Rozdział 48

1.2K 59 14
                                    

Czas mijał nie ubłaganie szybko. Na ostatniej wizycie lekarka stwierdziła,że już wkrótce może dojść do rozwiązana.Kiedy tylko dotarły do mnie jej słowa poczułam przerażenie, czy ja aby jestem na to wszystko gotowa,ale na szczęście mam ciotkę Amy która powiedziała, żebym o nic się nie martwiła,że wszystko będzie dobrze.

Dzisiejszego popołudnia wybrałam się na krótki spacer, niestety mój stan powodował to, że mogłam zapomnieć o jakiś dłuższych dystansach. Kiedy zaczęło się powoli ściemniać postanowiłam wracać

- Ciociu już jestem - krzyknęłam przekraczając próg domu,niestety nie usłyszałam żadnej odpowiedzi - ciociu - krzyknęłam ponownie wchodząc do salonu

- Witaj Aniu,tęskniłaś - na dźwięk tych słów natychmiast się zatrzymałam, a mój wzrok utkwił w grupce osób stojących przede mną - spójrzcie tylko jak ona pięknie wygląda, ten Potter to prawdziwy szczęściarz

- Gdzie jest moja ciocia? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić patrząc wprost w te okropne wężowe oczy

- Amy jest na górze, przygotowuję się do zabiegu

- Jakiego zabiegu, o czym ty do cholery mówisz - mimo przerażenie które mi towarzyszyło starałam się brzmieć normalnie

- Napewno masz już dość chodzenia z takim ogromnym brzuchem, pomożemy ci

- Nie - jęknęłam mimowolnie zakrywając swój brzuch dłońmi 

- Na górę z nią - rozkazał patrząc znacząco na swoich popleczników

Po chwili mimo moich protestów i prób ucieczki siłą zostałam wciągnięta na poddasze

- Połóżcie ją tutaj - Narcyza Malfoy wskazała na wielki stół wokół którego stało parę osób, wśród nich rozpoznałam Draco, Bellatrix oraz ciotkę Amy

- Ciociu o co w tym wszystkim chodzi,pomóż mi 

- Zamknij się nie jestem twoją ciotką

- Draco proszę cię - starałam się chwycić ostaniej deski ratunku - pomórz mi, skontaktuj się z Harrym, błagam cię 

- Nie słyszałaś głupia dziewucho - powiedziała Lestrange łapiąc mnie za twarz - zamknij się. Twój Potterek ci  już w niczym nie pomorze. Trzymać ją - poczułam jak zostaję mocno chwycona za ręce i nogi - Narcyzo jesteś gotowa?

- Bello, ale przecież ona tego nie przeżyje 

- I co z tego - zaśmiało się złowieszczo - nie jest nam już do niczego potrzebna. Zaczynaj - rozkazała

Blondynka niepewnie podeszła do mnie i przystawiła różdżkę do mojego brzucha. Po chwili poczułam okropny przeszywający ból. Miałam wrażenie, że był sto razy gorszy od klątwy Crusiatus. Moje powieki robiły się co raz cięższe.

- Proszę nie - wyszeptałam ostatkiem sił 

-Ja nie mogę tego zrobić - Malfoy odsunęła się ode mnie - przepraszam

- Jesteś słaba, tak jak twój parszywy mąż, zawiodłaś mnie - Bellatrix z pogardą spojrzała na swoją siostrę, a następnie przybliżyła się do mnie - to teraz zacznie się prawdziwa zabawa

-----

- Harry, kolacja - zawołała Hermiona wystawiając tylko czubek głowy z namiotu

- Już idę - odpowiedziałem rzucając ostatni kamyk w stronę jeziora

Kiedy w wszedłem do naszego tymczasowego „domu" poczułem chyba jeden z najprzyjemniejszych zapachów

- Czy to zupa dyniowa? - zapytałem z nadzieją w głosie 

Granger z uśmiechem na ustach potrząsnęła głową, widać było, że była dumna ze swojego  dzieła.

- Siadaj Harry, bo Ron zaraz wszystko pożre - wypowiadając te słowa spojrzała znacząco na swojego chłopaka

Uśmiechnąłem się pod nosem, siadając naprzeciwko mojego przyjaciela który nawet nie zwracał na nic uwagi bo tak był zajęty swoim posiłkiem. Wziąłem łyżkę do ręki i po chwili pierwsza porcja  pomarańczowej cieczy była już w moim żołądku, a po niej kolejna i kolejna.

W pewnym momencie poczułem silny piekący ból, mimowolnie złapałem się za bliznę



Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz