Karetka

29 5 0
                                    

Na szczęście po kilku tygodniach znowu moje życie stało się takie jak wcześniej. Czyli: wymioty, badania, głodówka i samotność. Rodzice po jakimś czasie pojechali do pracy. Dni zlatywały tak jak zazwyczaj. Przez całe dni tylko czytałam, siedziałam na Facebooku, ale zrezygnowałam z pisania blogu. Nie miałam o czym pisać. Kilka razy nawet wyszłam na korytarz. Gdy właśnie na takiej "wycieczce" byłam zobaczyłam... nigdy bym się nie spodziewała. Usiadłam na krześle gdy nagle usłyszałam dźwięk karetki. Nie przejełam się tym gdyż tutaj to norma. W końcu ucichła. Za to po kilku chwilach na piętro w którym siedziałam wbiegli ratownicy z noszem. Na tym noszu leżał jakiś chłopak. Na początku nie wiedziałam kto to i wcale mnie to nie interesowało.  Jednak przyjżałam się nawet nie wiem czemu to zrobiłam. Wtedy zobaczyłam twarz. Od razu go poznałam. Był to Radek. Jak najszybciej wstałam z krzesła i pobiegłam za lekarzami.
- Co mu jest? - zapytałam lekarki.
- Przepraszam nie podajemy informacji dla nieupoważnionych. - odpowiedziała nadal biegnąc.
- To coś poważnego?
- Znasz go?
- Tak.
- Proszę tutaj poczekać. Zaraz do ciebie przyjdę.
Czekałam i czekałam. Nie zauważyłam nawet kiedy łzy poleciały mi z oczu. Minęło dużo czasu. Za to i tak czekałam. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Kocham go, ale przecież nawet się do niego nie odezwałam słowem, a teraz nie mogę przestać o nim myśleć. Każda sekunda była dla mnie wiecznością. Co się z nim dzieje? Gdzie jest ta pani lekarz? Chcę go tylko zobaczyć, dotknąć, porozmawiać z nim. Nie zostawię go nie mogę go zostawić. Zobaczyłam lekarza wychodzącego z jego sali. Chciał mnie ominąć, ale nie pozwoliłam mu na to. Chwyciłam go za marynarkę i popatrzyłam w jego oczy.
- Co mu jest. Co się z nim dzieje! - krzyknęłam z płaczem.
- Proszę się uspokoić.
Zamilkłam. Oparłam tylko głowę o jego ramię i zaczęłam płakać.
- Potem przyjdziemy do ciebie. - powiedział lekarz i poszedł spowrotem.

Nie My ChorzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz