Maraton #2- 21. Gol dla niej.

2.2K 253 103
                                    

Po śniadaniu udaliśmy się na trening. Wieść o mojej rzekomej dziewczynie bardzo szybko rozeszła się wśród chłopaków. Mam tylko nadzieję, że media się o tym nie dowiedzą, bo Grażyna pewnie nie byłaby zadowolona. No ale w końcu to ona to zaczęła.

Po treningu wziąłem prysznic i trochę się przespałem. Później poszedłem do mojej "dziewczyny".

-Hej- zwróciłem jej uwagę.

-Cześć, co tam?

-Nic, tak sobie przyszedłem- odpowiedziałem- Właściwie to mam prośbę.

-No to słucham.

-Dasz mi numer do tej recepcjonistki?- kiwnąłem na dziewczynę, która stała niedaleko nas.

Grażyna spojrzała najpierw na nią, potem na mnie. Gdyby jej wzrok mógł mówić, krzyczałby: "Dobrze się czujesz?"

-Spokojnie, to dla Arka. Nie musisz być zazdrosna- uśmiechnąłem się.

-Zazdrosna? W twoich snach- prychnęła- Poza tym jeśli chce jej numer niech się jej sam zapyta.

-Dobra- przewróciłem oczami- Przychodzisz na dzisiejszy mecz?

-Nie mam wyjścia, poza tym mam 4 bilety i...

-Co? Skąd masz 4 bilety?- przerwałem jej.

-No...Dwa od ciebie, jeden od Arka i...od Sławka.

Zacząłem się śmiać. Po co Peszkin dał jej bilet? Nie chciałem już wnikać, bo za chwilę mam trening, a nie chcę się spóźnić.

Pożegnałem się z Grażyną, po czym udałem się na boisko.

5 godzin później

Byliśmy już w szatni. Trener wygłaszał swoją mowę motywacyjną, ale większość (w tym ja) nie skupiało się na nim.

Chcieliśmy zagrać po prostu dobry mecz i wyjść z grupy. Byliśmy spokojniejsi, bo po wygranej z Irlandią Północną i remisie z Niemcami mieliśmy duże szanse.

Wyszliśmy na murawę, aby odśpiewać hymn. Spojrzałem na lożę VIP w celu odnalezienia Grażyny. Siedziała i rozmawiała z jakąś dziewczyną, bodajże tamtą recepcjonistką, ale gdy zauważyła, że się na nią patrzę, posłała mi delikatny uśmiech.

Mecz się zaczął. Było kilka dobrych akcji, z których znowu nie mogliśmy skorzystać. Arek raz nie trafił w piłkę, później strzelił obok bramki. Trener postanowił wpuścić mnie na boisko, z czego się ucieszyłem, bo byłem dziś w dobrej formie.

Po rzucie rożnym dostałem piłkę i mogłem zaryzykować. Postanowiłem strzelać na bramkę i...udało się gol!*

Grażyna P.O.V

Strzelił i...gol! Na stadionie rozniosły się okrzyki radości. Sama wstałam i zaczęłam klaskać. Spojrzałam na Bartka, który pomachał do mnie i wskazał na mnie palcem.

On mi zadedykował gola?

-----------------------------------------------------

*Wiem, że gola strzelił Błaszczykowski, jednak musiałam to zmienić żeby wszystko pasowało.

Mam nadzieję, że się nie gniewacie💘





Z tej Kapustki będzie BigosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz