Rozdział 30

1.8K 107 9
                                    

BUM

Nagle znalazłam się w skromnie urządzonym salonie. Na pierwszy rzut oka nic tu do siebie nie pasowało, każdy z mebli wyglądał jak by pochodził z innej epoki.Po chwili do salonu wbiegła pulchna kobieta o rudych włosach

- O matko kochana  - zlustrowała mnie od stóp do głów - ty musisz być Ania

- Tak - ocknęłam się - Nazywam się Anna Dumbledore, profesor Snape kazał mi się tu taj teleportować

- Czy to znaczy,że...śmierciożercy

- Weszli do Hogwartu - dokończyłam za nią

- Arturze - krzyknęła - chodź tu natychmiast 

Usłyszałam odgłos kroków, po chwili do salonu wszedł mężczyzna o również grubszej budowie ciała i rudych włosach

- Śmierciożercy weszli do Hogwartu, musisz natychmiast powiadomić zakon

- Ale to jest pewne

- Tak, to jest Ania - wskazała na mnie - Severus kazał jej tu się teleportować

- Rozumiem,zostań z nią a ja niedługo wrócę

- Dobrze, uważaj tam na siebie i Ginny

Po chwili mężczyzny już nie było, nadal stałam w tym samym miejscu jak zahipnotyzowana, nie rozumiem co tu taj się dzieje

- Oj a ty tak stoisz wejdź,śmiało.Napijesz się czegoś,a może jesteś głodna?

- Nie dziękuje - weszłam w głąb salonu, po czym usiadłam na kanapie - Pani jest mamą Rona?

- Tak

- Czy może mi pani wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi?

- Zanim Harry,Ron i Hermiona wyruszyli odbyło się zebranie zakonu feniksa, profesor Dumbledore też w nim uczestniczył. Rozmawialiśmy, o tym co miało miejsce w Hogsmead i o tym,że Voldemort ma co raz więcej popleczników. Profesor Dumbledore zasugerował,że w końcu zaatakują Hogwart. Wtedy Harry powiedział,że nigdzie się nie ruszy póki nie będzie miał pewności,że jesteś bezpieczna. Dlatego powstał plan,że w momencie kiedy nastąpi atak ty dostaniesz informacja,że masz się teleportować do nas,co ma być jednocześnie znakiem dla zakony,żeby ruszył na pomoc

- Rozumiem,a ma pani jakieś informacje o Harry,Ronie i Hermionie?

- Niestety nie,ale na pewno są bezpieczni

- Mam nadzieje

Zapanowała cisza, która została przerwana przez odgłosy z dobiegające z zewnątrz.Obydwie z panią Weasley wybiegłyśmy przed dom. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Kilka metrów ode mnie stali moli przyjaciele. Bez zastanowienia wpadłam w ciepłe ramiona Harrego

- Nic ci nie jest? - spytał gładząc moje włosy

- Nie

- A,z...  -wyszeptał

- Wszystko w porządku, ale za to ty - dotknęłam jego rany na policzku - wyglądasz okropnie

- Myślałem,że na przywitanie usłyszę coś milszego

- Wybacz - powiedziałam składając delikatny pocałunek na jego ustach

- Mkhy - chrząknął Ron - nie jesteście tu sami

Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz