Sobota, trzeci dzień od próby samobójstwa Luke'a.
-Michael otwórz. - Ashton zapukał do drzwi.
Mike zakopał się jeszcze bardziej w swoim kocu w koty.
-Ashton, idź sobie! - krzyknął, uderzając głową w poduszkę, przewracając się na drugi bok.
-Myślisz, że powiem 'No to cześć' jak Anka z Krainy Lodu? Ulepimy dziś bałwana? - zanucił Ash, nie przestając pukać do drzwi.
-Po co nam drugi? Jednego już mamy.
-Gdzie? - blondyn zmarszczył brwi.
-Wiesz... - zamyślił się – To zależy, gdzie stoisz.
Ashton zaśmiał się sztucznie i oparł się o barierkę schodów.
-Mikey, ty śmieszku. - westchnął Ash – Musisz brać leki, rozumiesz? W pewnym momencie możesz dostać takiego ataku, że się zabijesz. Nie słuchałeś lekarki?
-Musisz brać leki, rozumiesz? - pisnął Mike, naśladując głos Irwina – Odejdź Ash, chociaż ten jeden raz zostaw mnie w spokoju, Bozia ci to w dzieciach wynagrodzi.
Chłopak odwrócił się na drugi bok, nie słuchając przyjaciela. Wiedział, że bez leków może się wykończyć, bo czuł, że niebawem może dostać napadu. To wszystko w nim siedzi.
-Michael Clifford. Jeśli teraz nie wyjdziesz z tego pieprzonego pokoju, to sobie stąd idę.
-To sobie stąd idź. Idź pieprzyć Caluma, cokolwiek... - odkrzyknął – Mówię ci prawdę, mnie i tak zaraz nie będzie, idę do Luke'a.
Mike próbował ponownie zasnąć, choć wiedział, że i tak nic z tego nie będzie.
-Dziecko, otwórz, mam obiad dla ciebie. - powiedziała Karen, pukając do drzwi.
-Mamo, proszę cię, nie chcę obiadu. - jęknął, kładąc swoją tęczową poduszkę na głowę.
-Nie chcesz pizzy? - zdziwiła się, opierając czoło o białą powierzchnię.
-Nie, nie chcę pizzy. Mogłabyś mi przynieść wodę i... sodę oczyszczoną? - spytał Clifford, wpadając na pomysł – Pasta mi się skończyła i...
-Mogę ci dać swoją, nie ma problemu. Nie będziesz niszczył sobie dziąseł sodą.
Mike wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Jego bose stopy szurały o panele. Otworzył je i westchnął, widząc swoją płaczącą mamę.
-Mamo, nie płacz, proszę.- szepnął, podchodząc do kobiety – Nie płacz, nie jestem tego wart.
Przytulił ją, opierając brodę o czubek jej głowy.
-Wszystko jest w porządku, po prostu muszę się przyzwyczaić do tego, że już nie ma tutaj Luke'a.
-Nie jest w porządku to, że nie chcesz z nikim rozmawiać. Izolowanie się od świata w twoim stanie nie jest dobre, Michael. - załkała cicho.
Chłopak westchnął głośno, odsuwając się od kobiety.
-Proszę cię, nie płacz. Ja... - westchnął – Ze mną wszystko w porządku. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie.
-Mikey... Weź leki. Przyniosę ci wodę. Tę sodę też, jeśli nie masz pasty.
-Dobrze mamo. Jeśli dzięki temu będziesz miała pewność, że wszystko okay... - wzruszył ramionami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do przeczytania za godzinę (piszę rozdziały zamiast uczyć się na egzamin do bierzmowania, brawo)
CZYTASZ
i love your blue eyes ||Muke ✔
FanficGdzie Luke pyta przez piosenki, a Michael odpowiada przez małe, pogniecione liściki rzucone na dno szafki Hemmingsa. "[...] Pamiętaj: pytania zadawane przez piosenki, to najlepsze pytania. xx" Jednak, czy aby na pewno to wszystko nie sprawi większyc...