Upewnijcie się, że czytaliście poprzedni rozdział :)
Kiedy wczoraj odwiozłem Beccę do domu, od razu wysiadła z samochodu i pobiegła do środka. Pomińmy fakt, że przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Wiedziałem, że w jakimś stopniu jej się narzucam, ale wiedziałem też, że jeśli przestanę to robić, Becca całkowicie się podda. Osobom z depresją potrzebny jest ktoś, na kogo mogą liczyć, kiedy będzie gorzej. Chciałem być tą osobą dla niej.
Sięgnąłem po telefon i spojrzałem na ekran. Becca mi nie odpisała, chociaż wysłałem jej już kilka wiadomości i szczerze zaczynałem się martwić. Okay, ignorowała mnie wcześniej, ale to już nie to samo. Wypuściłem głośniej powietrze z ust i zsunąłem się w dół kanapy, przez co prawie z niej zleciałem. Wybrałem numer dziewczyny i przyłożyłem urządzenie do ucha. Jeden sygnał, drugi...
- Michael, rusz się, a nie siedzisz pół dnia na tyłku – usłyszałem głos matki i poczułem lekkie uderzenie w głowę. Westchnąłem i wybrałem numer Becci po raz kolejny, kiedy nie odebrała. – Rusz się!
- Chwila! – rozłączyłem się po raz kolejny. – Czego ty chcesz kobieto no... mam wakacje.
- Więc znajdź sobie pracę – wyjrzałem zza oparcia sofy, patrząc na nią. – Albo zrób cokolwiek ze sobą, ale najpierw zawieź mnie do centrum.
- Okay – mruknąłem podnosząc się.
Kilka minut później oboje siedzieliśmy już w samochodzie, a ja co chwila zerkałem na telefon i wzdychałem tylko z rezygnacją.
- Jak kocha to zadzwoni – usłyszałem.
- Co? – spojrzałem na matkę.
- Patrz na drogę – skarciła mnie, a ja odwróciłem wzrok. – Ostatnio modlisz się nad tym telefonem o wiele bardziej niż normalnie. Nie jestem głupia. Oczywiście, że chodzi o dziewczynę. Ale to nie Tris?
- Oczywiście, że nie – mruknąłem.
- I dobrze. Nigdy jej nie lubiłam.
- Jakbym nie wiedział.
- Więc... to coś poważnego?
- Mamo – jęknąłem niezadowolony.
- No co? Gadaj.
- Chciałbym, żeby to było coś poważnego, okay?
- Ale?
- To nie takie proste.
- Jeszcze mi powiedz, że ma męża i dzieci.
- Co?! Nie! Jest w moim wieku. Za kogo ty mnie masz?
- Muszę odpowiadać?
- Dzięki.
- Jak ma na imię?
- Becca – zatrzymałem samochód.
- I co zamierzasz zrobić?
- Wykorzystać mój urok osobisty – uśmiechnąłem się.
- Przepraszam, co?
- Jak zawsze mogę na ciebie liczyć – odparłem. – Idź już sobie.
- Jedź po nią. Wrócę sama więc bawcie się dobrze, ale pamiętaj o zabezpieczeniu.
- O mój Boże... idź już!
Nudzi mi się, a zamiast pisać LTAS albo ILWH piszę Choices... xD
Lov U♥
CZYTASZ
Smile for me • M.C
Fanfiction•Smile for me• gdzie Rebecca ma depresję, a Michael codziennie stara się wywołać u niej uśmiech Nieznany: chcę tylko jednego Nieznany: uśmiechnij się dla mnie, proszę © 2016 by thebigblueyes