5

282 27 2
                                    

Pierwszy dzień szkoły. Szłam z Dylanem do dużego budynku. Kiedy byliśmy już w środku skierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej. Dyrek odwalił swoją rolę i rozeszliśmy sie. Dostaliśmy od wychowawcy kartki. Na nich był plan lekcji.

Poczułam, że ktoś mną szturcha. Od niechcenia otworzyłam oczy. Tym kimś był mój kuzyn.

-Hope wstawaj. Dziś twoje pierwsze zajęcia w naszej szkole.-Właśnie mój sen nie mógł być odzwierciedleniem prawdy. Przecież szkoła zaczęła się dwa tygodnie temu.

-Która godzina?

-Siódma.

-Że co kurwa!?-Zerwałam się z łóżka i chwyciła za swoje ubrania. A Dylan tylko stał i się śmiał.-Co cię tak kurwa śmieszy?

-Bo jest szósta trzydzieści, a ty jak zawsze dałaś się nabrać.

-Palant. Wynoś się stąd!

-Wow, spokojnie młoda.

-Ja ci dam kurwa spokojnie!-Wzięłam swojego glana i wecelowałam w kuzyna. A ten szczaił się o co mi chodzi i jak najszybciej wybiegł z mojego pokoju. Krzycząc, że zrobił śniadanie. Ja zachichotałam pod nosem. Wzięłam ubrania, kosmetyczkę i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Po kąpieli ubrała się, rozczesałam moje czarne włosy i nałożyłam lekko makijaż. Składał się on z podkładu i czarnej szminki. Zeszlam na dół, gdzie czekał już na mnie kuzyn wraz z tostami, jajkami i bekonem. Wzięłam od niego talerz.

-Dzięki.

-Nie na za co. Tylko pośpiesz się bo jest siódma.

-Okay.-W mgnieniu oka zjadłam śniadanie. Szybko umyłam zęby. Chwilę później byliśmy w drodze do szkoły. Zauważyłam, że Dylana coś gryzło. Lecz nie pytałam co, bo by się wkurzył. Piętnaście minut później byliśmy pod szkołą. Kiedy wyszłam z samochodu, poczułam na sobie spojrzenia wszystkich. Najbardziej tych plastików. Ja kąpletnie tu nie pasowałam. Ja ubierałam się w stylu rock, a one? Poprostu jak zdziry. Ale no cóż przecież wysiadłam z samochodu najpopularniejszego chłopaka w szkole. No prawie najpopularniejszego. Przebił go ten cały Olivier, czy jak mu tam.

-Dylan ja się dziwnie czuję.

-Ej młoda coś ci jest? Boli cię coś?-Mówiąc to przytulił mnie.

-Nie Dylan, poprostu ja tu nie pasuje. Ja..

-Oh czyżby moja bad girl się bała nowej szkoły?-Zaśmiał się.

-Durniu oczywiście, że nie. Poprostu dziwnie się tu czuję. Jako jedyna nie jestem plastikiem. Ii..

-I co?

-Nie będę rządziła.

-Czemu?

-Przecież ten największy plastik tu panuje. Jak jej tam?

-Amber.

-No właśnie Amber. Ten plastik.

-Nie Ho, Amber.-Mówiąc to odwrócił mnie, przede mną stała tleniona blondynka z wielkim dekoltem i szortach wpijających się w zad. Była przynajmniej na dziesiecio centymetrowych szpilkach koloru różowego.

-Co ty o mnie powiedziałeś szmato?-Powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem.

-To, że jesteś plastikiem. I jak patrzę to sie nie pomyliłam.-Parę osób zebranych parskneło śmiechem.

-Ty, ty kurwo!

-Że co proszę?

-Jesteś kurwą!

Sekret DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz