6.2

73 9 6
                                    

Po pewnym czasie postanowiliśmy wracać. Oliver odprowadził mnie do mojego mieszkania. Pożegnał mnie pocałunkiem. Uczucie jakie mi wtedy towarzyszyło jest nie do opisania. Byłam po prostu w siódmym niebie. Kiedy odszedł, nadal stałam w tym samym miejscu przez dobre dziesięć minut, nie mogąc uwierzyć w to co sie dziś stało.

-Ho chodź do domu...-Powiedział Mike, który znalazł sie koło mnie. Kiwnełam głową i poszłam wraz z nim na górę do mieszkania.-Wróciliscie do siebie?

-Tak....-Spojrzałam na niego. Uśmiechał sie.

-Wiedziałem, że bedzie dobrze. Ciesze sie, że jesteś szczęśliwa.-Przytulił mnie do siebie. Wtuliłam sie w jego tors.

-Jestem tak szczęśliwa Mike....

-Wiem Hope... wiem-Gładzi moje plecy. Staliśmy tak z pięć minut.

#dwa miesiące później#

-Kocham cie Hope.-Oliver objął mnie w talii. Spojrzałam na niego z uśmiechem.

-Ja ciebie tez Oliver.

-Cieszę się, że znów jesteśmy razem... na zawsze...-Pocałował moją skroń.

-Ja również sie cieszę..

Oliver zaczął całować moją żuchwe, a później szyje. Zostawił mokre ślady. Odwrócił mnie twarzą do siebie. Spojrzałam mu w oczka, wpatrywał sie we mnie. Uśmiechnęłam się. Oliver położył mnie na łóżku i zawisł nade mną. Położyłam dłonie na jego torsie i przygryzłam warge. Uśmiechnął sie ukazując swoje piekne białe ząbki, chwilę później już mnie całował. Mruknełam mu w usta. Dłonie Olivera powędrowały pod moją bluzkę... na ustach Olivera pojawił sie szeroki uśmiech. No cóż nie miałam stanika... Zaczął ugniatac moje piersi. Mruknełam mu w usta. Oliver zaczął mnie rozbierać, oczywiście ja nie zostałam mu dłużna... Chwile później już nie mieliśmy na sobie ubrań.

#później#

Leżałam wtulona w Olivera.. Dawno nie czułam sie tak dobrze. Kocham go najbardziej na świecie. Oliver gładził moją nagą skórę opuszkami palców.

-Brakowało mi ciebie Ho...

-Mi ciebie też Oliver...

-Ho...

-Tak?

-Emm... czy nadal miewasz jakieś.. no wiesz...

-Czasami Oliver...

-A nadal widzisz duchy i demony? Nadal je słyszysz?

-Tak, ale juz nie tak często...

-Wiesz, że nadal nie jesteś bezpieczna będąc ze mną?

-Tak... wiem, ale ja cie kocham i nie chcę cie znów stracić...

-Nie stracisz.-Pocałował mnie w czoło.-A co z Dylanem?

-Wszystko dobrze... Ożenił sie z Ivo.. Ma dwóch synów.. Jest szczęśliwy...

-Dla Ivo nie jest ciężko? No wiesz z świadomością, ze jej ukochany nie jest normalnym człowiekiem?..

-Nie, raczej sie przyzwyczaiła, że jej mąż zmarł mając dwa lata.., ale powrócił do swiata żywych, chociaż jako nie taki typowy człowiek, aby pilnować swojej ukochanej siostrzyczki...

-A ujawnił sie dar Dylana u ciebie?

-Tak, już dawno...

-Naprawdę?

-Tak... wtedy na imprezie... kiedy Mike sie zjawił...

-Ho... co to za dar był?-Zrobił wielkie oczy...

-Nie mówiłam ci? Uzdrowienie...

-Kurwa... Ho musze cos ci powiedzieć...

-Tak?

-Wtedy Mike... to przeze mnie... wkurzyłem sie, że z nim poszlas... chciałem, aby cierpiał... Ho wystarczy, że pomyśle, aby komuś coś sie stało, a zaraz to sie dzieje..

Nie wiedziałam co powiedzieć. Wtuliłam sie bardziej w niego, ale natychmiast sie odsunelam...

-Oliver twoja skóra parzy...

Oliver usiadł od razu... Był zdezorientowany..

-Co sie dzieje Oliver...-Chciałam go dotknąć...

-Ho nie dotykaj mnie... nie wiem co jest... nie chce cie skrzywdzić...

Patrzyłam na niego nie wiedząc co zrobić. Po policzku spłynęła mi łza.. Oliver spojrzał na mnie...

-Nie płacz... Jakoś na to poradzimy...

-Oliver, ale ja nie moge ci pomóc w żaden sposób...

-Spokojnie kochanie cos sie zobaczy... tylko prosze cie narazie mnie nie dotykaj... nie chce cie skrzywdzić... dobrze?

-T..tt..tak-Wytarłam łzy z policzków...

***

Sekret DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz