-Ja jestem egoistą, Luke? Słyszysz się? Czy to ja cię pocałowałem i spieprzyłem z twojego domu? Czy to ja unikałem cię przez tydzień, bo wstydziłem się tego, że pocałowałem przyjaciela? Czy to ja jestem tak zapatrzony w siebie, że nie dostrzegam czegoś, co jest... - w tym momencie głos Michaela załamał się, a z oczu chłopaka zaczęły lecieć niekontrolowane łzy – tak blisko?
Luke zmarszczył brwi, nie wiedząc, o co może chodzić fioletowemu chłopakowi.
„Przytul go, pieprzony idioto" - krzyczało wewnętrzne 'ja' Hemmingsa.
Blondyn stał przed płaczącym chłopakiem, przyglądając się mu z ciekawością. Wiedział, że ludzie po alkoholu są strasznie wylewni, ale żeby aż tak?
-Lepiej będzie, jak już sobie pójdę, bo i tak z tego, co usłyszałem, nie jesteśmy przyjaciółmi. - powiedział na jednym wdechu.
Przygryzł wargę, wciąż oczekując reakcji ze strony płaczącego Clifforda.
-Nie, L-Luke... J-ja... Przepraszam cię tak bardzo... - jąkał się niższy.
„To ty powinieneś go przeprosić, ty jebańcu, samozwańcu ty!" - podświadomość niebieskookiego znów dała o sobie znać.
-Muszę iść, jeśli nie jesteśmy przyjaciółmi, po co jestem ci potrzebny? Idź do Ashtona, on cię pocieszy. W końcu jestem egoistą, prawda? - warknął, odwracając się na pięcie.
Michael upadł na kolana, chowając twarz w dłoniach. Czuł, że natłok informacji i alkohol nie są dobrymi przyjaciółmi. Jego głowa zaczęła boleć, a przed oczami utworzyły się kolorowe plamki.
Hemmings wyszedł z jego domu, od razu tego żałując. Gdy był przy drzwiach, usłyszał huk, lecz niezbyt się tym przejął. Złość, która nagle opanowała jego ciało, była silniejsza niż rozerwana na strzępy miłość do zielonookiego.
-Kurwa, weź się w garść, kochasz... - zająknął się sam do siebie – Nie kochasz tej dziwki... - stanął w miejscu, szarpiąc się za włosy – Kochasz pieprzonego Michaela Clifforda, który przez ciebie płacze – szepnął, otwierając szerzej oczy.
Zaczął biec w stronę domu zielonookiego, w duchu modląc się, aby zdążył przed prawdopodobną jeszcze większą libacją alkoholową.
-Michael! - krzyknął, wbiegając do domu.
Z oddali usłyszał tylko jęki chłopaka. Nie, to nie były jęki przyjemności. Były przesiąknięte bólem.
Zobaczył go klęczącego i trzymającego się za głowę.
-Michael, ska... - odchrząknął szybko – Co się dzieje? - uklęknął obok niego, łapiąc go za ramię.
-G-głowa... Ona... Pęka... - powiedział cicho, strzepując rękę blondyna z ramienia.
Luke wstał przerażony i zaczął chodzić po salonie, szarpiąc się za końcówki włosów. Podbiegł do zlewu i nalał szklankę wody. Postawił ją na stole, a Michaelowi pomógł usiąść na kanapie. Podał mu napój i obserwował reakcję.
Przypomniał sobie, w której szufladzie Cliffordowie trzymają leki. Podszedł tam, biorąc tabletkę na ból głowy. Podał ją Mike'owi.
-Dz-dziękuję... - szepnął, odsuwając się od Luke'a.
-Z-zaraz powinno ci przejść... Potrzebujesz czegoś jeszcze? - spytał, wstając z czarnego siedziska.
-C-ciebie – wyjąkał zielonooki, nadal trzymając się za skronie – Zostań na noc, Luke. Nie chcę być sam.
~~~~~~~~~
Tak więc, do środy! Miłego dnia
![](https://img.wattpad.com/cover/69482843-288-k865520.jpg)
CZYTASZ
i love your blue eyes ||Muke ✔
FanficGdzie Luke pyta przez piosenki, a Michael odpowiada przez małe, pogniecione liściki rzucone na dno szafki Hemmingsa. "[...] Pamiętaj: pytania zadawane przez piosenki, to najlepsze pytania. xx" Jednak, czy aby na pewno to wszystko nie sprawi większyc...