Rozdział 11

371 37 4
                                    

Weszłam do domu, który był o dziwo otwarty. Może wreszcie była szansa, że zastane rodziców w domu. Nie widziałam ich już dwa dni.. Miałam racje

- Weronika! No na reszcie jesteś! - krzyknęła mama

- Hej mamo.. Fajnie cię wreszcie widzieć..

- Już nie udawaj takiej skrzywdzonej.. Dobrze wiesz, że to jest nasza praca

O nie! Teraz przegięła! Jak może tak mówić.. Mi naprawdę ich brakowało przez te dwa dni, a ci kurwa co?! Zachowują się jakby nic się nie stało. Miałam nadzieję, że spędzę z nimi dzisiejszy wieczór, ale byłam w wielkim błędzie

- Tutaj masz kanapki i herbatę, a my z tatem idziemy spać, bo jutro mamy na 6:00 do pracy. Dobranoc

Nie mówiłam już wcześniej, że moich rodziców obchodzi tylko praca? Proszę bardzo.. Teraz macie dowód.. Zjadłam szybko kanapki, poszłam po piżamę i udałam się do łazienki. Kiedy wróciłam do swojego pokoju spakowałam się na jutro do szkoły, a następnie wzięłam laptop i zalogowałam się na facebook'a. Tam czekało na mnie powiadomienie z grupy tanecznej.
"Pamiętajcie, że jutro mamy trening o 16:00. Żadna się nie spóźnia. Przed nami dużo pracy"
Zapomniałam o tym! Zerwałam się, podeszłam do szafy i wyciągnęłam swój strój wraz z baletkami. Po dzisiejszym dniu również nie miałam na nic siły, więc dlatego zaraz odłożyłam laptop i poszłam spać.
Punktualnie o 6:50 zadzwonił mój budzik. Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale przecież dzisiaj był piątek. Poza tym miałam trening.. Poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Później wróciłam do pokoju po plecak, miałam już wychodzić gdy zobaczyłam laptop leżący na komodzie.. Przypomniało mi się! Przecież miałam kupić bilet na mecz piłki nożnej naszej reprezentacji Piotrkowi, który jest za miesiąc. Szybko go włączyłam. Była 7:20. Jednak dla mnie teraz nie liczyło się to czy spóźnię się do szkoły. Miałam tylko nadzieję, że jeszcze są bilety. Niestety.. WSZYSTKIE BILETY WYSPRZEDANE.. Jednak zauważyłam na dole w komentarzu "Sprzedam 2 bilety do golden strefy. Cena do negocjacji"
Niżej był podany numer, więc nie zastanawiając się ani chwili dłużej wpisałam go do telefonu i zaczęłam dzwonić.

- Halo? - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny

- Dzień dobry. Ja dzwonie w sprawie biletów na mecz piłki nożnej, który ma być za miesiąc

- Dobrze trafiłaś.

- Czyli mam rozumieć, że zatrzyma je pan dla mnie?

Usłyszałam śmiech po drugiej stronie telefonu

- Mów mi Adam. Może się spotkamy i ci je osobiście wręczę?

- D.. Dobrze. Ja już muszę kończyć. Do zobaczenia.

Była 7:30. Szybko zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Kiedy wyszłam z domu była 7:40. Przez całą drogę rozmyślałam nad słowami Adama. Tak mi kazał do siebie mówić. Po głosie stwierdziłam, że chłopak ma może z 20-22 lata. Jeszcze chce się spotkać osobiście. Ale ja nie chce iść sama, więc się zapytam Justyny czy by ze mną poszła. Byłam w szatni o 7:56, na szczęście pierwszą lekcje miałam na parterze. Przebrałam się i na równo z dzwonkiem weszłam do klasy.  Jak zawsze usiadłam w ostatniej ławce z Tomkiem. 

- Już myślałem, że Cię nie będzie - powiedział

- Musiałam jeszcze przez wyjściem załatwić ważną sprawę

- No to słucham jaka to pilna sprawa? 

- A nie musisz wszystkiego wiedzieć - powiedziałam uśmiechając się

- Małpa - odwrócił się ode mnie

- Niespodzianka - wyszeptałam mu na ucho

- Wera.. mówiłem Ci już że nie chce żadnego prezentu. Ja wtedy żartowałem. Wystarczy mi twoja obecność 

- A czy ja powiedziałam, że dla Ciebie? - zaśmiałam się 

Tomek już nic więcej nie powiedział. On pewnie nawet się nie spodziewa co mam dla niego.


Kochani dziękuje za komentarze!:) To bardzo motywuje do dalszej pracy. Pijanego sylwestra! Jak wam się podoba ten rozdział?:)

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz