LXXXIII. i am gay

1.5K 196 93
                                    

*Tydzień później*

-Ej, oni są gejami, jaka wiocha! - usłyszeli pisk jakiejś pustej blondynki.

Michael przysunął się bliżej swojego chłopaka, na co Luke objął go ramieniem.

-Shh, słońce. Nie słuchaj nikogo. Ci ludzie chcą cię zniszczyć. - szepnął Luke.

Michael zmarszczył brwi, widząc dziewczynę z pierwszego roku, wskazującą palcem na nich.

-Pamiętaj o szafce, Luke. - powiedział zdawkowo i wyszarpnął się z objęć blondyna – Na przerwie obiadowej masz zająć stolik na samym środku. - klepnął go lekko w ramię, idąc w stronę toalet.

Musiał odnaleźć Lily.

Szybko.

Miał okazję załatwić dwie sprawy naraz.

I wiedział, że z niej skorzysta.

***

-Lily, skarbie... - jęknęła Eden, łapiąc się za brzuch – Nie idę na stołówkę, dzisiaj na przerwie obiadowej Tyler obiecał mi koks za pół ceny.

-A co wtedy... - zamyśliła się brunetka – Jak skombinuję ci go w pełni za darmo? Oczywiście – wtrąciła się, widząc, jak blondynka otwiera usta – jeśli się tam zjawisz.

-Umowa stoi. - westchnęła, odgarniając włosy za ucho.

***

Michael biegał po całej szkole, szukając Lily.

-Załatwiłaś to? - dopytał, dźgając ją w bok.

-Jasne. - zaśmiała się, biorąc notes z ławki i poprawiając torbę – A ty? Ogarnąłeś to wszystko? Cashton się zjawi?

-Cashton zawsze jest na stołówce. Luke też tam będzie, kazałem mu zająć stolik, żeby miał jakiekolwiek zajęcie. Nie może się wcześniej zorientować, o co chodzi.

Dziewczyna pokręciła głową, widząc, jak energia Michaela niemal z niego wypływa.

-Uspokój się. - złapała za jego ogolony policzek – To wyjdzie, obiecuję.

***

Michael stał oparty o framugę drzwi do stołówki, patrząc, jak ludzie z całej szkoły schodzą się na obiad, który wygląda jak zwyczajna kupa.

Spojrzał na stół w centralnym punkcie sali, przy którym siedział Luke, podrygując nogą.

Brązowooka podeszła do Mike'a, szturchając go.

-Gotowy na dzień, który zmieni twoje życie? - spytała, śmiejąc się cicho.

-Nie bardzo... - westchnął.

-Wymiękasz?

-Ja? - prychnął – Nigdy.

Lily widziała jedynie czerwoną czuprynę, zmierzającą do Luke'a. Wiedziała, że to, co zaraz się stanie, wpłynie na jej życie.

***

-Mike, co ty robisz? - warknął blondyn, patrząc, jak chłopak wspina się na stół – Zejdź, nie kombinuj.

-Zostaw mnie, Luke. - szepnął, prostując się.

Mike z uśmiechem spojrzał na Lily, która stoi koło nauczycieli, patrzących wyczekująco na niego.

-Jak wiecie albo i nie – wzruszył ramionami, rozglądając się po pomieszczeniu – Jestem gejem. - usłyszał kilka obrzydzonych jęknięć. – Cóż. - podrapał się po głowie – Bycie homoseksualistą nie czyni mnie innym od was. Wiem, słyszeliście to już dużo razy. - zaśmiał się, patrząc na ludzi, wchodzących z korytarza, specjalnie po to, by go posłuchać – Osoby, które wolą tę samą płeć, mają w życiu bardzo ciężko. Znam nawet pewną osobę, która musiała zmieniać szkołę z tego powodu. - dyskretnie spojrzał na brązowooką – Niektórzy są zastraszani... Ale znowu odbiegam od tematu... Pośród nas jest pełno ludzi z takimi problemami. - zerknął na osoby przyglądające się mu z zaciekawieniem – Czy w dzisiejszych czasach, gdzie świat prosi o równość, niektórzy dalej muszą być poniżani z tak błahych powodów? Wolą chłopców, wolą dziewczyny... Czy to ważne, jeśli mają pozytywny charakter i moglibyście polubić te osoby? Dlaczego wszyscy dążymy do tego, by być sobą, bojąc się przyznać do tak oczywistej rzeczy? Ja już raz bałem się... - przeciągnął – Naprawdę się bałem. Prawie straciłem ukochaną osobę przez własną głupotę. - wziął głębszy oddech – Teraz stoję tu, na tym stole, żeby wam coś udowodnić. Nikt nie jest idealny. Dążymy do tego. I od idealności nie zależy to, czy wolimy dziewczyny, czy chłopaków. Orientacja nie jest wadą. Ona jest zaletą, mówi o tym, co siedzi w głębi was. Ja jestem gejem. Przyznaję się do tego. Nikt nie spali mnie za to na stosie.

i love your blue eyes ||Muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz