Rano obudził mnie zapach naleśników z czekoladą. Tylko skąd do cholery!? Przecież mieszkam sam. Od razu zerwałem się z łóżka. Zbiegłem po schodach na dół. W kuchni znalazłem przyczyną tych zapachów.
-Co ty tu do chuja robisz!?-Rzuciłem do człowieka, który uważa się za mojego ojca.
-Co za ładne przywitanie swojego ojca.
-Dla mnie nim nie jesteś.
-Oj oj, Olivier synu chyba nie chcesz, aby przypadkiem do kroplówki twojej ukochanej przyjaciółki trafiła taka na przykład dużo przedawkowana ilość leków nasennych.
-Nie zrobisz tego!
-Hahaha ja nie zrobię? Przecież sam masz za zadanie zabić najsilniejszą. Ona też ma za zadanie zabić Lucyfera.
- Ale Ona nie...-Olivier, a jeśli to ona!? Co ty wtedy zrobisz? Nie, na pewno to nie ona.-Kłamiesz. Myślisz, że ja ci uwierzę, że Hope jest najsilniejszą? Bym to wiedział. Mam przecież dar.
-Synu.
-Zamknij mordę i się wynoś!
-Zapłacisz mi za to.-Walnął w stół pięścią.
-Ta, ta patrz bo się boję.
-Nie zobaczysz więcej swojej przyjaciółki.
-Spróbuj jej coś zrobić. Niech spadnie jej tylko jeden włos z głowy to już nie żyjesz.
-Olivier przecież my nie...-W tym momencie do kuchni wszedł Dylan. Jeszcze go mi tu brakowało.
-Ej Olivier... Yyy dzień dobry.-Powiedział do mojego ojca.
-Dzień dobry.-Odpowiedział z fałszywym uśmieszkiem.
-Chyba przeszkadzam. Może ja pójdę.-Zaczął się wycofywać.
-Nie, nie trzeba ja już wychodzę.
-Tak ten pan już wychodzi.-Spojrzałem na niego wściekłym wzrokiem.
-Mam nadzieję, że pan przyjął moje słowa do wiadomości.
-Pewnie.-Powiedziałem kpiącym głosem.-A teraz proszę mi stąd wyjść.-Otworzyłem tylne drzwi. Nic nie mówiąc wyszedł. Ja natomiast padłem na krzesło w kuchni.
-Co on u ciebie robił?-Spytał zszokowany Dylan.
-Dużo do gadania.
-To mi opowiedz, mam czas. Do Ho i tak jadę dopiero za dwie godziny.
-Stary to może nieodpowiedni moment, ale ja ide wziąść prysznic, jak chcesz to się rozgość.
-Widzę, że masz naleśniki.-Wskazał na talerz pełny naleśników z czekoladą.
-Ja bym ich nie jadł na twoim miejscu.
-A co ty z nimi zrobiłeś?
-Ja? Nic. Tylko mógł ktoś inny na przykład taki nieproszony gość.
-Stary o co tu biega?
-Później ci wyjaśnię, ale posłuchaj mnie i ich nie jedz.
-No dobra.
-W lodówce sobie czegoś poszukaj.
-Dwa razy nie musisz powtarzać.-Zasmialiśmy się w tym samym czasie. Ruszyłem w stronę łazienki. Kiedy miałem zamiar chwycić za klamkę usłyszałem jak Dylan otwiera lodówkę. Wszedłem do środka. Oczywiście wiecie co było dalej. Wykąpałem się, umyłem zęby i ubrałem się w czyste ciuchy. Brudne ubrania wrzuciłem do kosza na ubrania. Stanąłem przed lustrem i poprawiłem włosy.
-Jesteś zajebisty Olivier.-Powiedziałem do swojego odbicia. Wyszedłem z łazienki i ruszyłem w stronę kuchni. Zastałem tam jedzącego gofry Dylana.-Stary, a mi zrobiłeś?
-Pewnie stoją koło kawy w kubku z napisem "Pokaż pośladki sam ci czekoladki"-Zaczął się śmiać.
-Ha ha bardzo smieszne.-Zrobiłem cudzysłów w powietrzu.
-Dobra weź... Lepiej gadaj o co tu biega. Najpierw ta scenka w szpitalu teraz ten lekarz u ciebie w domu.
-Stary musze?
-Tak.
-Dobra to było tak, że...
***
CZYTASZ
Sekret Demona
FanfictionDziewczyna z psychiatryka zaczyna życie od nowa. Inne miejsce, życie, ludzie i miłość. Chłopak przed którym ostrzegają wszyscy. Złe towarzystwo, alkohol i papierosy. Co się stanie gdy się spotkają? Czytasz?---> Zostaw gwiazdkę i komentarz. To bard...