33

6.3K 560 57
                                    

Upewnijcie się, że czytaliście poprzedni 😀




Szliśmy chodnikiem w stronę domu Irwina, niezbyt się spiesząc. Co tam, że było dopiero po piątej i większość osób będzie tam dopiero koło siódmej, ósmej, ale nasza paczka zawsze zbierała się wcześniej, na urodzinach któregokolwiek z nas i zaczynaliśmy świętować sami.

- Twoi rodzice gdzieś wyjeżdżają?

- Ta, nie będzie ich przez tydzień. Wreszcie spokój.

- Właściwie... czyje to urodziny? - zapytała.

- Ashtona. Jest rok starszy od nas. Nie poznałaś go jeszcze, bo dopiero co wrócił do miasta, ale na pewno go polubisz.

- Długo się znacie?

- Jakieś trzy lata.

Kilka minut później byliśmy już pod domem chłopaka. Spojrzałem na dziewczynę, która dziwnie się rozglądała ze ściągniętymi brwiami. Miałem wrażenie, że zaczęła się denerwować.

- Ten... Ashton, jak on ma na nazwisko?

- Irwin. Znasz go? - zaprzeczyła, kiwają głową na boki. Zachowywała się podejrzanie.

- Jesteś pewien, że mogę tu być? Nie chcę przeszkadzać i...

- Nie przeszkadzasz - złapałem za jej dłoń i uśmiechnąłem się. - Poznałaś już większość z tych osób. Będzie dobrze.

- Taa...

Weszliśmy do domu, gdzie od razu usłyszałem muzykę i głośne rozmowy. Skierowaliśmy kroki w stronę salonu, gdzie dostrzegłem znajome twarze i od razu się uśmiechnąłem.

- Jest i nasz solenizant! - krzyknąłem, a blondyn odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok od razu padł na dziewczynę, a uśmiech się zmniejszył i zastąpiło go zaskoczenie.

- Rebecca... - zamrugałem kilkukrotnie i spojrzałem to na nią to na niego. Chłopak uparcie patrzył na blondynkę, kiedy ona unikała jego spojrzenia. Puściła moją dłoń. - Dawno się...

- Znacie się? - zapytałem, przerywają mu.

- Poznaliśmy się... kiedyś - powiedziała cicho, na co blondyn westchnął. - Idę do łazienki - odeszła od nas szybko. Odprowadziłem ją zdezorientowanym wzrokiem. Jeszcze przed chwilą twierdziła, że go nie zna. Spojrzałem na Irwina, który również za nią patrzył.

- Znacie się? - powtórzyłem, co zwróciło jego uwagę.

- Taa - odparł. - Spotykacie się?

- Becca trzyma go na dystans! - zaśmiał się Luke.

- Zamknij się - warknąłem. - O co chodzi między tobą a Beccą? - westchnął.

- Sam powinieneś jej...

- Gadaj - wypuścił głośniej powietrze z ust i przeczesał dłonią włosy.

- Byliśmy ze sobą.







Du, du, duuuum😅😂

Ten moment, kiedy dziecko wkurza cię na tyle, że zaczynasz do niego gadać po angielsku z nikłą nadzieją, że się odczepi bo nic nie będzie rozumieć, a ono jest jak 😮😮😀😄 a ty 😩😫😱

Zabijcie mnie...😧

Lov U❤

Smile for me • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz