II Rozdział 18

136 12 0
                                    

#Weronika

To co przed chwilą usłyszałam, załamało mnie totalnie. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach, a łzy ciekły jedna za drugą. Powiedźcie, że to się nie dzieję naprawdę.. Przyjaciele za chwilę usiedli obok mnie, oprócz Tomka, który klęknął przede mną i próbował mnie pocieszyć

- Ej młoda, uspokój się. Wszystko będzie dobrze - zaczął mówić, ale ja wybuchłam

- Jak mam być spokojna, kiedy mój chłopak leży nieprzytomny w szpitalu, z krwiakiem mózgu, złamanymi dwoma żebrami i ma małe szanse na przeżycie?! To są jakieś kurwa żarty! - nie panowałam nad sobą. Nie mogę go stracić. Za bardzo go kocham - Chcę do niego jechać w tej chwili! Później po Eryka, a z Adamem to już ja się sama policzę - wrzasnęłam. Przyjaciele wiedzieli, że lepiej mi się nie sprzeciwiać w takim stanie w jakim się znajduję, dlatego po chwili siedzieliśmy już wszyscy w samochodzie i kierowaliśmy się w stronę szpitala. Cały czas mówiłam, żeby jechał szybciej. Teraz liczyło się dla mnie tylko to, żeby znaleźć się już obok ukochanego. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Wybiegłam jak poparzona z samochodu. Po chwili wszyscy znajdowaliśmy się już przed salą, w której leżał, jednak "kochany" doktorek nie pozwolił nam tam wejść. Zaczęłam robić awanturę. Nie obchodziło mnie to, że ludzie się na mnie patrzyli jak na wariatkę. Wkurwiona usiadłam po dłuższym momencie z bezsilności na ławce. Widziałam jeszcze jak Tomek rozmawiał z lekarzem.

- Możesz wejść, ale tylko na chwilę, a my tutaj poczekamy - oznajmił mi, a ja mu podziękowałam. Weszłam do środka. Szybko usiadłam obok Piotrka i chwyciłam go za rękę. Jest po podłączany do mnóstwa przewodów i maszyny, która monitoruję jego bicie serca.

- Piotrek musisz wyzdrowieć. Wszystko się ułoży, musisz być silny. Nie zostawiaj mnie samej, błagam. Jesteś dla mnie jedną z najważniejszych osób. Jeszcze mamy tyle rzeczy do zrobienia. Przypomnij sobie wszystkie spędzone razem chwilę. Potrzebuję Cię. Obiecuję Ci, że zajmę się Adamem i zapłaci za wszystko co nam zrobił, tylko proszę, wybudź się - spuściłam głowę, ale nie mogłam płakać. Musiałam mu pokazać, że jestem silna i go wspieram. W pewnym momencie usłyszałam głos doktora, na szczęście to nie był ten sam co na korytarzu.

- Przepraszam, ale musi Pani już wyjść - powiedział i kiedy już miałam opuszczać salę, zadałam lekarzowi jeszcze jedno pytanie

- Panie doktorze, za ile się wybudzi? - miałam nadzieję na pozytywną odpowiedź

- Nie mam pojęcia. Przeszedł trudną operację i najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj, a najpóźniej jutro będzie miał kolejną. Musieliśmy go poddać śpiączce farmakologicznej, ale nie mamy pewności czy się wybudzi. Wszystko zależy od niego i jego woli. Będziemy robili co w naszej mocy, aby się wybudził, jednak ostateczna decyzja wybudzenia się należy do niego. My możemy jedynie utrzymywać go przy życiu, dopóki nie umrze. Jego stan jest stabilny, ale w każdej chwili może ulec pogorszeniu - przytaknęłam ruchem głowy i z łzami w oczach opuściłam pomieszczenie. To nie może być koniec. On nie może nie opuścić. Musi walczyć.

Wyszliśmy ze szpitala z zamiarem pojechania po Eryka, a potem ja tu wracam. Muszę przy nim być. Kiedy byliśmy w połowie drogi, zauważyłam jakąś postać stojącą obok motoru

- Zatrzymaj się! - krzyknęłam dosyć głośno, natomiast moi przyjaciele się zdziwili, ale wykonali to o co ich prosiłam. Wyskoczyłam z samochodu i zaczęłam biec w tamtym kierunku - Eryk! - krzyknęłam, a chłopak odwrócił się w moją stronę. Widziałam szczęście na jego twarzy. Rzuciłam mu się na szyję, a on obrócił mnie kilka razy. Nie wyglądał najlepiej..

- Weronika! Już myślałem, że Cię nigdy nie zobaczę. Co ty tutaj robisz? - zapytał, a ja odwróciłam się i pokazałam ręką na moich przyjaciół, którzy wyszli z samochodu i przyglądali się całej sytuacji.

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz