Rozdział 46

1.3K 83 17
                                    

Dla wszystkich tych co cierpliwie czekali i cały czas mnie motywowali. Dziękuje wam !

Opłakuję coś, czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań

E.L. James

- Ania, wszystko w porządku? - ciepły głos Hermiony wyrwał mnie z letargu

- Tak

- Na pewno? - w jej oczach można było wyczytać troskę

- A niby czemu ma być nie w porządku? - starałam się aby mój głos brzmiał tak jak zwykle

- Siedzisz na tej skale już od godziny

- I co z tego? już nawet tego mi nie wolno - mój głos zaczął się powoli załamywać

- Oczywiście,że ci wolno tylko martwimy się o ciebie - mimowolnie odwróciłam głowę w bok, w oddali zauważyłam czarnowłosego który przyglądał nam się z uwagą

- Powiedz mu,że nie potrzebuje jego troski - mój wzrok znów utkwił w jakimś niewidocznym punkcie

- Uważam,że powinniście ze sobą porozmawiać

- To super,że tak uważasz bo ja nie. W ogóle mam już tego wszystkiego dość, najchętniej rzuciłabym się z tej skały 

- Nie mów tak - w oczach Hermiony pojawiło się przerażenie

Spojrzałam na nią po czym wstałam i ruszyłam w kierunku domu. Kiedy byłam blisko Harrego widziałam jak już otwiera usta,żeby coś powiedzieć lecz ja uprzedziłam go 

- Nic nie mów 

- Porozmawiaj ze mną - zatrzymałam się

- Po co? Przecież ty i tak wiesz wszystko najlepiej. Wszech wiedzący Harry Potter, wielki wybawca

- Nie rozumiesz,że nie miałem wyboru,że to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu

- Miałeś wybór

- Nie mogłem cie stracić

- Ale straciłeś, straciłeś mnie w tym momencie kiedy podjąłeś decyzje o zabiciu naszego dziecka

- Przestań - krzyknął - Nie masz pojęcia co ja wtedy przeżywałem, ty miałaś swój własny urojony świat. Miałem do wyboru albo kobieta którą kocham albo ....

- No dokończ, dziecko którego nigdy nie chciałem. Mam tylko nadzieje,że nigdy się nie dowie,że prawie umarło i to przez własnego ojca



Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz