Rozdział 29

1.9K 109 21
                                    

Zaraz miną dwa miesiące od kiedy moi przyjaciele opuścili mury zamku. Panika która wybuchła zaraz po ich wyjeździe już się nie co uspokoiła. W sumie to nie dziwie się,że ona powstała bo nie wiem jakbym sama zareagowała gdybym nie znała prawdy. Dodatkowo atmosferę przez długi czas podgrzewały artykuły ukazujące się w Proroku Codziennym, które informowały o tym,że wielki Harry Potter uciekł z Hogwartu w obawie o swoje bezpieczeństwo,a teraz żyje sobie w spokoju na przedmieściach Londynu.Na szczęście już  się uspokoili z tymi kłamstwami. Jeżeli o mnie chodzi to nie mam w cale tak łatwo mój brzuch trochę urósł i co raz ciężej jest tak się ubrać,żeby nikt go nie zauważył.Z dnia na dzień co raz bardziej zaczynam kochać tą małą istotkę która we mnie rośnie.Niestety w związku z tym rosną moje obawy co do jej bezpieczeństwa.Szczególnie po ostatnim liście od Harrego. Okazuje się,że znalezienie horkruksów nie jest takim prostym zadaniem.

Dzisiejszy dzień,zaczął się normalnie poranna toaleta,śniadanie,lekcje,obiad,kolacja.Po prostu kolejny dzień bez moich przyjaciół.Wyszłam właśnie z łazienki, po wieczornej toalecie.Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać włosy.Nagle usłyszałam straszny huk i poczułam jak zamek drży. Przerażona sięgnęłam po swoją różdżkę i wybiegłam do pokoju wspólnego,w którym znajdowało się już kilkoro uczniów tak samo zdezorientowanych jak ja

- Wiadomo co się dzieje? - spytałam Lewander Brown która stanęła tuż obok mnie 

- Nikt nic na razie nie wie

Byłam przerażona,ale mimo tego postanowiłam wyjść aby zobaczyć co się stało. Kiedy wyszłam zobaczyłam,że na korytarzu panuje popłoch.Zeszłam po ruchomych schodach na sam dół.Od razu w oczy rzuciła mi się wielka sala która została zrujnowana.Kątem oka zobaczyłam postacie wyłaniające się za rogu, to byli śmierciożercy. Schowałam się za pozostałościami które zostały z drzwi,mając nadzieje,że nikt mnie nie zauważy

- I gdzie,jest ten cholerny starzec - krzyknęła kobieta która zaatakowała mnie na błoniach

- Draco miał go zaprowadzić na wieżę astronomiczną - powiedział o zeszpeconej twarzy

Widziałam jak natychmiast ruszają w kierunku wieży, czy to ma znaczyć,że oni chcą coś zrobić dziadkowi,muszę go ostrzec. Nie myśląc od razu wyszłam z ukrycia, szłam po cichu za nimi. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ramię i przykłada palec do ust

- Cii,co ty tu robisz?

- Profesorze Snape, ja usłyszałam,że oni chcą coś zrobić dziadkowi i,że Malfoy miał go zwabić na wierzę astronomiczną.Musimy go ratować

- Uspokój się i posłuchaj mnie uważnie,ja pójdę na wierzę a ty pójdziesz do gabinetu dyrektora.Za pomocą kominka i proszku fiuu przeniesiesz się do nory

- Nory, jakiej nory.Oni chcą go zabić

- I co myślisz,że dasz sobie radę i jeszcze w dodatku w twoim stanie

- Nie rozumiem o czym pan mówi

- Mówię o tym,że Potter zrobił ci dzieciaka

- Ale skąd pan wie?

- To jest teraz nie ważne, masz zrobić tak jak ci powiedziałem

- Ale....

- Chcesz,że bym mu pomógł czy nie?

- Chce 

Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz