-Luke, wszystko z tobą w porządku? - spytał brunet, marszcząc brwi – Nie pamiętasz, co mówiłeś wczoraj? Według ciebie geje to pedały, a ty nie jesteś pedałem, prawda? - powiedział sarkastycznie z pretensją w głosie.
Blondyn westchnął, przeczesując ręką włosy.
-Nie wiem, Mikey. Gubię się w sobie, okay? Zwątpiłem w to, przez te cholerne karteczki...
-Jakie karteczki? - Michael próbował grać na zwłokę, bo i tak będzie mu ciężko kłamać.
-Ktoś zostawia mi karteczki w szafce. Spytał się, jakiej orientacji jestem. Niby jestem z Eden... Ale zacząłem się nad tym zastanawiać, to jest mi to obojętne...
Mike pokręcił głową, patrząc na Hemmingsa, który zaczyna się jąkać.
-Jestem głupi, prawda? - spytał, nerwowo splatając swoje palce razem – Dlatego chciałbym, abyś mi pomógł... Każdy myśli, że sam fakt, że jestem popularny, powinien świadczyć o tym, że jestem hetero. A jak jestem gejem?! - krzyknął – Będę nic niewartym głupim śmieciem...
-To w końcu będziesz sobą. Ludzie nie mogą cię znienawidzić za to, że jesteś prawdziwy, bo albo jest się prawdziwym, albo nie. - westchnął zielonooki, odgarniając włosy do tyłu – A jak chcesz to sprawdzić?
Luke z powagą popatrzył na niższego chłopaka.
-Jesteś hetero, prawda? - upewnił się blondyn, przygryzając wargę.
„Tak, jestem hetero i podoba mi się kumpel, przez którego powoli mam ciasno w gaciach" pomyślał, lustrując sylwetkę wyższego.
-Tak. - pokiwał głową.
-Będziesz ze mną pomimo tego, co się tutaj stanie?
-Widziałem cię w różnych sytuacjach... Widziałem, jak płakałeś, jak się śmiałeś, byłem przy tobie, jak spadłeś z drzewa, wszedłem do twojego pokoju, kiedy waliłeś konia – wyliczał.
Luke zrobił krok do przodu, rumieniąc się.
-Czyli nie będziesz miał nic przeciwko. - szepnął, gdy niemal stykali się klatkami.
Złapał za policzki bruneta i pochylił się, lekko muskając jego usta. Michael pogłębił pocałunek, utwierdzając Hemmingsa w przekonaniu, iż nie ma nic przeciwko.
Mike czuł się jak w niebie; całował się właśnie z osobą, którą kochał. Wiedział, iż Luke jednak stwierdzi, że jest prosty, to jego serce zostanie roztrzaskane na milion kawałków. Nie bał się tego. Nie teraz. Był w objęciach swojego anioła i czuł się tak dobrze, jak nigdy.
Hemmings zauważył, że drugiemu zaczyna się to podobać, więc jak najszybciej oderwał się od chłopaka. Mike oblizał usta i spojrzał na dzieło na głowie wyższego. Jego czupryna określała teraz wszystkie możliwe kierunki świata.
-Mikey, proszę, nie mów tylko, że ci się podobało. - zerknął błagalnie na bruneta.
Ten tylko wzruszył ramionami i wsadził ręce w kieszeń swoich spodni.
-To jesteś homoseksualny, czy nie? - ponaglił niebieskookiego.
-Przepraszam, że musiałeś to przeżywać, Mikey. - szepnął, po czym wybiegł z domu.
Michael stał cały czas w jednym miejscu, dalej nie wiedząc, co się stało.
Za to Luke uświadomił sobie, że uczucie do Mike'a nie wygasło, a pocałunek był rzeczą, o której marzył.
~~~~~~~~~~~~
Tsa, rozdział dzisiaj, bo jak znam życie, jutro nie będę miała czasu, albo nie będzie mnie w domu soo...
Miłego :D
CZYTASZ
i love your blue eyes ||Muke ✔
FanfictionGdzie Luke pyta przez piosenki, a Michael odpowiada przez małe, pogniecione liściki rzucone na dno szafki Hemmingsa. "[...] Pamiętaj: pytania zadawane przez piosenki, to najlepsze pytania. xx" Jednak, czy aby na pewno to wszystko nie sprawi większyc...