Rozdział 41

1.5K 87 6
                                    

Nastał wieczór, mój wzrok skupiony był na wesoło skaczących ognikach w kominku

- Nie martw się pewnie nie długo się tu pojawią - zaczęła rozmowę Fleur

- Napewno - uśmiechnęłam się pod nosem - wiesz chciałabym ci jeszcze raz podziękować za ubrania

- Nie ma sprawy, dobrze,że mamy ten sam rozmiar, chociaż....

- Co chociaż?

- Nic,nie ważne

- No jak zaczęłaś to dokończ 

- Trochę się opinają na brzuszku

- Wiem,niedługo to pewnie w nic się nie będę mogła zmieścić

- Jak to? - spytała z zaciekawieniem francuska 

- Jestem w ciąży

- Naprawdę - jej oczy zrobiły się rozmiarów galeona

- Naprawde

- Wybacz,że jestem nie dyskretna,ale kto jest przyszłym tatusiem?

- Harry

- Arry Potter

Przytaknęłam głową na znak potwierdzenia

- Wiesz ja dużo zawdzięczam Arremu,on uratował mnie i moją siostrę, chociaż wcale nie musiał. To dobry człowiek

- Wiem, tylko ma jedną wadę

- Jaką?

- Jest tym cholernym wybrańcem

- No tak

- Wiesz ja już pójdę się położyć

- To jak to się mówi, kolorowych snów

- Wzajemnie

Skierowałam się na piętro, dom nie był wielki,ale był napewno przytulny. Zaczęłam się zastanawiać czy ja z Harrym kiedykolwiek doczekamy się takiego domku. Weszłam do sypialni i natychmiast wskoczyłam pod ciepłą kołdrę,jak dobrze wreszcie leżeć na czymś miękkim. Poczułam jak moje powieki robią się coraz cięższe,a ja odpływam do krainy morfeusza. 


Myślisz,że ci się udało,że to już koniec.Mylisz się,ja i tak cie dopadnę. Już wiem czemu Dumbledore uważał cię za tak ważną. Przysięgam ci,że skończysz jak twoi rodzice. Nie będę miał żadnej litości

- AAA - obudziłam się z krzykiem - To tylko sen, to tylko sen, to tylko sen

Cały czas powtarzając sobie jak mantrę,że to tylko głupi sen spojrzał na skrawek białego prześcieradła który w tym momencie przybrał kolor czerwony. Odchyliłam jak najszybciej kołdrę,  spojrzałam na swój brzuch na którym widniała rana z której sączyła się krew. Od razu przyłożyłam do niej rękę

- Fleur,Bill pomocy - krzyknęłam

Nikt nie przychodził, mimo bólu wstałam i skierowałam się na korytarz. Cały czas uciskają ranę zeszłam po schodach

- Fleur! Bill!

Nie było żadnego odzewu, brzuch bolał mnie coraz bardziej, czułam,że tracę siły. Powoli wyszłam przed dom. Zaczęłam rozglądać się do o koła w poszukiwaniu jakieś żywej duszy. W końcu ujrzałam dwie postacie stojące na skarpie nie opodal domu

- Fleur, Bill pomóżcie mi - wołałam idąc w ich kierunku - proszę was 

Czułam,że nie mam siły dalej iść, moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa 

- Błagam - wydusiłam resztkami sił, upadłam, a przed moimi oczami pojawiła się ciemność


Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz