Rozdział 20

2.4K 126 9
                                    

Dzięki Bogu, że to była ostatnia lekcja, biegłam jak najszybciej w kierunku biblioteki. Kiedy do niej wpadłam odrazu zaczęłam szukać wzrokiem mojej przyjaciółki. Po chwili dostrzegłam, że siedzi przy stoliku znajdującym się przy oknie. Czym prędzej do niej podeszłam

- Hermiono, potrzebuje twojej pomocy - powiedziałam przysiadając się do niej

- Co się stało?

- Ty chodzisz na Astronomie, prawda?

- Tak

- Powiedz mi czy słyszałaś o czymś takim jak "planety ułożone do zaćmienia"

- Powiesz mi co się stało?

- Odpowiedz - powiedziałam podniesionym tonem

- Słyszałam o tym, jest to zjawisko bardzo rzadkie w tym momencie planety układają się w tej samej linii przez co dochodzi do zaćmienia, trwa to tylko jeden.Ostatni taki przypadek miał miejsce ok. 2000 tyś. lat temu

- A kiedy będzie następne takie zaćmienie 

- Nie jestem pewna

- Hermiono, proszę cie to ważne

- Wydaje mi się, że końcówka października początek listopada

Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam cichutko płakać,poczułam dłoń Hermiony na swoim ramieniu

- Powiesz mi co się stało

- Dzisiaj na wróżbiarstwie Trelawney powiedziała przepowiednie, że przyjdą ciężkie czasy i trzeba będzie się określić i jeszcze, kiedy planety ułożą się do zaćmienie wybraniec stanie do walki - powiedziałam to wszystko zalewając się jeszcze bardziej łzami

- To nie może być prawda - wyszeptała Hermiona 

Moja przyjaciółka zerwała się z wcześniej zajmowanego przez nią miejsca, nim się obejrzałam wróciła na nie przynosząc stertę książek.Odrazu zabrałyśmy się obie do szukania jakichkolwiek  informacji o dacie. Niestety Hermiona się nie myliła następne takie zaćmienie miało nastąpić 31 października.    

Kiedy wchodziłyśmy do wielkiej sali na kolacje, miałam nadzieje,że zaraz ujrzę roześmianego Harrego który jak zwykle będzie zawzięcie przekonywał Rona aby zaczął grać w quiditcha. Z daleka już widziałam,że go tam nie ma.Od razu zawróciłam 

- Gdzie idziesz? - krzyknęła Hermiona

Nic jej nie odpowiedziałam tylko ruszyłam na poszukiwania Harrego.Wydaje mi się,że obeszłam cały zamek i nic.Nagle mnie olśniło,on napewno musi tam być. Skierowałam swoje kroki w kierunku sowiarnii. Nie myliłam się, był tam siedział na podłodze i płakał

- Harry - wyszeptałam podchodząc do nie go

Odwrócił głowę i spojrzał na mnie, w jego oczach można było zobaczyć ból i przerażenie.Usiadłam koło niego,po czym przytuliłam go do siebie. Wcale się nie opierał, wręcz jeszcze bardziej się wtulił.Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, nie obchodziło mnie to. Chciałam jak najdłużej czuć jego dotyk, zapach.

- Przepraszam cie - wyszeptał, jednocześnie odrywając się ode mnie na taką odległość aby spojrzeć mi w oczy 

- Za co?

- Za to,że cie w to wszystko wplątałem

- Przestań, dasz radę,pokonasz go

-Jeżeli mi się nie uda, jeżeli wszystkich zawiodę

- Przestań - krzyknęłam - spytałeś mnie kiedyś czy chciałabym deklaracji. Otóż chce je, musisz mi obiecać,że pokonasz go i do mnie wrócisz,że skończymy szkołę i będziemy żyć długo i szczęśliwie 

- Ania, ja ...

- Obiecaj mi to

- Obiecuje

Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie. 

Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz