14

7.4K 610 61
                                    

Wysiadłem z samochodu, a dziewczyna zaraz za mną, po czym skierowaliśmy się do sklepu. Wziąłem wózek, na co spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem, a ja tylko się zaśmiałem, przechodząc dalej. Chwilę później byliśmy na dziale z alkoholami.

- Jak chcesz to kupić? - usłyszałem, wkładając kolejne czteropaki do wózka.

- Normalnie.

- Nie masz dowodu.

- I co z tego? - wzruszyła ramionami.

- Czy na ognisku nie powinno być jedzenia?

- To bardziej jak alkoholowe ognisko.

- Dolejmy alkoholu do ognia, będzie większy płomień - starała się brzmieć nazbyt radośnie, chociaż i tak wyczułem ironię.

- Zdarzają się i takie przypadki - odparłem. - Chodźmy na napoje - dodałem, na co tylko przytaknęła. Przeszliśmy do kolejnej alejki. Zatrzymałem się, orientując się, że dziewczyna nie idzie obok mnie. Odwróciłem się dostrzegając ją stojącą przed jednym z regałów. Cofnąłem się.

- Co jest?

- Nie wiedziałam, że jeszcze to produkują - odparła, obracając w dłoniach butelkę z sokiem winogronowym.

- Fakt. Dawno tego nie widziałem. To było popularne, kiedy byliśmy dziećmi, prawda?

- Tak. Uwielbiałam to - odłożyła napój na półkę.

- Więc weź.

- Nie wzięłam pieniędzy.

- I?

- Nie mam jak zapłacić - odpowiedziała.

- O mój Boże - spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Sięgnąłem do półki po butelkę i wrzuciłem ją do wózka, odchodząc stamtąd.

- Nie musisz - zrównała ze mną kroku.

- Coś musisz pić, a alkohol z lekami raczej nie jest dobrym rozwiązaniem.

- Już próbowałam - wzruszyła ramionami. - A ty co będziesz pił?

- Colę - sięgnąłem po butelkę gazowanego napoju. - Zakupygotowe.

Smile for me • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz