Czekałem przed domem dziewczyny, tak jak o to poprosiła, kiedy napisałem jej, że zaraz u nie będę. Oczywiście zamierzałem później o to zapytać. Był piątek, a to oznaczało imprezę urodzinową u Ashtona. Naprawdę się cieszyłem, że dziewczyna się nie rozmyśliła i błagałem o jej dobry humor.
Spojrzałem w stronę jej domu, kiedy drzwi się otworzyły. Becca spojrzała w moim kierunku i podeszła do mnie przyspieszonym tempem.
- Hej - uśmiechnąłem się.
- Hej. Możemy już jechać? - zabrałem od niej plecak i wrzuciłem na tylne siedzenia.
- Tak, jasne - odpowiedziałem. Ominęła samochód i zajęła miejsce pasażera. Zająłem swoje miejsce i odpaliłem, odjeżdżając spod jej domu. - Dlaczego tak ci się spieszy? - zapytałem z rozbawieniem.
- Powiedziałam, że wychodzę na imprezę, a matka zaczęła bardziej panikować niż ja - mruknęła. - Dlatego chciałam żebyś poczekał, inaczej zostałbyś mianowany moim ochroniarzem. Zaczęła mnie wypytywać czy to na pewno dobry pomysł, czy jestem tego pewna i tym podobne. Rozumiem, że się o mnie martwi, ale nie ma czym.
- Jesteś jej córką - nie odpowiedziała, a ja tylko mogłem dostrzec jak wzrusza ramionami.
- Gdzie jedziemy? - zapytała po chwili.
- Do mnie, zostawię samochód i przejdziemy się. To blisko.
- Mogłeś powiedzieć, żebym przyjechała do ciebie.
- Wolałem po ciebie przyjechać, jeszcze byś się rozmyśliła i mnie wystawiła.
- Głupek.
- Ale twój - wyszczerzyłem się.
- Michael.
- Dobra, dobra - westchnąłem. - Co masz w plecaku? - zmieniłem temat.
- Kilka potrzebnych rzeczy - odpowiedziała.
- W sensie kosmetyki i ubrania na zmianę? Kobiety - zaśmiała się.
- W sensie leki, portfel i sweter.
- Byłem blisko.
- Niech ci będzie.
Dwadzieścia minut później zaparkowałem samochód pod domem i wysiadłem z niego, a Becca zaraz zrobiła to samo.
- Mogę zostawić tu plecak?
- Pewnie.
- Michael! - westchnąłem słysząc wolanie matki, która zaraz do nas podeszła. Wypatrywałaś przez okno czy co? - Och, witaj skarbie - uśmiechnęła się miło do dziewczyny.
- Dzień dobry.
- Pamiętaj co ci mówiłam. Masz nie pić za dużo i uważać. Przypilnuj go dla mnie, Becca.
- Oczywiście - zachichotała.
- Nie przesadźcie z alkoholem.
- Oh, ja nie piję.
- Bierz przykład ze swojej dziewczyny, Mike - spojrzałem na blondynkę, która patrzyła na moja matkę z zaskoczeniem i lekkim speszeniem, a ja tylko westchnąłem zrezygnowany.
- Nie pomagasz - burknąłem. - Jedźcie już sobie, żebym miał spokój.
- Żadnych imprez.
- Oczywiście, mamo - odpowiedziałem niewinnym tonem, za co oberwałem po głowie.
Dodałabym wcześniej, ale miałam seans my little pony z siedmiolatką😂😂
Nie wiem jak to działa, ale dzieci mnie lubią chociaż ja ich nie i im to okazuję... why?😦😤😧
Lov U❤
CZYTASZ
Smile for me • M.C
Fanfiction•Smile for me• gdzie Rebecca ma depresję, a Michael codziennie stara się wywołać u niej uśmiech Nieznany: chcę tylko jednego Nieznany: uśmiechnij się dla mnie, proszę © 2016 by thebigblueyes