14

179 17 2
                                    

POV.OLIVIER

-Hope nie rób tego!- krzyknąłem i pobiegłem do niej.
Nie zdążyłem. Skoczyła.... Rzuciłem się za nią. Zniknęła za taflą wody. Pochłonęła ją woda. Nie wierzę znowu skacze z tego mostu. Tylko tym razem nie żeby się zabić, ale by uratować moją dziewczynę. Poczułem na sobie chłód wody. Jeżeli w przeciągu trzech minut jej stamtąd nie wyciągnie to wychłodzi się na śmierć. Kiedy byłem już zanurzony od razu zacząłem szukać Hope. Znalazłem ją. Natychmiast wyciągnąłem ją na powierzchnię. Oddychała, ale była nieprzytomna. Natychmiast zadzwoniłem po karetkę.

-Halo?-Odezwała się kobieta w słuchawce. Z głosu można wywnioskować, że ma już swoje lata.

-Dobry wieczór. Dziewczyna skoczyła z mostu. Wyciągnąłem ją. Oddycha, ale jest nieprzytomna. Proszę przyjechać.

-Proszę Pana proszę się uspokoić. Gdzie pan teraz przebywa?

-Wie pani gdzie jest opuszczony park?

-Tak.

-To tu na moście proszę przyjechać. Proszę, ona nie może odejść, nie może.

-Ale tam nie można dojechać.

-Proszę.-Powiedziałem łamiącym się głosem.

-Proszę nigdzie nie odchodzić od tej pani. Zrobię Wszystko co w mojej mocy. Zaraz wyśle karetkę.

-Dziękuję.

-To mój obowiązek. Do widzenia.

-Do widzenia.

Rozłączyłem się. Hope oddychała. Nie mam pojęcia co robić.

-Hope Proszę nie odchodź. Nie możesz mnie zostawić. Nie możesz! Rozumiesz!?-Pochyliłem się nad nią. Pocałowałem jej czoło. Usłyszałem charakterystyczny odgłos karetki. Chwilę później obok pojawili się sanitariusze z noszami. Nic nie mówiąc zabrali Hope. Strasznie mnie to bolało kiedy widziałem ja na noszach. Nie zorientowałem się, że koło mnie stoi jeden z sanitariuszy.

-Proszę Pana wszystko wporzadku?

-Nn-iie. Jak na być w porządku! Czy u pana by było w porządku jakby to pan musiał skoczyć za własną dziewczyną, która chciała popełnić samobójstwo?

-Nie prze Pana.

-Właśnie!

-Chce pan pojechać z nami?

-Nie. Muszę się opanować.

-Ale pan może potrzebować pomocy medycznej.

-Nie, nie potrzebuje.

-Dobrze.

-Chce tylko wiedzieć do którego szpitala ją zawieziecie.

-Na Willsona.

-Dobrze dziękuję.

-Jak się pan tam pojawi to proszę przyjść do pokoju numer sto dwa. Będzie musiał pan odpowiedzieć na moje pytania.

-Dobrze.

Odszedł. Ta nasza służba zdrowia. No ja pierdole gorszej nie widziałem. Możesz nogę stracić, a oni cię zapytają czy ci nic nie jest. Kurwa Olivier wróć na ziemię. Twoja dziewczyna pojechała do szpitala bo próbowała się zabić i to przez ciebie. A Dylan....

-Kurwa Dylan! On mnie zabije!

Natychmiast pobiegłem do jego domu, gdyż na pewno postanowił pójść do Hope. To się zdziwi chłopak.

-Kurwa Olivier opanuj się! Idź ty lepiej do niego!

Ile sił w nogach pobiegłem do domu Hope. Miałem nadzieję, że Dylan już tam jest. Nie myliłem się. Siedział na schodach. Rozmawiał z kimś przez telefon. Kiedy szedłem w jago kierunku, zakończył rozmowę. Gdy mnie zauważył zerwał się na równe nogi.

-Ty pierdolony sukinsynie!-O kurwa dowiedział się.

-Dylan daj mi to wyjaśnić!

- Co kurwa tu wyjaśniać!? Ho chciała się zabić przez ciebie!

-Skąd masz taką pewność!?

-Bo przed tym wybiegła z płaczem a widziałem, że się kłócilście!

-Dylan...-Nie zakończyłem swojej wypowiedzi. Poczułem jego pięść na moim nosie. Przyłożyłem rękę do twarzy i poczułem ciepłą ciecz. No rzesz kurwa na dodatek krwawie.

-Kurwa Olivier! Ona przez ciebie może umrzeć, a nawet z nią się nie pożegnałem!

-Dylan pojebało cię!?

-Przyjebać ci jeszcze raz, kurwa!?

-Dylan przymknij mordę i mnie posłuchaj!

-Masz pięć minut.

-Dobra. Więc tak...-Opowiedziałem jemu wszystko co do joty.

-Kurwa Olivier ja przepraszam.-Powiedział drapiąc się po karku.

-No dobra. Lepiej chodźmy do Hope.

-Okay.

Ruszyliśmy w stronę szpitala. Oczywiście byśmy tam zaszłi dopiero rano, gdyż ten szpital jest na drugim końcu miasta. Więc zadzwoniliśmy po taksówkę. Po około godzinie byliśmy na miejscu. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy do szpitala. W środku poszliśmy do recepcjonistki. Lecz ta sobie poszła więc usiedlismy na krzesłach i czekallismy aż wróci. Po pół godzinie wróciła. Razem z Dylanem ruszyliśmy w jej stronę.

-Dobry wieczór.-Powiedzieliśmy razem z chłopakiem w tym samym czasie.

***

Sekret DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz