9

8.1K 641 107
                                    

Michael


Wysiadłem z samochodu, który zaparkowałem pod jej domem. Chłopakom nie podobało się to, że będą musieli wracać do domu autobusem czy czymś w tym rodzaju, ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. To nie tak, że jako jedyny miałem prawko, po prostu czasami samochód brał tylko jeden z nas. Wiedzieli o moim „zadurzeniu" w Rebecce, a że coś się stało i musiałem do niej pojechać, musieli pogodzić się z tym faktem.

Zatrzymałem się przed drzwiami. To trochę dziwne, przyjeżdżać do dziewczyny, która nawet nie wie kim jesteś i z którą wymieniłeś może dwa zdania. Zresztą... mieliśmy się spotkać dopiero jutro. Przełknąłem ślinę i nacisnąłem dzwonek.

Czekałem chwilę, ale nikt nie otworzył. Mój telefon dał o sobie znać, więc wyciągnąłem go z kieszeni i spojrzałem na wiadomość.

Becca: otwarte

Becca: na górze

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, rozglądając się. W całym domu panowała cisza, co oznaczało, że dziewczyna była w nim sama. Skierowałem się na schody i wszedłem na piętro. Dostrzegłem otwarte drzwi na końcu korytarza, wiec tam skierowałem swoje kroki. Usłyszałem coś na wzór pociągnięcia nosem. Zatrzymałem się w wejściu do pokoju, dostrzegając dziewczynę siedzącą na nisko osadzonym parapecie. Czyli musiała mnie widzieć.

- Becca? - widziałem jak jej ramiona powoli się unoszą i równie powoli opadają, jakby brała głęboki wdech. Odwróciła się powoli w moją stronę i podniosła na mnie wzrok. Jej oczy i nos były zaczerwienione, a policzki błyszczały się od łez. Niewiele myśląc podszedłem szybko do niej, ukucnąłem naprzeciwko i objąłem ją ramionami. Czułem jak się spina, ale zaraz zacisnęła dłonie na mojej koszulce, wtulając się we mnie bardziej i napierając na mnie swoim ciałem, przez co straciłem równowagę, lądując plecami na podłodze, ale chyba jej to nie przeszkadzało, bo tylko wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Objąłem ją ramionami w pasie i zacząłem delikatnie pocierać jej plecy. Czułem jej łzy na swojej szyi.

Może nie tak wyobrażałem sobie nasze „poznanie się", ale nie licząc płaczu i dość twardej podłogi było nawet nieźle.

Kilka minut później jej oddech był już spokojniejszy i chyba przestała już płakać, ale wciąż pozostawała na mnie.

- Używasz za dużo emotikonek - powiedziała cicho. Czułem ciepło jej oddechu na obojczyku.

- A ty piszesz zbyt poprawnie - odpowiedziałem.

- To zarzut? - podniosła się, przez co siedziała na mnie okrakiem. Wsparłem się na przedramionach, przyglądając się jej uważnie. - Michaelu Cliffordzie.

- Wiesz kim jestem?

- Przecież mieliśmy razem zajęcia - odparła. - Przepraszam za to, że musiałeś być świadkiem mojego załamania.

- Jest okay, każdy ma gorsze chwile.

- Ja mam je nadzwyczaj często - obserwowała mnie uważnie, kiedy zmrużyłem oczy. Zeszła ze mnie, siadając na podłodze i oparła się plecami o parapet. Podciągnąłem się siadając naprzeciwko niej. Wiedziałem, że jest coś co chce mi powiedzieć, ale nie jest tego pewna.

- O co chodzi?

- Jestem chora, Michael.





Jeszcze jeden? :D

Dodałam Choices z Calumem, więc zajrzyjcie no i pojawił się rozdział na LTAS :D

Lov U♥

Smile for me • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz