LIV. i am fat.

1.4K 193 45
                                    

Mike zamknął drzwi i podszedł do szafki z lekami. Sięgnął po opakowanie tabletek, które przepisała mu lekarka.

Wyciągnął dwie i przyjrzał się im. Poszedł w stronę toalety, kątem oka spoglądając na kotka, którego dostał od Luke'a. Nie chciał brać białych specyfików. Wiedział, że mu nie pomogą.

Wrzucił je do toalety i spuścił wodę.

„Nie potrzebuję żadnych pieprzonych tabletek" - pomyślał, biorąc szklankę wody i upijając z niej sporego łyka.

Otworzył torebeczkę z sodą oczyszczoną i wsypał sporą jej część do wody.

-Jestem gruby. - szepnął, biorąc plastikowy widelec.

Zamieszał nim w szklance i wyciągnął, patrząc, jak powstaje osad.
Wypił powstałą substancję i zacisnął zęby. To było ohydne.

Usiadł na łóżku, czując, że jego żołądek zaczyna oddawać to, co przed chwilą wypił. Gdy poczuł, że już nie wytrzyma, pobiegł do łazienki i nachylił się nad muszlą klozetową, wymiotując.

Mike nigdy nie należał do najgrubszych dzieci... Po prostu w jego psychice odbiło się pewne wydarzenie, przez które sądzi tak dotąd. Miał wtedy piętnaście lat. Piętnastolatek słyszący, że jest tłustym gównem.

Niedorzeczne, prawda? Ale niestety prawdziwe.

„Chłopcy z klasy mieli się spotkać razem, po szkole, żeby potrenować do zbliżającej się ligi klas w kategorii piłki nożnej.

-To... - zamyślił się Arthur – Wybieram Hemmingsa.

-Po nazwisku, to po pysku, Walker. - warknął blondyn, idąc w stronę chłopaka.

Michael spoglądał na coraz to nowych ludzi, branych do obu drużyn. Został już tylko on, więc był zmuszony iść do zespołu Arthura, co po części go cieszyło. Był tam też Luke.

-Nie chcę go u siebie! - krzyknął, wskazując palcem na blondyna – Jest grubym gównem, nie umie biegać.

Luke zmarszczył brwi, patrząc na kapitana.

-On nie jest grubym gównem, tępa pizdo. - warknął Luke, zbliżając się do bruneta.

-Ej, muszkieterze, spokojnie. Nie broń swojej damy serca, bo pomyślę, że jesteś pedałem.

Cała grupka zachichotała cicho. Mike spojrzał na chłopaka ze łzami w oczach i pobiegł w stronę małej akacji.

Hemmings pobiegł za nim, spoglądając z odrazą na Arthura.

-Mikey, nie płacz. Jesteś lepszy od nich... - szepnął blondyn – Nie pozwól, żeby cię zniszczyli, oni tylko na to czekają."

Mike wiedział, że to już nie wróci.

Wiedział, że nawet jeśli Luke to przeżyje, to nie będzie tym samym Luke'm, w którym się zakochał.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Do jutra, miłego waam!

i love your blue eyes ||Muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz