Rozdział 51

1.3K 51 38
                                    

- Ja muszę ją ratować - krzyknęłam energicznie przy tym wstając. Co nie było najlepszym pomysłem bo gdyby nie to, że obok stał Harry to najpewniej teraz leżałabym na podłodze

- Spokojnie

- Ty niczego Harry nie rozumiesz, ja ją muszę uratować

- Nie - rzucił szorstko, co wywołało na mojej twarzy wielkie zdziwienie i niedowierzanie - już raz cię straciłem nie pozwolę, żeby stało się to drugi raz 

- A ja nie pozwolę, żeby Voldemort skrzywdził moje dziecko 

- Nasze dziecko. Przysięgam ci, że nie pozwolę go skrzywdzić

- Jej Harry - poprawiłam go - to dziewczynka

- Czyli mamy córeczkę - powiedział wyraźnie wzruszony

Przytaknęłam patrząc wprost w jego zielone tęczówki w których miałam wrażenie, że zaraz utonę

- Ej rodzice roku. Jak narazie to Voldemort ją ma, a żadne z nas nie wie gdzie się teraz podziewa - wtrącił się Malfoy

- Taki ważniak jak ty nie zna planów swojego Pana - zakpił z niego Weasley

- Jest w Hogwarcie 

- Skąd wiesz? - spytał Potter

- Później ci to wyjaśnię. Narazie musisz mi zaufać

-------

- Panie - lekko zdenerwowana Lestrange powolnym krokiem zmierzała w kierunku swojego pana - co dalej?

- Gdzie dziecko? 

- Z Narcyzą 

- Dzielnie się dzisiaj spisałaś moja droga zawsze wiedziałem, że na ciebie jedną mogę tylko liczyć. Dlatego dzisiejszej nocy mam dla ciebie jeszcze jedno specjalnie zadanie 

------- 

BUM 

- Ania wszystko w porządku ? - spytała Hermiona spoglądając na moją twarz która w tym momencie miała wszystkie kolory tęczy - Mówiłam wam, że w jej stanie teleportacja nie jest dobrym pomysłem 

- Hermiono spokojnie, nic mi nie jest - starałam się za wszelką cenę uspokoić Granger - poza tym teraz to nie ja jestem najważniejsza

- Ok,ale i tak swojego zdania nie zmienię - rzuciła oschło ruszając w kierunku zamku

Wszyscy troje podążyliśmy jej śladem, tak aby nikt nie odkrył naszej obecności w drodze z Hosmead

- Ania ... - zaczął w pewnym momencie Harry - musisz mi coś obiecać. Kiedy tylko znajdziemy małą jak najszybciej teleportujesz się z nią w jakieś bezpieczne miejsce

- Ale Harry, przecież dobrze wiesz, że takiego miejsca nie ma. Dopóki Voldemort żyje nikt nigdzie nie będzie bezpieczny.

- Wiem dlatego zamierzam dzisiaj to zakończyć raz na zawsze.

Na dźwięk słów Harrego natychmiast pobladłam 

- Jaki mamy dzisiaj dzień? - krzyknęłam, sprawiając tym, że moi towarzysze się zatrzymali

- O co ci chodzi? - Malfoy patrzył na mnie jak na zupełną wariatkę

- Po prostu powiedzcie mi jaki mamy dzisiaj dzień

- 31 października - odpowiedział nie pewnie Ron, co skutkowało tym, że momentalnie zaniosłam się głośnym płaczem

--------------------------------

Ufff udało mi się. Tak wiem, że ten rozdział nie jest idealny, ale obiecuję, że się poprawię. A teraz konkursik dla moich wiernych czytelników. Czy ktoś z wam pamięta datę 31 października ????????

Anna Dumbledore - Potter [ ZMIANY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz