O szóstej trzydzieści w moim pokoju rozbrzmiał dźwięk budzika. Jak ja kocham soboty, ale nienawidzę wstawać o tak wczesnej porze. W poniedziałek zaczyna się szkoła. Dziś jedziemy z babcią na zakupy, trzeba by było obudzić Dylana. Ale najpierw ja muszę zwlec się z łóżka. Kiedy wstałam, ruszyłam w stronę pokoju kuzyna. Drzwi jak zawsze były otwarte. A mój kochany kuzyn spał. Rozbiegłam się i wyskoczyłam na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam klepać go po twarzy, a ten nic. Nawet nie poruszył się.-Dylan! Pali się! Wstawaj!-Zaczęłam krzyczeć mu do ucha.
-Kurwa! Hope ja nie śpię! I wiem, że się nie pali. Kurwa zejdź ze mnie grubasie!
-Nie jestem gruba! Ważę tylko czterdzieści osiem kilo!
-Kurwa musisz nabrać ciała. Niedługo z ciebie zostaną tylko kości.
-Patrz na siebie! I wstawaj za pół godziny jedziemy.
-To może byś wstała?
-Za piętnaście minut przychodzę do ciebie. Jeśli nie będziesz gotowy, to ubiore cię siłą!
-Nie, dzięki. Będę gotowy. Lepiej ty idź się przygotuj.
-Za piętnaście minut na dole w kuchni.
-Dobra.
Wyszłam z pokoju kuzyna, zostawiając go samego. Ruszyłam w stronę drzwi od łazienki. Kiedy byłam w środku wykonałam poranną toaletę. Kiedy zaczęłam się malować w lusterku pojawiła się jakaś twarz. Była rozmazana. Nie wiem kiedy opadłam na podłogę i zaczęłam krzyczeć. Byłam zwinięta w kłębek. Spojrzałam na lusterko jeszcze raz. Widniał tam napis: "Miałaś rację. Demony istnieją. Są wokół was." Kiedy to przeczytałam napis znikł, a zaraz po nim pojawił się następny: "Uważaj, jesteś jedną w swoim rodzaju. Przekonasz się o tym w swoim czasie." Usłyszałam otwieranie drzwi. Do łazienki wbiegł Dylan.
-Ho? Słyszałem krzyki. Wszystko dobrze?
-Dylaan to znowu powraca. To nie może być prawda.
-Spokojnie. Co powraca?
-To wszystko. To nie może się wydarzyć, nie może.
-Ho, to ci się wydawało.
-Dylan ja to widziałam.
-Młoda ja ci mówię, że ci się przewidziało.
-Obyś miał rację.
-Mam. Ja zawsze mam rację.
-Ależ jesteś skromny.
-Skończ się szykować i chodź na dół. Zrobiłem śniadanie.
-Dobrze, za pięć minut będę.-Chłopak tylko się uśmiechnął i chwilę później znikł za drzwiami. Ja szybko rozczesałam swoje włosy. Chyba je rozjaśnie. Po pomalawaniu się wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę kuchni. Już w korytarzu poczułam zapach gofrów z rozpuszczoną czekoladą i bitą śmietaną.
-Oh czuję, że zrobiłeś coś przepysznego.
-Tiaa, dla mnie gofry dla ciebie płatki.-Uśmiechnął się szyderczo.
-Ej! Ja też chcę gofry!-Naburmuszyłam się jak małe dziecko.
-Oh nie marudź, zachowujesz się jak małe dziecko.
-Ja też cię kocham.-Mówiąc to zabrałam od niego talerz z goframi.
-Udław się.
-Dzięki. Jesteś bardzo kochany.
-Za pięć minut wychodzimy, dzieciaki.-W kuchni pojawiła się babcia. Jakby wyrosła spod ziemi.
-Okey. A gdzie jedziemy?-Zapytałam.
-Pojedziemy do galerii. Wybierzecie sobie coś nowego.
-Dobrze.-Chwilę później jedliśmy wszyscy śniadanie. Po skończeniu posiłku poszłam ubrać swoje conversy. Kiedy wyszłam na dwór, czekał na mnie już samochód kuzyna, z nim i babcią w środku. Udałam się w jego kierunku. Będąc w środku założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę. Pół godziny później byliśmy już pod galerią. Niechętnie wyszłam z samochodu. Podczas jazdy zdecydowałam się pójść do pircera i przekłuć sobie język.
-Babciu ja skocze do pircera i przekłuje język.
-Kochanie po co ci tyle kolczyków? Jesteś śliczna bez nich.
-Babciu...
-Dobrze już dobrze. Nic nie mówię. Ile potrzebujesz?
-Nic, mam swoje pieniądze.
-Kochanie..
-Babciu, przestań. Mam swoje pieniądze i sama za płace.
-Dobrze, ja jak coś to będę u Judy w salonie.
-Dobrze. Dylan idziesz ze mną?
-Hmm? Mówiłaś coś?
-Idziesz ze mną?
-Tak, tak jasne.-Dylan nigdy nie jest tak zamyślony. Coś jest nie tak. Ruszyliśmy w stronę salonu. Kiedy weszliśmy do środka od razu usłyszałam ciężką rockową muzykę. Za ladą stał jakiś młody mężczyzna. Podeszłam do niego.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc?
-Chciałabym zapytać czy jest możliwość wykonania dziś przekłucia.
-Hmm zawsze umawiamy tydzień przed, ale zrobię dla pani wyjątek. Zapraszam.-Mówiąc to poszedł do pomieszczenia, przeznaczonego do tego typu zabiegów. Po powiedzeniu mu jakie przekłucie chcę, przybrał się do pracy. Już chwilę później było po wszystkim.
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
Właśnie kierowaliśmy się w stronę salonu Judy.
-Dylaan.
-Hmm?
-Pójdziemy na jakiś deser lub coś?
-Tia.
-Dylan!
-Co!?
-Co ci jest? Cały czas jesteś nieobecny.
-Przepraszam.
-O czym tak myślisz?
-Eh, nieważne.
-Ee no. Mi nie powiesz?
-Hope nie musisz o wszystkim wiedzieć, przynajmniej teraz.
-Czemu?
-Hope nie musisz tego wiedzieć. To dla mnie jest też trudne.
-No powiedz mi, to ci pomogę.
-Hope do kurwy nędzy! Powiedziałem nie! Nic ci nie powiem, to jest moja sprawa! Rozumiesz!?
-Tak.
-Chodź na ten deser czy co tam się chcesz.
-Ok.-Ruszyliśmy w stronę pobliskiej cafejki. Po złożeniu zamówienia, czekaliśmy w ciszy. Nikt się nie odezwał. To było niekomfortowe.
-Przepraszam Hope. Nie powinienem krzyczeć, ale zrozum nie musisz o wszystkim wiedzieć.
-Ale Dylan kiedyś mówiliśmy sobie o wszystkim.
-Wiem, ale to jest skomplikowane. Może kiedyś ci powiem, ale musisz poczekać, dobrze?
-Dobrze.
Po skończeniu deserów, zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni. Wystąpiliśmy do paru sklepów. Kupiłam sobie parę czarnych bluzek, crop topów, koszul i kilka par spodni. Kupiłam też nowe buty. Bordowe vansy. Dziś Dylan zaszalał z zakupami. Miał więcej toreb niż ja. Wiem, że kupił co najmniej trzy pary butów. Po zakupach poszliśmy do babci. A zaraz potem jechaliśmy już do domu. Ja założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę. Chwilę później już spałam.
***

CZYTASZ
Sekret Demona
FanfictionDziewczyna z psychiatryka zaczyna życie od nowa. Inne miejsce, życie, ludzie i miłość. Chłopak przed którym ostrzegają wszyscy. Złe towarzystwo, alkohol i papierosy. Co się stanie gdy się spotkają? Czytasz?---> Zostaw gwiazdkę i komentarz. To bard...