4

289 24 3
                                    

Włączyłam muzykę, zalałam wannę wodą i weszłam do środka.
Całą kapiel myślałam o tym chłopaku.
Po kąpieli ubrałam się w szare dresy i biały podkoszulek. Włosy związałam w niedbałego koczka. Po ubraniu się poszłam do salonu, gdzie siedział już Dylan i włączał jakąś komedię. Podeszłam do niego na palcach i wskoczyłam mu na plecy.

-Hope, złaś ze mnie!

-Nie!

-Kurde! Bo ściągane cię siłą!

-Spróbuj tylko.

Nim spostrzegłam leżałam na podłodze, a mój kuzyn siedział na mnie. Nasze głowy dzieliło zaledwie pięć centymetrów. Jego twarz zbliżała się do mojej. Czułam jego oddech na swojej szyi. Przeszły mnie ciarki. Jego usta były bliżej mojego ucha. Aż nagle.

-Nie rób tak więcej.-Miał głos. No nie wiem jaki. Trudno określić, ale przerażał mnie.

-Dddoobrze.-Powiedziałam łamiącym się głosem.

-Dobrze młoda, a teraz...-Złapał mnie w talii i pociągnął do siebie. Teraz ja siedziałam na nim owijając jego talię nogami.-Opowiedz mi wszystko.

-Co?

-Powiesz mi wszystko. Dlaczego dziś tryskałaś dobrym humorem, a później byłaś jakaś wkurwiona.

-Aaa o to chodzi.

-Tak, więc mów co jest.

-Najpierw lody aaa i chce mi sie pizzy.

-Ja to wiem. Już zamówiłem twoją pizzę. Zaraz powinna być. Jeśli za minutę jej nie będzie, dostaniemy ją gratisowo.

-Co ty pieprzysz?

-No bo jest mowa pizzeria i oni mają jakąś ofertę, że jeśli w ciągu godziny nie dojedzie dostajemy jedną gratis. Ale warunkiem jest, że trzeba zamówić dwie pizze.

-Aaa okay. Ile zostało czasu?

-Już się spóźniają o pięć minut.-Powiedział, patrząc na zegarek.

-Jeej, czyli pizza darmowa.

-Tak.-Rozbrzmiał dźwięk dzwonka.

-O wilku mowa.

Dylan poszedł odebrać pizze, a ja poszłam nalać mam soku w szklanki i wziąść lody. Wróciłam do salonu, a kuzyn akurat zamykał drzwi.

-Łap.-Usłyszałam. I zobaczyłam karton z pizzą lecący w moja stronę. Naszczescie go załapałam. Otworzyłam pudełko i zobaczyłam jaką zamówił.

-Jeju Dylan kocham cię! Hawajska moja ulubiona!

-Wiem, że jest dla ciebie najlepsza kiedy jesteś zła.

-Kocham, kocham, kocham cię!

-Oh przymknij się, siadaj i gadaj.

-Dylan proszę...

-Nie pierdol tylko gadaj.

-No dobra.-Mówiąc to usiadłam na kanapie i wyciągnęłam kawałek pizzy z opakowania-No więc byłam dziś wkurzona, dlatego iż wpadłam na upierdliwego faceta. I nie chciał się odejmie odczepić. Miał on może dwadzieścia, dwadzieścia dwa lata. No i miał masę tatuaży. Pewnie taki typowy bad boy. No i to tyle. Poprostu mnie wkurzył.

-No nie wierzę. Hahahahha.

-Tak śmiej się, śmiej. Tylko zobaczymy komu ostatniemu będzie do śmiechu.

-Ok, ok. Spokojnie młoda.

-Oh nie pierdol tylko podaj mi lody i włącz film.

-Dobrze.

-Wiesz co?

-Co?

-Czasami się czuje jakbyś nie był moim kuzynem, lecz bratem rodzonym. Psiapsiułą. Jakbyś wiedział wszystko o mnie, nawet tego czego ja o sobie sama nie wiem. Jakbyś znał mnie od dnia poczęcia.

-Dobra dosyć młoda.

-A właśnie kiedy babcia wróci? Już dawno powinna być. Jest już po czternastej.

-Ho, ona nie jest już dzieckiem. Może wracać kiedy chce.

Oglądaliśmy film. Chociaż raczej Dylan oglądał, ja myślałam o tym chłopaku. A może było trzeba dać mu szansę. Pewnie nigdy się więcej nie spotkamy. Ale jednak mam przeczucie, że może jednak jeszcze trafię na brazowookiego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego kuzyna.

-Ho?

-Hmm?

-Mogę cię o coś spytać?

-Jasne.

-Ho, opowiedz mi o tym wszystkim?-Wiem o co mu chodzi. Zawsze mnie pytał co się dzieje w psychiatrykach.

-Dylan... Nie chce rozdrapywać starych ran.

-Nie Ho. Nie chodzi mi o to co było w psychiatryku.

-To o co w takim razie?

-Powiesz mi jak to było? Kogo widziałaś? Widziałaś moich rodziców?

-Dylan to skomplilowane. Nie zrozumiesz.

-Proszę. Chociaż spróbuj. Jeżeli nie będziesz chciała wszystkiego mówić to ja to uszanuje. Może kiedyś mi powiesz.

-Dylan ja... Ja nie widziałam naszej rodziny. Ja widziałam demony. Ale duchy, one były zamazane. Demony mówiły, że one kłamią, że nie mogę ich słuchać. Ale wziąść to na logikę. Kogo będziesz słuchał? Duchów, które starają się powiedzieć coś o twojej przeszłości co może okazać się prawdą, czy demonów, które są poprostu demonami?

-No jasne, że duchów.

-No i widzisz. I to tak było codziennie. Te mi coś chciały przekazać. A tamte im przeszkadzały. I nigdy się nie dowiedziałam co chciały mi powiedzieć.

-Wiesz co Hope. Dzięki.

-Za co mi dziękujesz?

-Za wszystko. Za to, że jesteś.

-No spoko. Zawsze do usług.

-Dobra Ho jest już osiemnasta czas się zacząć szykować. Jutro pierwszy dzień studiów.

-Nie przypominaj.

Tylko się zasmialiśmy. Ja poszłam do swojego pokoju, a Dylan do swojego. Kiedy byłam w środku od razu zaczęłam się szykować na jutro. Postawiłam na spodnie w czerwono czarną kratę, białą lekko prześwitującą koszule i czarne glany. Po przygotowaniu ubrań położyłam się na łóżku i niewiadomo kiedy zasnęłam.

***

Sekret DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz