Niepokonana #2

5.6K 621 62
                                    

-Laro, wstawaj, dojechaliśmy na miejsce - usłyszałam głos i poczułam szturchanie w ramię. Niechętnie otworzyłam oczy.

-Gdzie jesteśmy ? - zapytałam.

-Na obrzeżach Arvenii - powiedział Garry.

Rozglądnęłam się dookoła. Wokół mnie było kilka domów chłopskich. Zatrzymaliśmy się przy jednym z nich. Nie wyglądało to na ścisłe obrzeża wielkiego miasta.

-Pójdziesz tą drogą, cały czas prosto, powinnaś dojść za dwie godziny do pierwszych zabudowań stolicy - poinformował mnie Harry.

-Dziękuję za transport - uśmiechnęłam się lekko.

-Nie ma sprawy - powiedział Garry.

-Nie budzicie ich? - zapytałam, wskazując nieznajomego.

-Próbowaliśmy, ale śpią jak zabici. - zaśmiałam się na wypowiedź Harry’ego.

-Ty się tak nie śmiej, co my teraz zrobimy z tymi zwłokami? - odpowiedział, śmiejąc się Barry.

-Ja już będę się musiała zbierać.

-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - powiedział Barry.

-Dowidzenia!- krzyknęłam jeszcze na odchodnym.

-Trzymaj się mała! - odkrzyknął Harry.

Ja już nic nie odpowiedziałam. Ubrałam kaptur i nasunęłam go bardziej na twarz. Nikt mnie tutaj nie znał, ale obawiałam się Matta. Nie wiadomo gdzie był. Lepiej mieć się na baczności.

Tak jak mówił Harry, już po dwóch godzinach ujrzałam pierwsze zabudowania stolicy. Nie mogłam uwierzyć. Miasto było ciemne i zniszczone. Powolnym krokiem szłam przez ciemne, brudne uliczki. Nie wiedziałam nikogo. Było tutaj przerażająco pusto i cicho. W pewnym momencie ujrzałam widok, który zwalił mnie z nóg. Przede mną rozciągała się scena identyczna jak z mojego rysunku. Obrazek narysowałam i zostawiłam u Blacka, ale jestem w stu procentach pewna, że był identyczny. Wszystko było takie same, ciemne i zniszczone. Poczułam ciarki przechodzące po kręgosłupie. Nie było to przyjemne uczucie.

Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam knajpę na końcu ulicy. Potrzebowałam noclegu i informacji, a każdy wie, że barman zawsze wie wszystko.

Ruszyłam powolnym krokiem do drzwi. Otworzyłam je. Pierwszą rzeczą, jaka do mnie dotarła, był ostry zapach alkoholu i tytoniu. Zmarszczyłam mimowolnie nos.

Moim oczom ukazało się pomieszczenie wypełnione drewnianymi stołami i krzesłami. Przy stołach siedziało po kilka osób, a każdy trzymał trunek w reku. Nie było tu tłumów. Kelnerka, o blond włosach i w zbyt ciasnej bluzce rozmawiała z jakimś brodatym mężczyzną. Barman nalewał piwo jakiemuś przybyszowi, który stał oparty o bar.

Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi, wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie, a wszelki gwar i rozmowy momentalnie ucichły. Jedynie barman nie zaprzestał swojej czynności, wciąż nalewając piwo do kufla, lecz mężczyzna również wlepił we mnie spojrzenie.

Nie zwracałam na to uwagi. Podeszłam powoli do baru i usiadłam na krześle ze spuszczoną głową. Czułam na sobie wzrok wszystkich tu obecnych, ale moja twarz zachowała kamienny wyraz. Dragoni szeptali coś miedzy sobą, najprawdopodobniej na mój temat, nie obchodziło mnie to za bardzo.

Barman po obsłużeniu klienta podszedł do mnie, przerywając ciszę.

-Podać coś? - zapytał, opierając szeroko rozstawione dłonie o blat. W jednej ręce trzymał kraciastą ścierkę. Skanował moją twarz, próbując dojrzeć, chociaż jej zarysy spod cienia, jaki rzucał kaptur.

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz