Niedziela

88 3 0
                                    

Dziśaj przyjadą rodzice. Obydwoje. Tak się cieszę! Większość nastolatek pewnie by się złościło ale ja nie chcę wiedzieć tu sama. Najlepsze w nich jest to że umieją gadać że mną o dorosłych sprawach bez oporu. Siadamy przy kawie z mlekiem wszyscy przy jednym stole i gadamy. Tak po prostu. Dosłownie o wszystkim! Oni mnie kochają a ja ich, ale zazwyczaj doprowadzają mnie do białej gorączki! I nawet wtedy jesteśmy obok. Oczywiście nie myślcie że to jest rodzinka jak z bajki bo tak nie jest. Każdy ma wady.
Mama cichaczem weszła do pokoju. I z wielkim uśmiechem wykrzyczała.
- Cześć słońce!!!
- Mamo tu są ludzie. Ciszej!
Zazwyczaj to ja ją wychowuje a nie ona mnie.
- Masz rację kochanie zaparzysz kawkę?
- Tak jasne a gdzie tata?
- No tata...
Nie skończyła zdania a już w dżwiach pojawił się tata z trzema walizkami.
- O część tatuś!
- Część księżniczko.
- Po co wam tyle walizek?
- Znasz chyba mamę?
- Rozumiem - Powiedziałam z lekkim śmiechem podając na stół kawy.
- A na ile zostaniecie - zapytałam.
- Na trzy dni - odpowiedziała mama źorbiąc kawę z mlekiem.
- Super a jak tam Akster?
- Coraz słabszy - powiedział tata.
- Biedaczynka
Akster jest to mój pies. Stary, słaby i z zaćmą.
- Był zawsze taki dobry - powiedziała smutno mama.
Gdy wypiliśmy kawy wzięłam do ręki telefon. Siedziałam sobie na nimnaruciaka Oglądając filmiki na yt. Uwielbiam tych youtuberów np. naruciaka albo Karolka. Są super!!! Po godzinie wstałam i sięgnęłam po książkę. Czytałam i czytałam a czytanie przerwały mi mdłości. Ból brzucha był ogromny. Dużo większy niż ten z poprzednich dni. Skuliłam się w głębek.
- Co się dzieje kochanie? - zapytała mama.
- Nic... chyba nic... to znaczy... chyba tylko chemia.
I poszłam do łazienki wymiotować. Po dwóch godzinach na szczęście przestał boleć mnie brzuch. To były straszne dwie godziny. Czułam się po nich jak wyrzutem losu. Rodzice zastanawiali się czy nie wezwać lekarza ale ja gdy wystarczyło mi sił mówiłam jedynie.
- Chemia.
Bolał mnie brzuch bardzo mocno. Płakałam chociaż robię to bardzo rzadko. Płakałam. Nie mogłam nic powiedzieć. Trzymałam się tylko za brzuch płacząc. Siedziałam tylko dla tego, że nie mogłam wstanąć. Po tych okropnych męczarniach poszłam spać. Słyszałam jeszcze słowa mamy i taty.
- Nigdy tak nie miała - powiedziała mama z niepokojem w głosie.
- Wiem też się martwię - odpowiedział tata.
Potem urwał mi się film. Chciałam im coś powiedzieć ale zasnełam. Byłam bardzo zmęczona. Wstałam o 12.00 było środek nocy, a ja nie byłam zmęczona wię podtanowiłam napisać nowy wpis na blogu.

Witajcie! Rozdział nie był długi, ale mam nadzieję że się spodobał. Piszcie komentarze bo bardzo to mi pomaga. Wybaczcie też za tak długą przerwę. Nie miałam siły ani weny na pisanie. Mam nadzieję że mi to wybaczycie. Zapraszam do przeczytania innych moich książek. Pozdrawiam💚💚💚

Nie My ChorzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz