy do królewskiej jaskini.

Wejście do królewskiej części mieszkalnej było identyczne jak do każdej inne, tylko o wiele, wiele większa. Jama Była ogromna, ściany w kolorze granatowym były przyozdobione przez krople fluorescencyjnego płynu, który musiał się nagromadzić tutaj przez lata. Dawał to efekt gwiazd w całym pomieszczeniu. Podłoga na końcu była podwyższona, tworząc sporej wielkości stopień, który zapewne pełnił funkcję łóżka dla smoków. Tak naprawdę, nic więcej tutaj nie było.

Rozglądnąłem się uważnie, a następnie wsiadłem na Aarona i wylecieliśmy z pomieszczenia, które znajdowało się dość wysoko, ale nie był to najwyżej położony obiekt mieszkalny.

Wylądowaliśmy na wyspie tuż przy Barrym. Mężczyzna kiwnął głową, na chwile zaprzestają ścielenia posłania.

-Masz jakiś plan? - zapytał sie.

-Na razie tak, może nie jest bardzo dokładny, ale zawsze jakiś - Barry kiwnął głową w odpowiedzi i wrócił do pracy.

Podszedłem do kupca, który aktualnie zajmował sie układaniem drewna na ognisko.

-Jak sie nazywasz? - napytałem się go, kiedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nic nie wiedziałem o tym człowieku.

-Lee - odpowiedział krótko.

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz