Gdy się odsząsnełam umyłam twarz tak aby nie było widać że płakałam i co najważniejsze wyłączyłam facebook. Postanowiłam że umyje zęby i pójdę spać. Lecz do pokoju wbiegła mi jakąś mała dziewczynka prawie cała łysa z wolno odrastanymi rudymi włosami. Miała piękne zielone oczy i chude kościste rączki. Co ona tu robi?
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Ania mam 5 latek, a ty kim jesteś to nie jest mój pokój?
- Nie -Odparłam z śmiechem.
Jej imię wspaniale pasowało do jej wyglądu.
- Mam na imię Melka - dodałam po krótkim namyśle.
- Ładnie - powiedziała spoglądając się na chustę na mojej głowie.
Zawstydziłam się ale przecież ona też to czuję.
- Ty też jesteś chora? - zapytała.
- Tak chcesz przymierzyć chustę?
- Tak!!! - wykrzyczała swoim cienkim dziecinnym wesołym głosikiem.
Zdjełam chustę z głowy i założyłam ją Ani. Wyglądała pięknie. Po tej krótkiej rozmowie kazałam zmykać jej do rodziców. Ona z tym samym uśmiechem co weszła też wyszła. Kolejnego dnia rano weszła do pokoju ta stara lekarz pani Laura Wiśniewska. Zawsze było czuć od niej papierosami.
- Dzień dobry - powiedziała srogim głosem zupełnie nie podobnym do tego małej Ani.
- Witam - Odparłam.
- Mam dla ciebie wieści.
Po niej nigdy nie sądziłam że będą dobre.
- Na badaniu wyszło że rak zanikł.
- Co z tego i tak zawsze powraca - odpowiedziałam ze smutkiem.
A pani wyszła z papierosami w ręce. Co za okropny babsztyl. Tylko pali i pali ja fajki nigdy w buzi nie miałam i raka płuc mam a ona sama się zabija i go nie ma! Życie nie jest fair. Kopnełam kosz na śmieci. Miałam już kiedyś operację ale rak powrócił. Na początku był to rak nogi ale po operacji przerzucił się na płuca. W ciągu dnia tylko słuchałam muzyki. Przed spaniem poszłam do łazienki lecz tam poczułam ból brzucha znowu zwymiotowałam. Chemia ma pomagać no jakoś nie widać. W nocy nie mogłam spać nie byłam zmęczona. Ciągle bolał mnie brzuch. Zwymiotowałam jeszcze raz i przestał. Spokój pomyślałam. W czasie gdy każdy spał ja z mamą pisałam SMS-Y i pomalowałam sobie paznokcie na zielono. Byłam z nich zadowolona z mojego arcydzieła. Gdy wybiła godzina 8.00 położyła się spać. Zapomniałam o przyjeździe taty. Gdy wstałam jego dłoń leżała na mojej twarzy.
- Tak pięknie wyglądasz jak śpisz - powiedział.
Ja wstałam uśmiechnęłam się do niego i przytuliła go. Poszłam zaparzyć dwie kawy z mlekiem bez cukru. Nikt z moich rodziców i ja też nie pijemy kawy z cukrem ale z mlekiem. Zjadłam płatki kukurydziane z mlekiem i porozmiawialiśmy o wszystkim o tym że rak mi zanika o tym że chemia szybko postępuje po prostu o raku i całym głupim szpitalu. Gdy pani Justyna mnie zawołała poszłam na chemię. Tym razem dali mi jedną dawkę bo rak zanikł więc ja przez ten czas popisałam z ciociami kuzynami i mamą. Wstawiłam zdjęcie na instagrama które przedstawiało kroplówkę. Był na zdjęciu filtr czarno biały który dodawał jej charakteru i smutku. Sprawdziła też mojego bloga. Udaje tam zwykłą dziewczynę. Gdyby nie to oszalała bym. Chcę taką być to jest moje pragnienie które jest nie możliwe. Na szczęście ludzie to lubią a ja lubię to pisać. W internecie mogę być kimś całkiem innym!
-----------------------------------------------------——----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że podobał się rozdział. Piszcie co sądzicie o piosence w tle bo dodałam pierwszy raz. Oczywiście przypominam o komentarzach bo chcę wiedzieć waszą opinie. Pozdrawiam i dziękuję za czytanie. 💚💚💚
CZYTASZ
Nie My Chorzy
Ficção AdolescenteNasza Melka czuje się coraz gorzej. Jak potoczą się jej losy? Czy pod nadzorem rodziców uda jej się spotkać z Radkiem, a może rozdzieli ich okrutna i bolesna śmierć?