II Rozdział 2

209 18 2
                                    

Weronika

Rano kiedy się przebudziłam poczułam, że na pewno nie leżę na poduszce. No, bo czy poduszka mruczy kiedy się ją głaszcze? I czy jest ciepła? No dobra może być, ale to na pewno nie jest poduszka. Otworzyłam po woli oczy, co było nie lada wyzwaniem. Po kilku walkach udało mi się je otworzyć. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Podniosłam się lekko do góry. Tomek z Justyną leżeli przyklejeni do siebie, natomiast ja, jak się okazało leżałam na torsie Piotrka, który już nie spał. Podpierał swoją głowę ręką i wpatrywał się prosto w moje oczy. 

- Jak się spało księżniczko? Już się lepiej czujesz? - zapytał, a ja tylko pokiwałam w odpowiedzi głową. Kiedy chciałam wstać, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Swoją drogą nie przeszkadzało mi to, mimo że powinnam go teraz odepchnąć, lecz tego nie zrobiłam. Dlaczego? Tak właściwie to sama nie umiem odpowiedzieć dokładnie na to pytanie. Może potrzebuję teraz bliskości? Kogoś kto się zatroszczy, porozmawia, wesprze? Sama nie wiem..  Poleżałam z nim tak jeszcze przez chwilę, ale w końcu musiałam wstać. Chociaż szczerze mówiąc wcale tego nie chciałam. Spojrzałam na zegarek, Okazało się, że jest po godzinie dwunastej. Gołąbeczki jeszcze spały i wcale nie wskazywało na to, że ma się to niebawem zmienić - Gdzie idziesz? - zapytał Piotrek. Cały czas mnie obserwował. Każdy mój ruch. Dopiero teraz tak naprawdę mogłam mu się przyjrzeć. Włosy ma w nieładzie przez co jest jeszcze bardziej przystojniejszy. Od pasa w dół ma założone spodnie, natomiast jest bez koszulki. Ma odznaczające się kości bioder i mięśnie brzucha zbiegające w literę ''V''. Uwielbiam u mężczyzn tak wyrzeźbione brzuchy. Z resztą jaka dziewczyna by nie lubiła? Po chwili uświadomiłam sobie, że stoję na środku salonu i wbijam swoje paczadła w Piotrka. Ocknęłam się, a mój wzrok ponownie utkwił z jego czekoladowych tęczówkach. Po prostu można odpłynąć.. Zaraz co ja wygaduje? Co się ze mną dzieję? Weronika weź się w garść! Co ty najlepszego wyprawiasz?! - usłyszałam głos w mojej głowie. Chłopak zaśmiał się tylko lekko pod nosem. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę kuchni. 

- Może zamówimy pizze? Jest już po południe, więc nie ma sensu robić śniadania - cicho krzyknęłam i zaskakująco szybko dostałam odpowiedź.

- Nie wydzieraj się tak. Daj ludziom pospać - odpowiedział zirytowany Tomek. Oczywiście nie zostałam mu dłużna, dlatego już po chwili stałam obok niego z kubkiem lodowatej wody. Na szczęście Justyna już nie była do niego przytulona, bo wtedy to obydwoje byliby mokrzy. Przechyliłam kubek, a woda zaczęła się lać - Co ty kurwa najlepszego robisz?! - od razu skoczył na równe nogi, a ja z Piotrkiem nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Tak się wydarł, że obudził również Justynę 

- Mogłeś iść do łazienki jak chciało Ci się sikać. Teraz jest wszędzie mokro. Widzę, że ci zawór nieźle puścił - powiedziała przyjaciółka, podnosząc się do pozycji siedzącej, po czym zaraz wybuchła głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Ledwo teraz mogłam złapać powietrze. Tomek natomiast patrzył się na mnie spod byka. 

Kiedy wszyscy już wstali i się "ogarnęli" było już po godzinie czternastej. Z Justyną zamówiłyśmy pizze, natomiast chłopaki gdzieś nam zniknęli. Postanowiłyśmy pójść do mojego pokoju i oglądnąć jakiś film

- Co masz zamiar z tym zrobić? - pyta mnie przyjaciółka, kiedy siedzimy już na łóżku

- O co ci chodzi? - drapie się po głowie, myśląc że wymyśle o co może jej chodzić, jednak nic takiego się nie dzieję

- Proszę cię.. Nie udawaj. Widać jak byk, że Piotrek na ciebie leci. Z resztą ty chyba do niego też coś.. - nie dałam jej skończyć

- Kiedy wy mi dacie z tym spokój. Mówiłam już, że jesteśmy przyjaciółmi i nic więcej. Ale trochę masz racji.. Dzisiaj spałam na jego torsie i czuję się w jego towarzystwie swobodnie, bezpiecznie. Jednak nie chcę się z nim wiązać. To by mogło zaszkodzić naszej paczce. A co jak się znienawidzimy lub zerwiemy? Wiem.. Pomagał mi jak tylko mógł przez ten rok. Troszczył się o mnie. Jest dla mnie bardzo ważny ale.. - tym razem to Justyna nie daję mi dokończyć. Z jej wyrazu twarzy można wywnioskować, że jest zła, ale także smutna i hmm sama nie wiem jak to nazwać.

- Nie ma żadnego ale! Jesteście dla siebie stworzeni i nie wierzę w to, że mogłoby się to tak skończyć jak ty mówisz. Daj mu szansę. Przez ten rok nie naciskał na ciebie w tej sprawie, bo wiedział jak się czujesz. Nie chciał pogarszać. Ja z nim chodzę do klasy i uwierz.. Widziałam jak się zachowywał. Najchętniej każdą chwilę spędzałby w tobą. Skoro ty do niego też coś czujesz to spróbujecie. On naprawdę jest w tobie zakochany. Nie widzi świata poza tobą - byłam w szoku. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc się zaczęłam do niej przytulać. Cały czas po głowie chodziły mi dwa ostatnie zdania wypowiedziane przez Justynę. Może miała rację? Może za bardzo ponikuję? Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku

- Ja po prostu boję się go stracić. Boję się, że będzie tak samo jak z Adamem.. Boję się, że kolejna bardzo bliska mi osoba odejdzie i znowu mnie zrani. Zostawi samą - wyszeptałam nadal przytulając się do przyjaciółki, jednak nie zdąrzyła odpowiedzieć, bo zaraz jak na zawołanie pojawili się nasi "kochani rycerze". Zawsze wiedzą w jakim momencie przyjść. To się nazywa wyczucie czasu.. - Nikt was nie uczył, że się puka? - wlepiałam w nich swój zły wzrok

- Chcieliśmy wam powiedzieć, że pizza już jest, ale skoro nie chcecie.. - jak na rozkaz wyskoczyłam z Justyną z łóżka i pędem zbiegłyśmy do kuchni - Ej! Tylko zostawcie coś dla nas głodomory! - wzruszyłam ramionami i wzięłam się za jedzenie

- Weronika! Pomóż mi! Kurwa skurcz! - zawołał Tomek, który leżał już na ziemi. Gorzej niż dzieci - pomyślałam i ruszyłam w jego stronę. Podałam mu ręke, żeby wstał, jednak on miał inny plan za co już nie żyję - Przeproś to przestane! - krzyknął kiedy usiadł już na mnie i zaczął gilgotać. Rzucałam się po podłodze jak jakaś wariatka i nie mogłam przestać się śmiać

- Nigdy! Prze.. eestań - ledwo wydusiłam, ale on wcale nie przestawał - Dobra! Przep.. Przepraszam! - krzyknęłam dopiero po około 5 minutach. Wstałam i rzuciłam się mu na barana i potargałam mu włosy - Nie musisz dziękować. Jesteśmy kwita - uśmiechnęłam się pod nosem i wruciłam co jedzenia pizzy. Połowy już nie było - Świnie - syknęłam, na co wszyscy się zaczęli śmiać włącznie ze mną. Nadal w głowie miałam słowa Justyny. Chyba mnie przekonała. Cały dzień spędziliśmy na wygłupach i naszych śmiesznych opowieściach z dzieciństwa. Koło 21:00 przyjaciele stwierdzili, że będą się już zbierać. Niestety nie udało mi się dzisiaj porozmawiać z Piotrkiem. A może to i dobrze? Już sama nie wiem..

***
Rano kiedy się obudziłam, poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ściągnęłam piżame i weszłam pod prysznic. Krople wody powoli spływały po moim ciele. Byłam szczęśliwa, że tej nocy nie miałam koszmaru. Dzisiaj ubrałam krótkie, białe spodenki, a do tego luźną, niebieską bluzke. Włosy spięłam w niechlujnego koka. Po zejściu do kuchni zauważyłam karteczkę na stole

"Dzisiaj nie będzie mnie cały dzień w domu. Justyna wyciągnęła mnie na wieś do swoich dziadków. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. Tak słodko spałaś, że nie miałem serca cię budzić. Jakby coś się działo to dzwoń. Tylko nie przesiedź całego dnia przed telewizorem. Trzymaj się młoda ;*"

No po prostu świetnie.. I co ja będę teraz robić. Siedziałam w kuchni próbując coś wymyślić i w końcu wpadłam na pomysł. Nie wiem czy dobrze robie, ale ma zamiar pójść do Piotrka i z nim porozmawiać. Jak ja mu zazdroszcze, że ma już prawo jazdy. Ubrałam białe trampki, wzięłam małą torebkę do której wrzuciłam telefon oraz klucze, a na głowę założyłam okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i ruszyłam przed siebie.

______________________________
Hejka! Jak myślicie Weronika dobrze robi, że idzie porozmawiać z Piotrkiem? A może coś jej w tym przeszkodzi?:) Co sądzicie o rozdziale? Do następnego!:*

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz