Rozdział 12

2.7K 134 16
                                    

Okres świąteczny minął nam błyskawicznie i trzeba było wracać do szarej rzeczywistości, którą była nauka. Wcale nie miałam na to ochoty, ponieważ wolałabym spędzać ten czas w zupełnie inny sposób, ale cóż nic na to nie poradzę. Dzisiaj czekały nas dosyć ciężki dzień, bo jesteśmy skazani na spędzenie prawie całego dnia ze Snapem. W ostatnim czasie było coraz więcej ataków na mugoli jak i na czarodziejów, w związku z tym dziadek zarządził dodatkowe zajęcia które poprowadzi nasz kochany profesor.

Po zjedzonym w pośpiechu śniadaniu cały nasz rocznik udał się na 7 piętro gdzie znajdowała się specjalnie przygotowana na te zajęcia arena. Wszyscy ustawiliśmy się w wokół niej

- Harry, ja się boje - szepnęłam do mojego chłopaka

- Czego?

- Ja przecież sobie nie poradzę, nie znam tylu zaklęć co wy

- Przestań, znasz więcej niż ci się wydaje, dasz rade - powiedział całując mnie w czoło

Uśmiechnęłam się do niego. Po paru minutach czekania pojawił się profesor Snape , który stanął na podeście i zaczął przemawiać

- Na życzenie dyrektora dzisiaj zajęcia będą odbywały się w zupełnie inny sposób, osoby które wskaże będą się pojedynkować, wszystkie zaklęcia są dozwolone oprócz nie wybaczalnych. to zaczynamy na pierwszy ogień może pójdzie .... wspaniały Harry Potter,a kogo by ci tu taj wybrać .... wiem pan Malfoy zapraszam

Obydwaj pewni siebie weszli na arenę. Wiedział,że Harry sobie poradzi, ale jednak czułam dziwne uczucie nie pokoju. Po ukłonie od razu zaczęli rzucać zaklęcia, odbywało się to wszystko w zastraszająco szybkim tempie.Cały czas trzymałam zaciśnięte kciuki.Po około dwóch minutach walki Malfoy leżał na podłodze, Harry wygrał. Cały Gryffindor zaczął bić brawa. Mój chłopak zmierzał w moim kierunku, kiedy nagle upadł

- Harry - krzyknęłam i podbiegłam

- Nie dotykaj go - krzyknął do mnie Snape

Harry leżał na podłodze i cały się trząsł, oczy miał otwarte. Po chwili wszystko się uspokoiło

- Harry, wszystko w porządku? - spytałam przytulając się do niego

- Tak - odpowiedział zimnym tonem

- Zaprowadź go do pani Pomfrey

- Nie trzeba

- To ja tu decyduje Potter co trzeba, a czego nie 

Pomogłam mu wstać i bez słowa ruszyliśmy do skrzydła szpitalnego. Kiedy do niego weszliśmy od razu zostaliśmy przywitani przez panią Pomfrey. Po dowiedzeniu się co się wydarzyło, kazała Harremu się położyć, a sama gdzieś pobiegła

- Jak się czujesz ?

- Dobrze - odpowiedział lodowatym tonem

- Wystraszyłeś mnie

- Nie chciałem 

- Harry, co to takiego w ogóle było

- I tak tego nie zrozumiesz

- Czemu jesteś taki?

- Jaki?

- Nie miły

Naszą rozmowę przerwał odgłos otwieranych drzwi. To była pani Pomfrey, ale chwila za nią idzie mój dziadek czy to jest,aż tak poważne

- Dziadku, co ty....

- Aniu przepraszam cie, ale teraz muszę pilnie porozmawiać z Harrym i to na osobności

- Dobrze, rozumiem, wracam na lekcję - powiedziałam z posępną miną


Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz